Ponoć w tytułowej Dolinie Bogów krzyżują się trzy wątki narracyjne, które prowokują widza do własnych interpretacji. Zakładając, że reżyser i autor scenariusza to jedna i ta sama osoba, czyli Lech Majewski, a to właśnie sugeruje opis, a nie dwie różne i mocno zantagonizowane osoby, na co wskazuje zaprezentowany materiał, to prowokację odczytuję w ten sposób:
Wątek narracyjny nr 1 – Legend nie należy traktować zbyt dosłownie.
Wn nr 2 – Bogactwo zobowiązuje, czyli np. zamiast traktować drogi i zabytkowy samochód, jako pocisk do pełnowymiarowej katapulty projektu Leonarda da Vinci, należałoby raczej odmówić sobie chwili przyjemności, towarzyszącej zamianie rzeczonego samochodu w stertę bezwartościowego złomu, a środki na budowę katapulty i ewentualnie ze sprzedaży wozu przeznaczyć na coś naprawdę twórczego, choćby stypendia dla zdolnych dzieci, które dzięki wsparciu mogłyby kiedyś pomóc innym. Biedni Indianie, przesiadujący w szopie na pustyni, mogliby np. posłać dzieci na studia albo chociaż postawić lokalną szkołę itp.
Wn nr 3 – Wątek Johna Ecasa to modelowy przykład, w jaki sposób się nie rozwodzić i bezproduktywnie nie użalać po odejściu kogoś, kto z nami żyć już nie chce, a my w związku z tym nie możemy mu już nic zaproponować.