mógłby mi ktoś napisać jak skończył się ten film? bo drugi raz oglądałam go w tv w nocy i usnęłam przed końcem :/ a nie chce mi się go ściągać :P
dzięki dziennikarzowi japończyk został uniewinniony, okazało się, że to był wypadek - spadł z masztu próbując obciąć linę i uderzył się głową
No cóż.. Ishmael, czyli dziennikarz, decyduje się pomóc w dojściu do prawdy wiedząc, że w ten sposób straci Hatsue znów, na zawsze. Mąż Hatsue zostaje uwolniony, więc rodzina jest w komplecie, cieszy się. Ishmael wychodzi samotnie z sądu, spogląda na nich, nietrudno się domyślić co czuje. Powoli odchodzi.. Idzie.. a na jego plecach i ramionach osiadają płatki śniegu. Nagle spojrzała w jego stronę Hatsue i podbiegła do niego. Powiedziała: dziękuję, a jej dłoń spoczęła na plecach Ishmaela, zaciskając się tak, jakby z tej chwili próbowała wynieść jak najwięcej, nasycić się ostatnim spotkaniem. Nie zauważył tego mąż, ale starszy mężczyzna (uczestniczył w procesie, nie pamiętam niestety jego roli) i spojrzał ze zrozumieniem.. Hatsue spojrzała na Ishmaela jeszcze raz i odeszła. Ishmael odwrócił się i jego sylwetka zaczęła znikać w oddali, zacierana przez prószący śnieg.
Cała przyjemność po mojej stronie :)
Trochę smutna przyjemność, bo smutny finał, bo smutno jest tracić. Przerażająco smutno czasem.
Życie.. :)
Z jednej strony ona juz od dawna nie "była" jego, natomiast wg mnie to swoim dobrym uczynkiem, odzyskał jej uczucie i po raz pierwszy od dawna dostrzegł na jej twarzy ciepło i wdzięczność. Niemniej to i tak smutne. Ale niezależnie od tego jakby sie potoczyły ich losy, nigdy nie mogliby byc ze sobą. W tamtych czasach i pod tamta szerokościa geograficzną, związek białego Amerykanina i japonsko/amerykanskiej dziewczyny był niemożliwy. Zarówno ze względu na kulturę japońską jak i małomiasteczkową moralność ówczesnych ludzi. Polecam książkę, dookreśla wile rzeczy, dowiadujemy się, jak ważna dla Japończyków była ziemia, ile trudu poświęcili by zdobyć cokolwiek w obcym kraju itp.
pozdr.