PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469476}

Diuna

Dune
7,7 154 982
oceny
7,7 10 1 154982
7,3 52
oceny krytyków
Diuna
powrót do forum filmu Diuna

...jak oglądał.Znajdzie się ktoś kto skrytykuje cokolwiek?Moim zdaniem było idealnie. Szkoda, że Herbert nie mógł obejrzeć tego filmu.

ocenił(a) film na 5
GoAheadMakeMyDay

Lynch uśmiechnął się z wyższością

ocenił(a) film na 10
jos_fw

Chciałabym móc to powiedzieć, ale nie tym razem.

GoAheadMakeMyDay

W porównaniu, Diuna Lyncha miała charakter, bardziej wyraziste role, lepszych aktorów. Znając Villeneuve'a, obawiałem się tego, co nastąpiło. Przerost formy nad treścią, brak emocjonalnego zaangażowania wobec historii i bohaterów.

ikcibaZlewaP

Przeczytałam ten komentarz z dużym zdumieniem, różnimy się o 180 stopni w tym temacie. Jak dla mnie, film Lyncha był karykaturą, każda minuta oglądania była dla mnie cierpieniem. Kartonowa gra aktorska, przerysowane jak z bajki dla dzieci postacie, historia prowadzona tak, że chyba tylko ktoś czytający wcześniej książkę zrozumiałby, o co chodzi, szalony montaż i powodujące ciarki zażenowania tło muzyczne. Nowa Diuna naprawiła każdy ten aspekt, do tego była piękna wizualnie. Zdecydowanie miałam emocjonalne zaangażowanie wobec historii i bohaterów, już nie mogę się doczekać kolejnej części, żeby śledzić dalej ich historię. W Diunie Lyncha wobec bohaterów czułam tylko irytację i zawód, że dobrych aktorów tak skrzywdzono dobranymi dla nich rolami.

ocenił(a) film na 7
kassanndra

Piszesz o kartonowej grze aktorskiej a o właśnie tutaj mamy przykład, że postacie były nijakie właśnie przez aktorów.
Tutaj nie mamy żadnej historii tylko zlepek scen.
Film w ogóle nie opowiada żadnej historii, aktorzy również tutaj nie pomagają.
Szczerze to tylko Duncan Idaho wyszedł naprawdę dobrze....
Za to obraz, kamera i CGI miazga.
I tylko to ratuje ten film.
Niestety większość czytelników Herberta nie chciała efektów a Diuny.
Niestety dostaliśmy dużo ładnych efektów a zero Diuny :(

leszek_kw

Tutaj muszę przyznać, że nie czytałam Diuny. Wiele osób blisko mnie czytało i opowiadało mi o niej, ale wiadomo, że to nie to samo co czytanie samemu, więc nie wiem, na ile oddano ducha książki. Mogę się wypowiadać jedynie z perspektywy osoby, która poznaje tę historię właściwie pierwszy raz i podoba mi się sposób jej prowadzenia, ale może faktycznie z perspektywy czytelnika w filmie jest czegoś za mało. (Chociaż tym osobom z mojego otoczenia, które czytały Diunę, film się akurat bardzo podobał.)
To co wiem, to że niezależnie od książki wolę 1000 razy bardziej nowy film od starego, bo Diunę Lyncha uważam po prostu za zły film, zły na tylu polach, że nawet jeżeli oddaje dobrze ducha książki, to nie zmieniłoby to u mnie niczego na korzyść w jego postrzeganiu.

ocenił(a) film na 7
kassanndra

Jak narazi najbardziej przypadł mi miniserial. Mówię tutaj o opowiedzianej historii.
Diuna Lyncha według mnie była za bardzo przerysowana. Można nawet powiedzieć, że taka lekka karykatura książki.
Nakręcenie Diuny w obecnych czasach również nie byłoby łatwym zadaniem...
Sama postać barona Harkonena, paskudnego i zboczonego pederasty lubiącego młodych chłopców mogłaby być solą w oku dla środowisk LGBT :/
Sam film odbieram pozytywnie, ale opisaną historię nie

ocenił(a) film na 10
ikcibaZlewaP

W takim razie uwielbiam ten przerost formy nad treścią w wykonaniu Villeneuve'a.

ocenił(a) film na 6
ikcibaZlewaP

dokladnie.DUNE od Lyncha juz zawsze bedzie tym najlepszym

ocenił(a) film na 5
GoAheadMakeMyDay

Nie wygłupiaj się film Lyncha jest O CZYMŚ. To jest wydmuszka. Ładnie pomalowana.

ocenił(a) film na 10
jos_fw

Chyba mamy zupełnie różne pojęcie o tym co sprawia, że człowiek się wygłupia.

ocenił(a) film na 5
GoAheadMakeMyDay

To prawda

ocenił(a) film na 6
jos_fw

zgadzam się to pustka. Lyncha gdybym nie oglądał to teraz wyszedł bym z kina

ocenił(a) film na 4
GoAheadMakeMyDay

Myślę, że w zamyśle Herberta Diuna nie miała być pokazem slajdów.

ocenił(a) film na 10
Van_Etten

Całe szczęście, że w moim odbiorze też nim nie jest. Jest epicka i piękna. Myślę, że Herbert by się nie obraził

GoAheadMakeMyDay

Poziomem jakości bym porównał do tego czym była ekranizacja Drużyny pierścienia, czyli Diuna to film idealny.

obleh

Pod względem reżyserskim, scenariuszowym, prowadzenia historii, bohaterów, których można poznać, i z kótrymi można się żyć... nie bardzo.

ikcibaZlewaP

Moin zdaniem wszystko to jest tu na złoty medal. Dawno z kina nie wyszedłem w pełni zadowolony.

użytkownik usunięty
GoAheadMakeMyDay

Film Lyncha powstawał prawie 40 lat temu, zatem porównywanie poziomu efektów specjalnych siłą rzeczy wypada na korzyść nowszej wersji. Oczywiście efekty to tylko dodatek. W takim razie przyjrzyjmy się, co tak rewolucyjnie odkrywczego pokazał Villeneuve np. w kwestii scenografii, kostiumów? Rekwizyty fajne, ale czy jakoś wybitnie przebijają starsze wersje. Ostatecznie dudniki to dudniki, tylko mniejsze i nadal robią łup, łup; ornitoptery wciąż wyglądają, jak mechaniczne ważki; noże, jak to noże – ostre i z czubkami, wersje filtrfraków nie do odróżnienia. Wnętrza to po prostu przebitki z wizji Lyncha, podobnie kostiumy. To może muzyka? Tu propozycja Zimmera to odważny krok wstecz. TOTO stworzył bardzo zróżnicowane ilustracje muzyczne, odpowiadające klimatem poszczególnym scenom. Niemiec serwuje powtórkę z „Incepcji”, a i to w zasadzie wyłącznie wokół tematu „Dream Is Collapsing” – brzmi świetnie, jakby piramida Cheopsa próbowała się poderwać do walca, tylko po kiego w co drugiej scenie? Plenery? Morze nad morzem i piasek na pustyni, czyli wszystko, czego można by się spodziewać w podobnych lokacjach. Dobór scen? Z tak zróżnicowanego materiału, jaki podsuwa Herbert, Lynch wybrał fragmenty, dające aktorom szansę zaistnieć. Żeby nie być gołosłowną w tym temacie: u Lyncha scena otwierająca film, to przybycie Pitera De Vriesa na naradę, na której Baron wyjaśni bratankom swój plan („The plan”) – przecież tam każdy gest jest dogłębnie przemyślany. Już pierwsze ujęcie pokazuje gargantuicznych rozmiarów architektoniczny koszmar, mający przytłoczyć skalą, przerazić przybysza – monstrualna stalowa twarz, a z jej rozwartych ust buchają czarne kłęby trucizny, jak z wrót piekielnych. Od razu wiadomo, że to siedziba zła. Na tym tle mknie zdający się okruchem wagonik powietrznej kolejki. Piter w nerwach chłepcze sapho, żeby podkręcić umysł przed spotkaniem z pryncypałem – widz jeszcze nie widział Barona, ale już spodziewa się diabła wcielonego. Wagonik znika w trzewiach buchającej parą góry stali. Stukot stopni, gdy mentat zbiega do komnaty, przypominającej zimną przemysłową halę, utwierdza nas, że tu wszystko twarde, ostre, niebezpieczne. Wreszcie Baron w otoczeniu oddychających przez półmaski strażników, zawiniętych w czarne kombinezony, jak rzeźnickie fartuchy. Prócz tego intencjonalnie okaleczony personel medyczny, jakby żywe manekiny, zastraszone, obłąkane. Szalony lekarz majstruje przy pokrytej ohydnymi pęcherzami tłustej, spoconej facjacie Barona. Jest rudy, rzadkie włosy, czarne paznokcie, opuchnięte chorobowo sine dłonie, stopy; zanurzony w balonie uprzęży z odciążaczami, jak w jakimś worku owodniowym – wszystko aż się lepi od brudu. Baron nie mówi – wykrzykuje, warczy, sapie, chichocze – obrzydliwy, nieznoszący sprzeciwu zaśliniony furiat – ale to dopiero przygrywka. Wiadomość o odrzuceniu propozycji rozejmu wywołuje u niego atak szału, tuba z listem ląduje w bulgoczącym czarną mazią ścieku. Gong i wchodzą – „Feyd. Rabban...”. Jeden to zwalisty sadysta, polegający na brutalnej sile. Drugi – drapieżny, lubieżny kocur, gotowy rzucić się do oczu każdemu, kto podejdzie zbyt blisko – żaden z nich nawet nie podał jeszcze linijki teksu, a my już to wiemy, również bez znajomości powieści – wiemy, bo to wyrażają ich miny, sylwetki, sposób poruszania się, gdy podchodzą do foteli – majstersztyk. Przecież aktorzy nie wymyślili tego sami, nic im samo nie wyszło, to wszystko plan („The plan”). Rabban musi jeszcze popić, więc miażdży żywe popiskujące „coś”, by wyssać przez słomkę. Opowieść o mordowaniu Atrydów tak podnieca Harkonnenów, że Baron aż drży z żądzy mordu – fru, do góry, pod sufit, ubabrać się w jakiejś skapującej spod rury truciźnie i pomalutku spłynąć ku zatyczce w sercu metroseksualnego, przerażonego sługi, przy akompaniamencie diabolicznych organowych fraz, godnych dworu Draculi. Piter niemal robi pod siebie ze strachu, Feyd też się boi, ale musi trzymać fason, Rabban rechocze, jak idiota, próbujący przekonać samego siebie, że nic mu nie grozi. Nie chce mi się sprawdzać, ale chyba nie upłynął nawet kwadrans projekcji, a my już wiemy o Harkonnenach całkiem sporo, bez rozwlekłych opowieści z offu. Czy u Villeneuve, w trakcie ponad dwugodzinnego maratonu lukrowanego patosu, pojawiła się choć jedna scena o podobnej intensywności? Nawet kiedy Paul zabija po raz pierwszy, nic się nie dzieje, bo liczy się kucający obok Stilgar, grany przez Bardema, który tylko patrzy, a i tak gasi Chalameta, mającego w zamyśle dźwigać całe show. A może nie, bo wsadzono go tam tylko dla ładnej buzi, która przyciągnie do kin rozanielone nastki?

Zatem czemu Lynch miałby chlipać? Co się tu tak bardzo udało, że trzeba to opłakiwać z goryczą? Villeneuve dowiódł, że jak masz doświadczenie i 165 mln dolarów, a też mocne przekonanie o własnym geniuszu, to na pewno uda ci się nakręcić jakiś remake ze znanymi nazwiskami, który małpuje obraz sprzed czterech dekad, ale go nie sięga, bo np. homoseksualizmu nie wypada teraz prezentować w negatywnym kontekście – choćby sadomasochistycznej relacji kazirodczej; a planetolog wygłaszający ekologiczne manifesty koniecznie powinien być czarnoskórą kobietą. Obraz na miarę czasów, czyli dokładnie odwrotnie, jak u Lyncha, który zaryzykował, proponując ambitne, brutalne autorskie widowisko SF, gdy wyobraźnią widzów rządziły Gwiezdne Wojny.

ocenił(a) film na 10

Piękny popis wiedzy i zaangażowanie w obronę Lyncha. Żeby nie było jest to jeden z moich ulubionych reżyserów i naprawdę doceniam i podziwiam prawie wszystko co stworzył, ale nie tym jedynym razem. Może dlatego jestem rozgoryczona faktem, że wziął się za tę konkretną książkę i to popsuł.
Po Diunie spodziewałam się własnie widowiska, efektów, rozmachu. I uważam, że to nie kwestia 40 lat dzieli te dwa filmy najbardziej.
Ja uważam wspomnianą scenę otwarcia w ,,starej" Diunie za śmieszną. Żenuje mnie i niesmaczy. Nie wzbudza żadnej grozy, ani nie zachwyca. A ja potrzebowałam takiego zachwytu w jaki wprawił mnie Villeneuve.
Chalamet moim zdaniem sprawdził się idealnie. Paul Atryda już zawsze będzie dla mnie miał jego fizjonomię. Czy grzechem jest przyciągnięcie nastolatek? Im się nie należy kształtowanie siebie w oparciu o dobre filmy i wartościową literaturę? Kiedyś te nastki dorosną i będą mądrzejsze. Lepiej żeby piłowały pazury i wrzucały to na Insta?
Mogę się zgodzić jedynie z opinią na temat Kynesa.

165 milionów i doświadczenie...to słabe żyć ze świadomością, że tyle wystarczy, żeby robić dobre kino.

użytkownik usunięty
GoAheadMakeMyDay

Rozumiem. Dobrze, że film Ci się podobał. Mam nadzieję, że będzie Ci dane obejrzeć ciąg dalszy.

ocenił(a) film na 3

Doskonale opisałaś tą epicką scenę na dworze Harkonennów u Lyncha.
W wersji 2021 żadna scena nie wydawała mi się epicka.
Nawet te statyczne sceny z poustawianymi żołnierzami wyglądały słabo.
Już pierwsza scena z Heroldem Imperatora mi nie pasowała.
Jakby reżyserowi brakowało wyobraźni.
Poustawiał tysiąc żołnierzyków.
Ląduje statek, jakieś zamaskowane postacie wychodzą ...
Ale to za mało! To mają być lata 10-tysięczne!

użytkownik usunięty
GunMeat

Dziękuję. Założycielka/założyciel tematu patrzy na omawiany film z innej perspektywy, niż my. To trzeba cenić, bo gdzie byśmy skończyli, gdyby wszyscy myśleli tak samo - to byłby raj, ale bardzo na opak.

ocenił(a) film na 6
GunMeat

Tak po prawdzie, to nie są to lata 10-tysięczne. Należy podkreślić, że to zupełni nowa era, liczona od założenia Gildii, czyli w przeliczeniu na 'nasze' to około 24-tysiąclecie.

GoAheadMakeMyDay

Każdy ma prawo do swojego zdania i ja zgadzam się z przedmówca. Książki nie czytałem, znam wersje Lyncha i obecną. Według mnie Lynch pozamiatał mimo tego, że w nowej wersji są emocjonujące momenty to ogólnie, poza widokówkami i dość mocną czasami muzyką jest płasko. Na pewno nie na 10, dałbym koło 7.5

GoAheadMakeMyDay

Po dwóch wizytach w kinie na nowej Diunie, powtórzyłem sobie Lyncha w wersji 3 godzinnej. Da się obejrzeć, ale to przepaść na korzyść filmu Villeneuve.

ocenił(a) film na 6

Hmmm. Nie cierpię filmu Lyncha, ale tu masz rację, scena u Harkonenów robiła wrażenie. Tego mi brakowało w tym nowym filmie.

ocenił(a) film na 10
Leszy2

Co człowiek to inna opinia. Nie oglądałem jeszcze nowego filmu (ale jestem na niego mocno napalony). Tym samym nie mogę wypowiedzieć się na temat porównania obydwu wersji. Mogę natomiast wypowiedzieć się do sceny wprowadzającej Harkonenów. Dla mnie była ona kwintesencją zepsucia tego rodu w ekranizacji Lyncha. Baron Harkonen w książce to była postać wręcz wybitna, zaś w filmie dostaliśmy latającego szaleńca. W książce władza i pozycja do jakiej doszedł Baron była wiarygodna, w filmie nie znajdowała uzasadnienia. Ostatnio słuchając po raz setny książki nadal nie mogłem nadziwić się, jak świetnie w książce zostali Harkonenowie wprowadzeni, jak to napędziło intrygę, zaś w filmie Lyncha zostali całkowicie wypaczeni. Aby nie było - do pierwszej ekranizacji podchodzę z dużą ilością sentymentu i ją lubię. Jednak nie była to ekranizacja godna książki, a po prostu fajny film "inspirowany" (acz wypaczający znaczenie książki). Liczę, że nowy film będzie inny, obym dziś się przekonał, bo już nie mogę wytrzymać! Pisał to fanatyk uniwersum rozumianego jako książki, filmy (mimo wszystko) i gry :)

ocenił(a) film na 6
deth3

W nowym filmie barona prawie że nie ma. Film jest inny. Ale ogólnie jest wygładzony i wypłaszczony, nie robi żadnego wrażenia poza sprawnym zrealizowaniem.

Zajebisty komentarz. Tylko tyle napiszę. Bo prosty jestem.

Żyjecie wspomnieniami.

Pozdrawiam

GoAheadMakeMyDay

Moim zdaniem idealna adaptacja. Trzyma w napięciu, niepokój i ekscytacja ledwie utrzymują człowieka w fotelu. Nie wiem, czy Villeneuve czytał tę serię, jeśli nie, to studiował ją bardzo dokładnie, bo wiele elementów z książki wyobrażałam sobie dokładnie tak, jak pokazane były w filmie. Wychowałam się na Diunie Lyncha, kocham ten film i nie zamierzam go krytykować ani porównywać. Wg mnie to dwa różne filmy i tak też powinny być traktowane. A Diuna Villeneuve'a jest absolutnie fantastyczna.

ocenił(a) film na 10
masquerade__

Tak. Masz rację, pewnie nie powinnam porównywać, ale samo mi się nasunęło w trakcie seansu.
Cieszę się, że nie tylko ja uważam Diunę Villeneuve'a za fantastyczną.

ocenił(a) film na 5
masquerade__

DV nie tylko czytał, ale się na niej wychował, był nią zafascynowany od najmłodszych lat i marzył o jej ekranizacji.

GoAheadMakeMyDay

"Lynch siedział i płakał" - bez przesady, az tak zle ta adaptacja nie wyszla. Duna Lyncha jest bezapelacyjnie arcydzielem skierowanym do osob dojrzalych, natomiast wersja z roku 2021 produktem dla nastolatkow i mlodych doroslych - jednak w tej grupie wiekowej sprawdza sie OK.

TrashO2

Mam 35 lat, nie wiem czy jestem nastolatkiem, czy młodym dorosłym, ale w moim przypadku dźwięk i obraz to jedne z najważniejszych składników takiego dzieła (wersja 2021). Obejrzałem film trzy razy, według mnie świat stworzony przez reżysera powala na kolana. Musicie pamiętać, że świąt teraz wygląda trochę inaczej - inwestor chce jak najwięcej zarobic. Będzie druga część itd

Lubię klasyczne kino, ale wersja Lyncha, jest toporna w odbiorze, pomimo ogromnego budżetu jak na tamte czasy jest po prostu slaba. Reżyser wersji z 2021 miał budżet, doświadczenie, ale też umiejętność zabrania się za ten temat. Lynchowi zabrakło czegoś i to pp prostu spieprzył.

To taka walka pokoleń. I przekonanie o wyższości swojego pokolenia - bez urazy. Ktoś kto żył w latach 80 (w sensie miał 20-30 lat) będzie uważał, że np Czerwone Gitary, czy Budka Suflera to najważniejsze zespoły polskiej muzyki, a ktoś kto teraz ma 20-30 lat, ma zgoła odmienne zdanie - i tyle.

noelite

"jak na tamte czasy jest po prostu slaba" - nie, nie jest.

"Ktoś kto żył w latach 80 (w sensie miał 20-30 lat) będzie uważał, że np Czerwone Gitary, czy Budka Suflera to najważniejsze zespoły polskiej muzyki, a ktoś kto teraz ma 20-30 lat, ma zgoła odmienne zdanie - i tyle." - serio? To chyba obracasz sie w srodowisku cwiercinteligentow, ktorzy oceniaja utwor po dacie powstania, a nie po tym, co faktycznie reprezentuje. Glebokie wspolczucie, bo srodowisko Kowalskich to taki smord, ze oczy lzawia.

ocenił(a) film na 10
GoAheadMakeMyDay

Piękne, genialne widowisko

użytkownik usunięty
GoAheadMakeMyDay

Płakał... ze smiechu ;)

ocenił(a) film na 10

No chyba jak zobaczył, że oceniłeś ten film na 2 ;)

użytkownik usunięty
GoAheadMakeMyDay

Mam nadziej ze rozbawię jeszcze wielu jak ciebie :) Ja sie przynajmniej przy tym filmie wyspałem :)

ocenił(a) film na 10

Jestem pewna, że nie będę jedyna ;) Następnym razem polecam jednak łóżko, to tańsza i wygodniejsza opcja ;)

użytkownik usunięty
GoAheadMakeMyDay

Mnie internat tak dużo nie kosztuje, raczej czasu mi szkoda :)
Z rady nie skorzystam, dobieram sobie filmy według własnego uznania a ni czyichś recenzji, czytam je zazwyczaj po.
Ten film mimo ze szumnie reklamowany zdecydowanie nie przypadł mi do gustu, znudził mnie tylko i nic więcej, zero emocji, flauta nuda i pustka, w owszem ładnej formie ale pustej i bezsensownej jak dla mnie.
To film dla fanów książki czyli nie dla mnie.
No ale atutem jest ze się można przy tym nieźle wyspać to fakt. Dlatego dziś dałęm aż 3/10 :)

ocenił(a) film na 10

A mnie niewiele kosztuje rada więc będę próbować.
Gdybyś jednak wcześniej zapytał na forum i powiedział, że nie jesteś fanem książki to może zaoszczędziłbyś swój cenny czas i nie obejrzał filmu.
Wczoraj 2 dzisiaj 3, pod koniec tygodnia może dojdziemy do 7 ;)

użytkownik usunięty
GoAheadMakeMyDay

Próbuj dalej.

ocenił(a) film na 8
GoAheadMakeMyDay

Byłem wczoraj wieczorem w kinie i wyłapałem jeden błąd że aż parsknąłem śmiechem. Zaraz po ataku na miasto, wybuchach, grzmotach, eksplozjach, że aż w uszach dudniło, była króciutka scena ukazująca śpiącego jeszcze Paula.

Boskigrom

Przecież doktor podał mu jakiś usypiacz przed snem, dlatego dopiero budzi się w ornitopterze. Jest pokazana szklanka z tabletka przed atakiem i pusta potem. Niestety wiele takich króciutkich ujęć czy wypowiedzi ginie w natłoku monumentalnych scen, sam tego nie wyłapałem za pierwszym razem.

ocenił(a) film na 8
HUtH

w porządku widocznie to przeoczyłem. Tak czy siak film jest na wysokim poziomie.

ocenił(a) film na 5
GoAheadMakeMyDay

Do wersji Lyncha bardzo daleko.

ocenił(a) film na 8
Mariusz_E

Lynchowi na tyle się nie podobał jego film że się pod nim nie podpisał.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones