Film był taki sobie, ale po zakończeniu opadły mi ręce. Jeden koktajl mołotowa wystarczył aby zniszczyć wielki statek obcej cywilizacji, który to zamiast niszczyć jakieś miasta, to latał nad jednym domkiem, który stał na jakimś zadupiu w szczerym polu. Kolejny Amerykański szajs, nikt tak doskonale jak oni, nie potrafi zniszczyć filmu samym zakończeniem.