Do akcji wkracza Jennifer Lawrence w roli łączącej w sobie trochę z Bonda (bo przecież to superszpieg), Grey'a (bo seks jest najważniejszy) oraz Wicka (bo minę ma jakby psa jej zabili). Czego można było się spodziewać? Dwie godziny pozbawione wyrazu pod niemal każdym względem.
Cała recenzja: http://redaktorego.blogspot.com/2018/03/blondynka-vs-brunet-rosyjska-szkoa.html