U mnie numer jeden i numer trzy. Przy pierwszej uśmiałem się jak przy Django, a trzecia mocno mnie ścisnęła za serce.
Moja ulubiona to "Meal Ticket". Bardzo smutna i wymowna... Dająca do myślenia jeszcze na długo po seansie, bo tak jak w życiu ludzie nie chcą słuchać o ważnych sprawach i wolą zadowolić się jakimiś tanimi sztuczkami, nad którymi nie trzeba się wiele zastanawiać i zmieniać dotychczasowego, wygodnego życia. Wszystko co wartościowe na tym świecie okazuje się niczym kiedy w grę wchodzi żądza pieniądza.
Chyba pierwsza bo mimo wszystko najweselsza. Praktycznie tylko epizod z poszukiwaczem złota kończy się dobrze. Trochę przesadzili z tym dołowaniem widza.
a o czym była ostatnia część? To była metafora śmierci i oni jechali w zaświaty?
pierwsza moja myśl od razu po zobaczeniu. Saloon jako piekło (czy inne zaświaty), a w drodze do niego spowiedź w powozie i analiza całego swojego życia.
Dla mnie najlepsze były nr.3, nr. 4 i nr.5, ze wskazaniem nr.5 na pierwsze miejsce.