Bez litości dla widza Denzel i Marton grają swoje role bardzo przekonująco i to główny atut tego filmu. Niestety ale.. równie bez litości był scenarzysta tego filmu ( reżyser sprawdził się bardzo dobrze) , który zaoferował nam kolejna wersję historii o mścicielu , jedynym sprawiedliwym , samotnym wilkiem przeciwko wszystkim złym tego świata, którzy skrzywdzą jego "bliskich". Nie byłoby tego "niestety" gdyby film miał więcej akcji ( mało akcji nie musi być wadą jeśli inne sceny są ciekawe, dialogi itd.), a poszczególne sceny "względnego spokoju" były oparte na świetnych dialogach i zwyczajnie były ciekawsze ( to oczywiście jak cała moja wypowiedź, subiektywne czysto odczucia ). Do tego dochodzi przeciętny finał, cały prawie film czekasz na konfrontację dwóch twardzieli a na końcu dostajesz... no własnie...wielkie nic i Denzel'a, który załatwia bad ass'a przemiłym urządzeniem ze sklepu "Dom i ogród". Nawet rozmowa dwóch głównych oponentów nie oferuje aż tak wielkich emocji jak można by się spodziewać, dialog między nimi jest na zasadzie " To ja jestem większym twardzielem i nic mnie nie rusza" , "Nie! To ja....! "