co niestety odbiło się negatywnie na tempie i płynności akcji. Film jest wypełniony tyradami
napisabymi przez jakiegoś grafomana czy innego redaktorka, któremu zawsze skracali teksty i teraz
sobie odbił. Reszta filmu, ta do oglądania ma jakieś 15-25 minut.
No, te teksty są dokładnie po to, żeby ukryć fakt, iż fabuła jest zaledwie szczątkowa. Bez nich to poniżej półgodziny by trwał film i miał prostą, znaną historię.
hmm wlasnie te monologi w stylu powiedzialbym szekspirowkim sa zaleta tego filmu,film raczej nie mial byc tandetnym kinem akcji,mial byc przegadanym obrazem.Pierwsze wrazenie to porownanie do Bronsona-pozniej Mechaniczna Pomarancza i na koncu cos w stylu Rosencrantz and Guldenstein are dead,filmy gdzie dzieje sie niewiele a sa ikonami kina.Ten nie zostanie ale moze pretendowac w malym stopniu,gdzie wiekszosc ostatnich produkcji tonie w bagnie efektow,braku fabuly i dziesiatkami znanych nazwisk na afiszu.Tu jest tylko jeden aktor,reszta obsady przemyka w tle podczas monologow Doma.(sorry Paolina jadaca na rowerku w zwiewnej sukience zostawila mi powidok na caly dzien)
Zupełnie się zgadzam, że monologi były celowe. Ale założę się, że ten film nie przejdzie do historii kina. Te monologi nie są szekspirowskie, to jest coś na pograniczu słowotoku jako objawu choroby psychicznej lub słowotoku jako taktyki gry w grę Pictionary: są stanowczo za bardzo powtarzalne.
Wróćmy do tej dyskusji za jakieś 7-10 lat.