Myślę, że ten film powinien wyznaczać, jak należy kręcić filmy na temat problemów kościoła i życia duchowego. Chociaż nie ma w nim mowy o najgłośniejszym problemie kościoła: pedofilii wśród księży to jest naprawdę dużo więcej problemów kościoła, a przede wszystkim zwykłych ludzi. Najważniejsze jest chyba to, że Komasa stara się pytać, a nie oceniać bohaterów. Przy tym kryzysie, w jakim jest teraz polski kościół i jaka jest niekiedy na niego nagonka to bardzo ważne. W odróżnieniu np. od Kleru Smarzowskiego próbuje zmierzyć się z problemami i pokazać jak ludzie próbują sobie z tym radzić, próbuje walczyć ze stereotypami na temat kościoła, osób, które popełniły błąd w życiu, a nie je rozprzestrzenia. To trochę głupie dla faceta przyznać się publicznie do tego, ale np. przy pierwszym kazaniu Daniela prawie mi się łza zakręciła w oku. Może dlatego, że rzeczywiście wielu księżom jak nie zdecydowanej większości brakuje tej prostoty, tego wyniknięcia także w samych siebie i pokazania, że oni też są tylko ludźmi. Wiele rzeczy ten film uczy i każdy niezależnie od poglądów religijnych, który ukończył 16 lat powinien go zobaczyć, bo każdy może wyciągnąć własne refleksje.