Widziałem ten film dwukrotnie, w odstępie trzydziestu lat. Za pierwszym razem zrobił kolosalne wrażenie, za drugim widziałem jego różne słabości. Siłą jest klimat, genialna postać oszalałego półkownika-surfera, intrygująca postać Kurza, choć to pomysł Josepha Conrada. Jednak są tu pewne słabości. Te dziesiątki zakrwawionych wisielców to przekroczenie pewnej bariery między robieniem wrażenia a efekciarstwem, zaś przyniesienie przez wysmarowanego Brando ludzkiej czaszki do uwięzionego daje efekt komiczny.