Adaptacja opowiadania Stephena Kinga o dzieciach, które mordują wszystkich dorosłych z małego miasteczka na Południu. Ten sam tekst posłużył później za podstawę do scenariusza "Dzieci kukurydzy". Krótkometrażówka Johna Woodwarda posiada jeden niezaprzeczalny atut w postaci intensywnego klimatu. Wykonanie, jak na rok produkcji i i niezależny charakter przedsięwzięcia, jest nawet nie najgorsze. Kuleje jednak mocno aktorstwo (ta parka jest wyjątkowo irytująca), rozczarowujący jest także finał - akcja urywa się jakby w połowie. Aż się to prosi o rozwinięcie. To zaś nadeszło prędko, bo zaledwie rok później, wraz z filmem Fritza Kierscha. Na przystawkę.