Cóż za film! Historia mechanika / złodzieja i przy okazji świetnego kierowcy, który lawiruje
pomiędzy dwoma gangsterami. Fabuła ewidentnie inspirowana westernem "Za garść dolarów"
Sergio Leone, lub po prostu pierwowzorem Kurosawy (w co wątpię).

John Sjogren potrafi kręcić kino akcji klasy b/c tak, by zainteresować widza. Akcja jest szybka,
fabuła ciekawa, pościgów jest pełno i są fajnie nakręcone, zniszczono masę świetnych fur.
Fabuła odkrywca może nie jest, ale potrafi nawet wciągnąć. Realizacja jest nierówna. Pewne
momenty wyszły bardzo sprawnie, inne - topornie. Ale to toporność jedynie dodaje uroku.
Muzyka, zdjęcia i lokalizacje zaś tworzą całkiem fajny klimat. Ale to, co jest najważniejsze, to
śmietanka gwiazd kina tej klasy, z których większość jest stałymi współpracownikami reżysera:
Chad McQueen, MIchael Madsen, Jan-Michael Vincent, Corey Feldman, Roxana Zal, Julie Strain,
Dom DeLuise, Chuck Zito i, tym razem w małej roli, Joe Estevez. A! I jeszcze Ron Jeremy
podlewa trawnik :) Dla samej obsady warto zobaczyć ten obraz! Skoro już przy nazwiskach
jesteśmy, dodam jeszcze, że nad scenariuszem obok reżysera pracowali twórca "Broken
Vessels" Scott Ziehl (który ze Sjorgenem wyreżyserował później "Zapach pieniędzy") i znany z
całkiem fajnych niskobudżetowych horrorów Rolfe Kanefsky. Na planie tego obrazu fani kina
klasy b zebrali cały zeszyt autografów: :)

Oczywiście jeszcze raz podkreślam - to nie jest dobry film, to jest dobra rozrywka na niewielkim
budżecie. Durna, wręcz odmóżdżająca, tania i prostacka, ale jeżeli już ktoś lubi takiego rodzaju
kino, to ten film się wybija w swojej klasie.