Już dawno nie widziałem filmu w którym się tak często modlili, no chyba że transmisja z Watykanu ;) Domyślam się, że to zasługa Mela.
No trochę przesadził, ale jak zabija na ekranie tyle żołnierzy to pozostaje mu tylko modlitwa;), dla mnie ten film mimo wyniosłego przesłania to Rabo w Wietnamie. Dodatkowo przesiąknięty aż do bólu amerykańskim patosem. Dla mnie to czysta 6 - kino niezłe ale też nie mające niczego czego nie zaprezentowałaby konkurencja.
A czy ktokolwiek z was był na wojnie?
Niby dużo modlitwy, a co myślicie że nadzieja skąd się bierze, co robi człowiek przerażony widzący obok trupy swoich kolegów, innych znowu z pourywanymi kończynami, i nadzieja na powrót do domu wydaje się nikła, za to bliskość śmierci olbrzymia.
Czy ktokolwiek z was wie czym jest bliskość śmierci i jakie to uczucie?!
Film ten pokazuje jak bardzo destrukcyjna jest wojna, że nawet dowódca żałował iż nie zginął wraz ze swoimi kompanami, a reporter budzi się w nocy słysząc krzyki umierających, widząc ich twarze, czując smród gnijących, i płonących od napalmu ciał.
Dla takich jak wy modlitwa przeszkadza, dla takich jak oni jest wybawieniem, światełkiem pośród nocy, nadzieją na otwarcie oczu kolejnego dnia.
I @Grand23 ten film to przedstawiona sytuacja która wydarzyła się naprawdę, więc jesteś wyłącznie debilem porównując go do Rambo, bo ci ludzie naprawdę zginęli, i to w takiej ilości jaka była podana na końcu filmu, to była ich tragedia, oddali swoje życie za takich głupków jak ty.
Trochę cię poniosło kolego, nie uważasz? Poza tym to tylko film i nie ma co się tak ekscytować. Wspomniałem o modlitwie nie dlatego, że mi nie pasuje do filmu o wojnie tylko dlatego, że Mel Gibson stał się chyba bardzo pobożnym człowiekiem skoro ostatnio albo występuje w takich rolach albo robi filmy o tematyce religijnej. Zupełnie nie przypomina to filmów z wcześniejszego okresu jego kariery - Zabójcza broń, Braveheart itp.