PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=811694}

Ballada o Busterze Scruggsie

The Ballad of Buster Scruggs
7,0 38 701
ocen
7,0 10 1 38701
6,7 41
ocen krytyków
Ballada o Busterze Scruggsie
powrót do forum filmu Ballada o Busterze Scruggsie

Ubolewam nad tym jak przydługie sceny nie doprowadziły do żadnej konkluzji, nie przekazując nic więcej niż pokazana każda historia. Część osób zachwala ten film, jakby miał być przeznaczony dla inteligentnego widza, a jednak nikt (czy w recenzjach czy w artykułach zatytułowanych 'wyjaśnienie') nie wyłuszczył jakiegokolwiek ukrytego wspólnego wątku sześciu historii czy specjalnych wniosków, przekazu. W filmie śmierć spotyka wielu bohaterów, niezależnie od ich uczynków i jaki z tego wniosek?
Jeżeli ktoś broni filmu bo podobała mu się sceneria lub ma niski próg poczucia utrzymania w napięciu, to ok, ale nie róbmy wielkiego kina z tego, że są przydługie sceny, dające czas do namysłu skoro nic więcej autor nie miał do przekazania.

gerrpij

SPOJLERY

Nie ma nad czym ubolewać, film jest dość łatwy do rozszyfrowania, nie sądzę by był kierowany do "inteligentnego widza" (uwielbiam ten argument na filmwebie :D). Jako że wg Ciebie nikt z zachwycających się tym filmem nie wytłumaczył przekazu może ja postaram się o swoją interpretację. Uwagi oczywiście mile widziane, nie ośmielam się sądzić że moja jest tą "jedyną słuszną".

Pierwsze, ważne założenie: każda z historii jest o czymś innym, bohaterowie się nie powtarzają, nie szukałbym tu raczej jakiegoś jednego, głównego wątku scalającego do kupy "baśnie". Łącznikiem ma tu być świat - "dziki zachód" i parafraza człowieczeństwa w historiach tych zawarta.

Pierwsze opowiadanie to oczywista groteska. Ileż to razy widzieliśmy podobny schemat w westernach? Mamy rewolwerowca który trafia w palec z odległości kilkudziesięciu metrów bronią która w rzeczywistości już na dystansie kilkukrotnie mniejszym powinna "fałszować". Wszystko w lekkim, musicalowym stylu, gdzie życie nie ma żadnej wartości. Absurd tej części aż wylewa się z ekranu.

Drugie opowiadanie pokazuje nam przewrotność losu i siłę przypadku jakim rządzi się świat. Główny bohater ociera się o śmierć na którą (wg ówczesnych standardów) zasłużył, by potem zostać ostatecznie powieszonym za coś, czemu winny nie był. Doskonała parabola pokazująca po raz kolejny jak "dziki" był ten zachód. Wyrok bez sądu, bez możliwości obrony. Nasuwa się pytanie: czy bohater grany przez Franco zasłużył na śmierć która go ostatecznie doścignęła? Zawisł za uczynek którego nie popełnił (kradzież bydła), co nie znaczy że nie był wyjętym spod prawa przestępcom. Oliwa sprawiedliwa? Karma?
Oczywiście i ta historia bardzo jest przerysowana, bo przecież banki nie stawianie były w szczerym polu itp ;)

Trzecia część to już kompletna zmiana klimatu. Moim zdaniem najbardziej wymowna, najwięcej ze sobą niosąca z historii w filmie przedstawiona. Mamy tu dwóch podróżników, jeden z duszą aktora, talentem, drugi, opiekujący się nim dziad. Bracia Coen doskonale zagrali tu na pozorach - na początku możemy oczekiwać przyjaźni między towarzyszami. Mamy wrażenie, że starszy z bohaterów to poczciwy człowiek który za marny grosz podróżuje z niepełnosprawnym, opiekuje się nim. Jak się jednak potem okazuje, ten drugi jest tylko narzędziem, przedmiotem który można wyrzucić gdy znajdzie się bardziej dochodowy sposób na życie. Drugim aspektem tejże części jest krytyka społeczeństa - a dokładniej mówiąc jego deprawacja. Mało kogo obchodzi sztuka, coś co niesie ze sobą jakiś przekaz. Większość z nas uważa się za inteligentnych przedstawicieli gatunku, a jak przychodzi co do czego wolimy oglądać kalkulującą kurę. Wystarczy włączyć TV by przekonać się że tak jest w rzeczywistości - ramówka przepełniona Trudnymi Sprawami, brak jakiejkolwiek wartości merytorycznej, edukacyjnej, rozwojowej. Ogłupiająca papka, jednak to na tym ostatecznie da się zarobić.

Czwarta z baśni. Pozornie teatr jednego aktora. Obcowanie z dziką naturą, bardzo wymowny jest początek, gdzie widzimy sowę, jelenia... stworzenia żyjące w swoim naturalnym świecie i wreszcie pojawia się człowiek - wchodzący z butami (piosenką na ustach) w dziewiczy teren i zaczyna go eksploatować. Oczywiście mamy tutaj mikroskalę, ale uważam że staruszek jest tu metaforą całego naszego gatunku, który przychodzi, przejmuje teren spychając inne gatunki na margines, kradnie ptakom jaja, odbiera łąkę jeleniowi, kopie dziury... Ostatecznie zabiera to po co tu przyszedł i zostawia ją nie trudząc się na doprowadzenie jej do stanu początkowego.. Sowa jest tu obserwatorem, jednak fantastyczny moment mamy na koniec, gdy jeleń powraca na wcześniej zajmowane tereny, ale zamiast soczystej trawy wpatruje się w wykopany przez dziadka dół.
Nie szanujemy natury, nie dbamy o nią. Nie żyjemy w symbiozie. Gdy zabraknie "złota" w jednym miejscu, przenosimy się na inne pozostawiając po sobie zgliszcza.

Część piąta. Po raz kolejny mamy mieszankę charakterów. Część ta opowiada o potrzebie miłości, bezpieczeństwa i przynależności. Dziewczyna przez całe życie nie potrafiła żyć samodzielnie i gdy traci brata który był dla niej oparciem, od razu szuka innego mężczyzny któremu może "powierzyć swoje życie". Dużo mamy tego w dzisiejszych czasach gdzie zamiast podążać za marzeniami, stawiać i realizować cele, wielu z nas, żyje jak mrówki. Nie potrafi wybić się poza strefę komfortu. Brat był dla dziewczyny czymś czym dziś dla człowieka często jest system w jakim żyjemy. Najpierw szkoła, potem praca, na koniec emerytura i do piachu. Strach przed życiem to moim zdaniem duży problem dzisiejszego społeczeństwa. Dziewczyna zgodziła się wyjść za mężczyznę którego nawet nie znała byleby znów poczuć się bezpiecznie, bo jakie ma inne możliwości? Nie zna świata, nie wychodzi poza ramy, bo niewiadome jest z założenia nieosiągalne. A miłość (marzenia?) nie wolno ich mieć. Bo co jeśli się nie uda? Na koniec mamy podsumowanie charakteru dziewczyny - brak odwagi do życia. Zamiast walczyć, wybiera śmierć, po raz kolejny nie postanawia walczyć. Nie wychyla się zza pagórka by ocenić sytuację (nie ryzykuje w życiu) woli umrzeć niż spróbować żyć.

No i dochodzimy do zwieńczającej dzieło, części szóstej. Przesłanie jest dość jasne - mamy 3 osoby siedzące ciasno jedna przy drugiej, trzy różne charaktery, trzy sposoby na życie, trzy odmienne światopoglądy. Każdy ma swoje racje, żadne nie da się przekonać do racji innego. Na przeciw nim dwóch tajemniczych dżentelmenów z zaciekawieniem słuchających "spowiedzi" tychże osób. Gdy zawód owych mężczyzn zostaje wyjaśniony wszystko staje się jasne - trójka wygadanych bohaterów zmierza ku nieuniknionemu, na końcu drogi czeka już tylko śmierć, koniec egzystencji. Woźnica pozostaje głuchy na błagania, śmierć jest nieunikniona, pewna, czeka każdego, bez względu na to jak swoje życie każda z tak różnych osób przeżyła.
No i doskonała scena na koniec gdy podróżni wreszcie docierają na miejsce i żadne z nich nie chce jako pierwsza wyjść z dyliżansu. Z życiem ciężko się rozstać, mimo iż mamy świadomość że gdzieś tam czeka na nas śmierć, do końca nie potrafimy jej zaakceptować. Jedynym który ostatecznie postanawia zaakceptować swój los jest Francuz, który ostatecznie z podniesionym czołem przechodzi przez próg hotelu.

toporminator

Po takim zgrabnym opisie i podsumowaniu film ewidentnie zyskuje.

ocenił(a) film na 8
gerrpij

To nie film zyskuje, bo opis filmu nie zmienia. To ty zyskujesz bo opis otwiera ci oczy na to czego sam nie potrafiłeś dostrzec.
Co najsmutniejsze, wpisujesz się w zdecydowaną większość użytkowników Filmweb'a, którzy nie rozumiejąc filmu, z automatu określają go jako beznadziejny lub co najmniej słaby.

ocenił(a) film na 5
toporminator

Dokładnie tak, łącznie z pierwszym akapitem;-)

toporminator

Świetny opis.

toporminator

nie ma to jak obrażać całą ludzkość nazywając ją "gatunkiem spychającym inne gatunki na margines"

i znów widzę znaną twarz malarza

toporminator

Dziękuję za to co napisałeś. Tysiac lajków to by było za mało.

ocenił(a) film na 9
toporminator

Podzielam Twoje przemyślenia dotyczące pierwszych 3 sekwencji, które są na pewno najbardziej jednoznaczne. Do 3. miałbym uwagę, że Coenowie nie oceniają raczej społeczeństwa, a artystów, którzy podporządkowują swoją kreatywność pod łatwe korzyści finansowe. W centrum zainteresowania są przecież poczynania Neesona, odpowiadającego twórcom.

Na początku 4 epizodu z pewnym rozczarowaniem spodziewałem się przekazu z grubsza takiego, jaki opisałeś (umówmy się, jest dosyć oklepany). Po obejrzeniu całości wydaje mi się, że Coenowie chcieli pokazać jednak właśnie zrównoważoną relację człowieka ze środowiskiem, w której bohater wprawdzie narusza dziewiczość natury, ale jej nie dewastuje i pozostawią ją po wykonaniu zadania (Twój opis 'zgliszczy' jest mocno przesadzony). Za taką interpretacją przemawia scena z podkradaniem jajek z sowiego gniazda, ostatecznie poszukiwacz bierze przecież tylko jedno z nich. Konkluzja jest więc lekko optymistyczna - człowiek, jako część natury musi z niej korzystać, ale (czasem po odpowiednim przypomnieniu) nie dąży do jej unicestwienia. Sekwencja ta ma dla mnie też pewien zarys biblijny. Jest człowiek opanowujący pierwotną naturę, pojawia się motyw zbrodni wiedzionej prymitywnymi żądzami i ostateczne zwycięstwo wynikające ze skrupulatności i pracowitości.

W części 5 trochę przesadzasz z krytyką Alice(?). Myślę, że reżyserowie wiernie oddali realia tamtych czasów, w których kobiety były ludźmi drugiej kategorii i zwyczajnie musiały opierać się na mężczyznach. Alice sumiennie stosuje się do ówczesnych norm, czego feralnym rezultatem jest jej śmierć. W tym kontekście być może stanowi to krytykę systemu i bezwzględnego posłuszeństwa, aczkolwiek w moim odczuciu ważniejszym punktem 5 epizodu jest zestawienie miłości z motywem drogi. Miałem wrażenie, że bohaterowie faktycznie stają się sobą zauroczeni i stopniowo, zbliżając się do swojej destynacji, zakochują się w sobie (uwagi Alice dot. odczuwanej swobody; sposób, w jaki bohaterowie się patrzyli). I tak jak Alice nie doszła do Oregonu tak ich miłość nie miała szans poważniej się rozwinąć. Ta część kojarzy mi się też z tragedią szekspirowską i nie wydaje mi się, żeby niosła za sobą jakiś przekaz, nie tak wyszukany, jak proponujesz.

W 6 części wydaje mi się, że w słowach Francuza z dyliżansu pojawia się wytłumaczenie jego ostatecznej akceptacji śmierci, ale w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć, co to dokładnie było. Przynajmniej mam motywację, żeby jeszcze raz obejrzeć ten film :)

ocenił(a) film na 8
toporminator

Trochę spóźnione, ale dzięki. Niezbyt przykładałem uwagę i na początku nie zrozumiałem, dlaczego tak bali się wejść do środka.

ocenił(a) film na 7
toporminator

Co by tu odpowiedzieć... dziękuję, że chciało Ci się poświęcić czas i napisać tę interpretację. Teraz ten film ogląda się już zupełnie inaczej.

użytkownik usunięty
gerrpij

SPOJLERY!

Puenta:
Ostatnia historia spaja wszystkie wcześniejsze. Zauważmy, że każda osoba siedząca w dyliżansie nawiązuje do historii każdej z przedstawionych wcześniej postaci. Po jednej stronie siedzi traper (staruszek szukający żyły złota), kobieta (dziewczyna z karawany), mężczyzna z wąsem (kadłubek?). Po drugiej stronie mężczyzna z bródką i wąsikiem (dandys rewolwerowiec) oraz starszy pan (bandyta, który napadł na bank), którzy jak się potem okazuje są bandytami przewożącymi ciało. Dyliżans wraz z woźnicą są życiem, który na prośbę pasażerów nie zatrzymuje się ani na chwilę, do czasu gdy docierają do hotelu (do grobu).

Świetny film.

ocenił(a) film na 6

naciagane to to

ocenił(a) film na 8

Faktycznie. Nie wyłapałam tego.

ocenił(a) film na 7
masaja80

spoko, ja podobnie :)

ocenił(a) film na 7
gerrpij

zagraj sobie w Red Dead Redemption jedynke tam było powiedziane, że mit dzikiego zachodu to mit i to było tylko zabijanie jednych ludzi przez drugich nic więcej

ocenił(a) film na 10
gerrpij

Smutny to jest Twój wpis... Ballada to arcydzieło, genialna uczta, która swoimi smaczkami cieszy oko. Pięknie ujęty dziki zachód, krótkie bajki, opowiastki, proste, bez puenty wbijanej na siłę do głowy... Za to tę balladę tak bardzo cenię, tak jak za bezbłędny przekaz, klimatyczne scenki, dopieszczone szczegóły. Naprawdę chwała za to, że punta nie została poda na tacy, tylko ukryto ją w symbolach. Miodzio :) Żałuję jedynie, że tak mało tych baśni. Serię i trzydziestu bym pochłonęła.

ocenił(a) film na 8
gerrpij

"Przydługie sceny nie doprowadziły do żadnej konkluzji". Że co? Każdy ma prawo rzecz jasna do własnej opinii, ale to już jest szczyt ignorancji. Każda historia niesie jakieś przesłanie i mało który film pokazuje tak dobrze czym jest życie - przypadkiem. I często kończy się przypadkowo i bez sensu. Ale kolega chce wszędzie morału i podziału na dobro i zło. Świetny film zmuszający do zadumy i myślenia, no ale do tego trzeba szarych komórek.

ocenił(a) film na 6
gerrpij

też z niecierpliwością czekałem na jakiś smaczek na końcu. a tutaj nic, zawód, wielki ból d...

gerrpij

to nie wina filmu że go nie ogarnąłeś.

gerrpij

"Ubolewam nad tym jak przydługie sceny nie doprowadziły do żadnej konkluzji, nie przekazując nic więcej niż pokazana każda historia."

Taa... żadnych konkluzji. Proszę bardzo:

Historia #1: Jak idziesz na strzelaninę, to weź hełm, zamiast kapelusza. Swoją drogą... widziałeś kiedyś antyterrorystów w kapeluszach?

Historia #2: Nie zostawiaj bandytą, jeśli urodziłeś się kompletną pierdołą, bo to może się źle skończyć:)

Historia #3: Łoo! Ta to ma wiele morałów... Coś tam o fałszywych przyjaciołach, że ciężko się pływa bez kończyn, czy w końcu o tym, co już częściowo ma miejsce, czyli, że "lepsze" zastępuje "gorsze"... tak, maszyny pozbawiły wielu ludzi pracy.

Historia #4: "Nie możesz iść do szkoły, czy pracy bo źle się dziś czujesz?" Jak ci nie wstyd leniu patentowany? Ten staruszek kopał rowy z raną postrzałową i mniej się użalał nad sobą!

Historia #5: Nigdy... ale to przenigdy nie dawaj babie broni do ręki!

Historia #6: Jak nie chcesz podróżować z jakimiś świrami, to jedź na wczasy samochodem! Chyba proste, nie?

Widzisz ile morałów... a jakby jeszcze pokopał, to by pewno jeszcze się czego doszukał. Te opowieści uczą, bo to je życie właśnie. Lepiej uczyć się na cudzych przykładach, niżby mieli nas ludzie rozumu uczyć,... a jak w postaci filmów, to jeszcze lepi, bo czytać nie trzeba, a nie każdy lubi:)
I tu się aż ciśnie kolejny morał... kopać, Dziki Zachód, złoto... kopać... doszukiwać się ukrytych przekazów... Otóż to pokazuje, że każda nauka wyciągnięta z każdej z powyższych historii jest niczym złoto. Choć ja wolałbym złoto, bo toto wszystko to już wcześniej z życia wiedziałem. Nie jestem w końcu jakimś 30 letnim młokosem.

"...nie wyłuszczył jakiegokolwiek ukrytego wspólnego wątku sześciu historii czy specjalnych wniosków, przekazu."

Poza oczywistymi podobieństwami wszystkich sześciu historii, takimi jak fakt, że wszystkie mają miejsce na Dzikim Zachodzie, prawdopodobnie w podobnym okresie historycznym (oceniam po ciuchach i broni, bo... tu ciekawostka... konie zawsze wyglądały tak samo)... to uważam, że...
Ukrytym, wspólnym wątkiem tych sześciu historii, jest to,... że na Dzikim Zachodzie łatwo było stracić życie:) Stąd prawdopodobnie w ogóle wziął się "Dziki" w nazwie. A nie jak wielu zapewne uważa, że "Dziki...", bo wciąż niezurbanizowany, bądź mający jakiś związek z dzikami (takie ssaki), tak jak na przykład Żabia Wola, gdzie aż roi się od żab (...pod warunkiem, że mieszkasz przy rzece, bądź masz staw w pobliżu).

"W filmie śmierć spotyka wielu bohaterów, niezależnie od ich uczynków i jaki z tego wniosek?"
Yyyy... że wszyscy (bez względu) kiedyś umrzemy(?) A co to? Na pana burżuja, to śmierć będzie czekać? A może posmaruje by zabrała sąsiada, zamiast niego, hmmm?

ocenił(a) film na 7
Fridleif

Interpretacja toporminatora było dobra, nawet bardzo dobra. Ale Twoja przebija wszystko.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones