zero - jeden... krążyło po głowie od napisów końcowych. ile razy byłam zerojedynkowa, bezkompromisowa, tylko moje, najmońsze było ważne..? film Jana Komasy porusza dogłębnie. spokojnie, bez specjalnych efektów opowiada o nas, jacy jesteśmy dzisiaj.. podzieleni, nierozumiejący się, wiedzący najlepiej, hipokrytyczni. trudno zaakceptować różnorodność, szczególnie wtedy, kiedy tak hermetyczne żyjemy. Jan uderza w samo sedno, definiuje, opisuje używając uniwersalnej historii. wyszłam z kina poruszona.. do refleksji. polski kandydat do Oskara, życzę mu jak najlepiej! niech historia się niesie..