Nie lubię mieszania drutu kolczastego z aniołem dlatego nie będę glosować.
Pokazani żołnierze na polu walki zachowują się rzeczywiście jak aktorzy a nie żołnierze. W kulminacyjnych chwilach dostają kulkę co ma pokazać ich bohaterstwo, i ten koleś w wieku 20-paru lat który "umierając " wprost do kamery mówi, że bardzo się cieszy ,że umiera za ojczyznę... nogi i ręce opadają, dla mnie to gniot na miarę piętnastoletnich fanów rambo.
Sorry, ale ten film jest na podstawie książki płk. Moore'a wiec może brzmi to patetycznie lecz było to pierwsze starcie Amerykanów z NVA, więc Amerykanie mysleli ze walcza za ojczyzne...
Możliwe, że tak , jednak epatowanie ojczyzną do mnie nie trafia ani mój światopogląd, nie twierdzę ,że komuś niepowinien ten film się podobac. Piszę tylko o swoich odczuciach.