Fabularnie okropna wydmuszka. I do tego nudy straszne. Nawet mrugnięcie z Cipolskim takie se.
A zakończenie? Dawno nie czułem się tak zrobiony w westernowego konia.
To że zakończenie, nie oznacza że na końcu, to chyba oczywiste... szczególnie jak oglądamy film podzielony na 6 opowiastek, z której każda ma swój początek i zakończenie. Ostatni segment można traktować jako zwieńczenie filmu, ze swoim zakończeniem, ale czy jest zakończeniem całego filmu - nie wyciągałbym raczej takiego wniosku. Na początku też się trochę rozczarowałem, ale cofnąłem żeby obejrzeć ostatnią scenę jeszcze raz i powoli się rozjaśniło; karota odjechała z ich bagażami, woźnica miał czarną szatę i kaptur, miasteczko było dosyć upiorne, hotel dosyć osobliwy, ,,łowcy głów'' którzy nazwali się raczej ,,żniwiarzami'', oglądanie ostatniej chwili życia w oczach umierającego, dyskusja o tym jaką naturę ma człowiek, gość który przychodzi o północy... całość ułożyła się w kolejną piękną opowiastkę wprost z Dzikiego Zachodu.
Rozumiem. Dla mnie jednak zakończenie było niezwykle puste. Ot koniec. Ostatnia część była zwieńczeniem, zatem, zważywszy na jej temat miała niby podsumowywać całość i tak wielu na forum zdaje się ją zinterpretowało. Jednak dla mnie było za mało, bym zastanawiał się nad czymkolwiek. Tak samo mógłbym wnioskować z rzednącego dymu. Coś się kończy. Niknie. I tyle. Bo co... jadą, dojeżdżają i to by było na tyle.
ostatnia opowiesc jest o smierci. wejscie do hotelu to ostatnia droga i do sądu ostatecznego. warto zauwazyc symbolike na drzwiach hotelowych a takze schody. 3 osoby ktore na koncu podróży zdają sobie sprawę że są martwi.