"Bat 21" to film, który z paru względów naprawdę warto zobaczyć. Arcydziełem to on oczywiście nie jest, największym filmom o wojnie w Wietnamie również trochę ustępuje. Nie jest tak sugestywny i mocny jak "Pluton", nie tak wstrząsający jak "Łowca jeleni", nie tak efektowny (by nie powiedzieć efekciarski) jak "Czas apokalipsy" - film Petera Markle'a jest utrzymany w dosyć spokojnym tonie, nie ma tu zbyt wielu ostrych scen, cała dramaturgia opiera się na ukazaniu, jak zmienia się postrzeganie wojny przez głównego bohatera. Podpułkownik Hambleton (Hackman) wskutek wypadku trafia do wietnamskiej dżungli, w sam środek wojennego piekła. Do tej pory, przez ponad 30 lat służby zawsze był z dala od walki, od centrum wydarzeń, sam mówi, że "siedział sobie spokojnie w samolocie 10 kilometrów na ziemią i pił kawę" tudzież grał w golfa. Ale teraz pozostawiony sam sobie musi toczyć bezwzględną walkę o przetrwanie - dopiero teraz zauważa drugie oblicze wojny, dostrzega cały brud i chaos wojny. Zostanie też zmuszony do obrony własnego życia nawet kosztem życia innych. Na szczególną uwagę zasługuje scena, gdy Hambleton toczy walkę z wietnamskim chłopem, walkę, w której jeden z nich będzie musiał zginąć.
Dość ciekawe kreacje w tym filmie stworzyli Gene Hackman i Danny Glover. Ponadto "Bat 21" jest bardzo dobrze sfotografowany, zwłaszcza ujęcia powietrzne robią duże wrażenie. Można się przyczepić do końcowych minut filmu, kiedy bohaterowie przeżywają potężne bombardowanie - wyglądało to cokolwiek nieprawdopodobnie. Ale ogólnie film jest godny uwagi. 7/10.