Bełkotliwie o polskich obyczajach wsi lat 80.
Film otwiera się przaśnym wiejskim weselem Józka z Hanką. On - prosty chłop, traktuje swą żonę trochę jak właśność, którą trzeba sobie wytresować. Chciałby by była pracowitą gospodynią, której nie straszne będą nawet najcięższe wsie obowiązki. Ona - trochę infantylna, ma całkiem inne wyobrażenie o miłości i pracy pani domu. Zlubością pragnie gotować Józkowi obiadki i przytulać się w blasku słońca, jednak nie spieszno jej do karmienia świń i przerzucania gnoju.
Swieżo upieczeni nowożeńcy nie bardzo się dogadują, głównie za sprawą Józka, który ma ciężką rękę i za wszelką cenę pragnie zmienić swoją ślubną. Dochodzi do tego, że Hanka daję nogę do innego, a sfrustrowany mężczyzna zaczyna wariować z zazdrości.
Film znacznie rozczarowujący. Bez klimatu, bez sensownie skrojonej fabuły. Taka mało strawna PRL-owska "wydmuszka" z banalnymi dialogami, jakich wiele powstało w tamtym czasie.
Aktorzy są bardzo mało autentyczni w roli chłopów, a postacie przedstawione w filmie przerysowane i peretensjonalne. W dodatku finał tej farsy okaże się wyblakły i naciągnięty jak majtki mama size.
Jak już tracić czas na tak mało satysfakcjonujący seans, lepiej zapuścić "Żeniaca" (podobna tematyka), który powstał w tym samym roku, a przynajmniej rozrywki dostarcza prierwszorzędnej.