A gdzie to można zobaczyć ?

Wersję angielską pomaga umiejscowić Google, zwłaszcza po dodaniu "rar".

Już nie ma, plik usunięty a torrentom seedów brakuje :/

Wersję angielską pomaga umiejscowić Google.

Jakiś dziwny film, coś tu się nie udało. Przez pierwsze pół godziny filmu montaż jest totalnie od czapy, tak ujęcia przeskakują między sobą, pomijając co się wydarzyło między nimi, to jak przeskakuje przez ogrodzenie czy walkę wręcz jakoś wycięto zupełnie i to wygląda jak jakaś nieudana retrospekcja.

Właśnie dziwny był zabieg twórców, żeby w tym czasie zrobić Marlowe'a podstarzałym gościem, to się kłóci z powieściami Chandlera, a przecież i "Czarnooka blondynka" Blacka dzieje się na początku lat pięćdziesiątych. Ale OK, tak chcieli i tak zrobili. Ogólnie to całkiem porządna robota. Neeson trochę na autopilocie, ale w przypadku postaci Marlowe'a to wcale nie jest taki zły pomysł! Bo to przecież był trochę taki facet zmęczony, wyzuty z emocji, który dużo widział i mało co go zaskakuje. Intryga zrobiona, jakby miała zawierać wszystkie najlepsze elementy z klasyczynych powieści ze słynnym detektywem w roli głównej. Nie wyszło oczywiście tak świetnie, lecz całkiem przyzwoicie wszystko się zlepiło na koniec. Łagodnie podchodzę do takich projektów, bo jakby nie patrzeć twórcy chcieli zrobić dobrze takim fanom Marlowe'a jak ja, więc wybaczam wiele, bo wskrzesili mi ulubioną postać.

Coraz bardziej jednak przekonuję się do tego, że cała seria Chandlera potrzebuje świeżych ekranizacji, zrobionych z sercem, ale też trochę "podrasowanych". Z chęcią zobaczyłym nowe spojrzenie z konkretnym budżetem.

A z czystej ciekawości: dlaczego Neeson miałby przypominać Bogarta? Wiem, że Bogi grał Marlowe'a i swego czasu nawet wydawcy w Polsce każdy zbiór opowiadań Chandlera ilustrowali rysunkiem gościa w prochowcu do złudzenia przypominającym zmarłego aktora, ale Marlowe to Marlowe, nie Bogart...

Nie twierdzę, że powinien czy nie powinien go przypominać, odnotowuję tylko fakt, że w paru scenach wyraźnie Neesona fotografowano w tej manierze.

Co do pomysłu remake'ów to mam mieszane odczucia. Nie widzę powodu do kręcenia nowych wersji znakomitych filmów sprzed kilkudziesięciu lat. Po co poprawiać coś, co już przeszło do klasyki i nadal zachwyca? Zwłaszcza że te wszystkie współczesne remaki wychodzą znacznie gorzej (są jakieś wyjątki?). Jeśli już, to wolałbym ekranizacje mniej popularnych tekstów Chandlera (bo nie wszystkie stare były udane), z zachowaniem ducha i klimatu epoki.

Przydałaby się nowa wersja "Wysokiego okna" na początek. No i może "Wielki sen" z tym książkowym zakończeniem z Carmen.

Ja myślałem przede wszystkim o "Lady in the Lake", bo ta wersja ze światem pokazanym z perspektywy Marlowe'a jest głównie ciekawostką. Ogląda się to ciężko.