PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=836650}
7,8 42 441
ocen
7,8 10 1 42441
7,3 35
ocen krytyków
Co w duszy gra
powrót do forum filmu Co w duszy gra

Nie macie wrażenia, że film byłby bardziej wzruszający, gdyby jednak Joe umarł? Wzmocniłoby to ciężar emocjonalny związany z poświęceniem bohatera, który oddał odznakę 22, a sam swoje życie już przecież przeżył. Może w nieciekawy sposób, ale przynajmniej sensem jego życia byłoby to, że przysłużył się komuś innemu. Trochę jak ten zmyślony przyjaciel z "Inside Out".

lew890

Wydaje mi się że byłoby to zbyt kontrowersyjne. Tak, jakby Pixar chciał przekazać że samobójstwo jest ok. Gdyby bohater cały czas był w szpitalu, wtedy jego śmierć mialaby inny/lepszy wydźwięk.

ocenił(a) film na 9
lew890

Wedlug mnie zakończenie nie odgrywa wiekszej roli w całokształcie filmu. Gdyby Joe umarł, przesłanie z pewnością byloby bardziej wzruszające i romantyczne, ale - jak slusznie zauważyła to poprzednia komentatorka 3 miesiące temu - pixar mimowolnie przemycilby motyw samobójstwa, który w moim mniemaniu nie pasuje do treści animacji. Juz nie będę mówił o tym, czy w "bajce" wypada umieszczać tego typu motywy, bo "Soul" to zupełnie inny przypadek i nie możemy go porównywać z innymi słodkimi bajeczkami dla dzieci, gdzie samobójstwo z pewnością nie mogłoby zostać zaakceptowane. Co jednak mam na myśli, kiedy twierdze, ze śmierć Joe nie pasowałaby do ogólnego przesłania?

Może za daleko odleciałem, lecz z tej, z pozoru mądrej ale nieskomplikowanej, animacji wyciągam daleko idące wnioski. W historii, rozgrywającej się w świecie wielowymiarowym, gdzie istnieją dusze i istoty niematerialne, paradoksalnie dostrzegam pewien "manifest" materializmu a może wręcz mechanicyzmu czy filozofii ubóstwiającej życie na ziemi i nic więcej. Do tej interpretacji przekonują mnie przede wszystkim trzy zdarzenia:

1. Gdy Joe żegna 22, Jerry mówi mu, że iskra wcale nie świadczy o naszym przeznaczeniu, bo w życiu tak naprawdę nie ma żadnego celu. Ta wypowiedz, zresztą podsumuwujaca przedwcześnie końcowe przesłanie, dla mnie jest tożsama z uproszczoną wersją - jesteśmy tylko zlepką atomow, zupełnie bezcelową. Żeby dojść do takich wniosków trzeba wpierw zauwazyc inne aspekty, także wędrujemy do kolejnych punktow.

2. Jerry i Terry tak naprawdę nie są istotami substancji niematerialnej. Sam fakt, że Jerry i Terry wykonują ludzkie czynności nie udowadniają tezy, choć juz dają nam wiele. Ważniejsze jest to, jak Terry zachowuje się podczas pobytu na Ziemi. Jeśli jest istota idealną, to czemu nawet na naszej planecie przybiera postać materialną? Caly czas jest widoczny, nawet podczas wykonywania najważniejszego obowiązku - łapania zagubionej "duszy". Dla mnie odpowiedz jest prosta - Terry jest materią, zawsze i wszędzie. Neonowe postacie nie są bogami/aniołami, tylko jakąś bliżej nieokreśloną, lepiej rozwinieta rasą. W tym momencie moglibyśmy nawiązać do filozofów przedsokratejskich czy nowożytnych pionierów szkoły angielskiej, którzy uznawali bogów za czesc naszego świata przyrodzonego, ale... sam się na tym nie znam.

3. 22 mówi, że istniała w świecie hipotetycznym, a nie idelanym/transcendentnym! Czyli ten świat przed życiem i po życiu wcale nie istnieje - jest tylko czyms hipoteteycznym, czystą koncepcją. Moze po prostu wyobrażamy go sobie w chwili agoni? Jesli tak, to czemu są tam materialne istoty - Jerry i Terry? Tu już wkraczamy w bardziej skomplikowana rejony i zaczynam zastanawiać się, czy nie jestem przypadkiem pod wpływem środków halucynogennych. Ale dobra, lecimy dalej: Terry i Jerry są rasą niewyobrażalnie lepiej rozwiniętą od nas. Kiedys na yt na kanale Kurgezagt (czy jakoś tak) widzialem film o tym, jak bardziej rozwinięte cywilizacje mogą wydawać się bogami dla tych prymitywnych. Oprócz tego nasz rodak Lem porusza podobne tematy w swojej twórczości. W ten sposób Jerry i Terry są w stanie pojawić się nawet w naszej koncepcji, w naszej myśli - są daleko przed nami, niewyobrażalnie daleko, więc potrafią pojawiać się nawet w tak niedostępnych sferach jak myśli.

Biorąc pod uwagę te 3 punkty, możemy przejść do kwestii ostatecznej: Jestesmy tylko materią, nie ma duszy, a życie to wszystko co posiadamy. W takim razie, co czeka na nas po drugiej stronie, po przejściu przez biały portal? Nic. Nie ma tam juz nic - stajemy się nicością. Dlatego wbrew pozornemu wrażeniu, które może nas dotknąć, bycie i nie bycie nie jest bez różnic, a przynajmniej tak to wygląda w "Soul". Więc jaką większą nagrodę Jerry mógł wręczyć Joe, jeśli nie powrót do życia? Zakładając, że życie to jedyne co mamy, nie było innej rekompensaty za pomoc w załatwieniu sprawy 22 (cokolwiek by to nie oznaczało dla prawdziwego, jedynego świata poza naszą koncepcją).

Tak... z pewnością odpłynąłem, ale chyba po to właśnie jest sztuka. Chodzi o to, żeby nawet jej odbiorca mógł odleciec i unosić się gdzieś nad maklerami z Wall Street.

ocenił(a) film na 9
lew890

Zgadzam się, trochę tutaj Pixar speniał na koniec i zaserwował nam przesłodzone zakończenie. Ta historia i tak jest wystarczająco dojrzała, żeby mieli bać się takiego słodko-gorzkiego zakończenia, w którym Joe pojechałby dalej. Mogliby po prostu pociągnąć ten temat i podbudować ten świat w sposób, żeby pokazać jakiś rąbek tajemnicy a propos tego, co jest za "wielką lampą". Bo to, że dusze po prostu "umierają" spalając się jak muchy w tej lampie byłoby bez sensu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Henie i Gienie mówiły, że to nie są zaświaty tylko przedświaty, więc zaświaty muszą być za tą lampą. Dlatego liczyłabym na jakąś kontynuację poruszającą ten temat oraz życie 22 na Ziemi, ale raczej wątpię że powstanie sequel.

ocenił(a) film na 9
Vrcharka

Animacje pixara są połączone, przecież Coco prezentuje świat po śmierci a kim się stała 22 to można tylko spekulować ale moim zdaniem Merida odpada, bo dusza strzelająca do tarcz najprawdopodobniej nią została

Maniuszka_2

obstawiam Mulan :), 22 leciała na kontynent azjatycki (widać było płw indyjski ;))

ocenił(a) film na 9
sowanna

Mulan to zwykły Disney nie pixar więc się nie zgadza

Maniuszka_2

Dusza strzelająca do tarcz to raczej nie Merida patrząc na czasy... Joe żył sporo po Meridzie więc raczej nie ma szans, bo Merida teoretycznie w przedświecie (czy jak to sie nazywalo) była dużo wcześniej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones