Właściwie film oglądałem od momentu gdzie ten naukowiec po raz pierwszy staje się
niewidzialny. Czy jest gdzieś na początku wytłumaczone, że będąc niewidzialnym człowiek ma
supermoce?
[SPOILERY]
Faceta palą miotaczem ognia przez dobre kilkanaście sekund (później zamiast biegać z
przysmażonym do ciała plastikiem w magiczny sposób zrzuca go z siebie znów będąc
niewidzialnym). Później walą go łomem w łeb, rażą prądem stojąc w wodzie (gościom stojącym
o krok od niego oczywiście nic się nie dzieje) - facet jak zwykle wstaje i nadal jest pełen sił.
Marny film klasy B z dobrymi efektami w którym, aby akcja szła naprzód potrzeba durnych postaci
(scena w której jeden z bohaterów używa gaśnicy aby zobaczyć niewidzialnego i gdy już go widzi
woli sobie z nim pogadać niż się na niego rzucić). Przyjaciele uduszonej zaledwie 5 minut temu
czarnoskórej bohaterki zamiast reanimować wolą ją od razu przykryć prześcieradłem, za to
facetowi z przebitą tętnicą nieudolnie hamują krwotok narażając własne życie. Od razu nasuwa to
utarty schemat, że murzyn zawsze musi zginąć pierwszy : D
Film durny, efekty pierwsza klasa, ale to nie one powinny się tylko liczyć.