Zastanawia mnie, czego metaforą może być tytułowy dom?
tego żebyśmy nie ufali podejrzanym ludzią w karocach bez kółek, mieli dostatek środków na owady i płacili czynsz na czas
Wydaje mi się, że dobrze podsumowuje to piosenka, która rozbrzmiewa na napisach końcowych i różnica house/home. Funkcja, jaką ma dom, jest stwarzana przez nas i to tylko od nas zależy, czym on będzie. Czy skromnym, ale pełnym ciepła miejscem, czy zimnymi murami z trupami (albo robakami) w szafach.
Jarvis śpiewa w piosence koncowej, że home to miejsce gdzie "miesza się miłość i życie", a house to tylko kupa cegieł, tytułowy The House to tylko ramy, gdzie mieszają się różne "home'y", tak ja to odebrałem
Moim zdaniem w każdej historii jest inną otchłanią w którą wpadają bohaterowie. W pierwszej jest symbolem pychy i chciwości całkowitej, w drugiej jest to forma jakiegoś uzależnienia, ucieczki od codzienności, a w trzeciej to problem zafiksowania się na jednej rzeczy i niemożliowość pójścia na przód.
Ja widzę to jako metaforę zbytniego przywiązania do rzeczy i stawiania ich ponad relacje międzyludzkie. W pierwszej historii rodzice zaczęli żyć budynkiem tak bardzo, że aż stali się jego częścią, jednocześnie ignorując wszelkie potrzeby, fizyczne i emocjonalne, zarówno swoje, jak i swoich dzieci. W drugiej historii agent był tak bardzo skupiony na karierze, że nie posiadał nikogo bliskiego, a jedyną osobą, do której się odzywał o swoich rozterkach, był jego dentysta. W trzeciej historii właścicielka domu była tak zaangażowana w ten stos cegieł, że aż nie wiedziała z kim naprawdę mieszka. Łącznikiem wszystkich historii jest nadmierne zaangażowanie w zwykły, jakby nie było, budynek, przez co nigdy nie stanie się on domem "home", tylko zawsze będzie domem-budynkiem "house", pozbawionym duszy.