Dla mnie wymiata:-) Nie jest ani straszny, ani dziwaczny:)) Trzeba bardzo wczuć w rytm, tempo, poczuć puls ruchu, a z każdą chwilą ono przyspiesza:)) Obrazy przyprawione rewelacyjną muzyką Erika Satie...
No cóż, ja właśnie wracam do początków kina...:)
wg mnie rowniez bomba i pare granatow. pierwszy raz sie spotkalem z cinema pur, ale przezycie niesamowite. czysta forma, ruch, kompozycja i rytm. zwlaszcza rytm tego film jest kapitalny. ciezko mnie czasem utrzymac przed ekranem na niejednym wspolczesnym filmie, gdzie mamy fabule, akcje, dialogi i mniej lub bardziej logiczna calosc. tymczasem enre'acte mignal mi przed oczami momentalnie. interesujace doznanie. mam ochote na wiecej.
ps. muzyka swietnie koresponduje z obrazem i tak naprawde to ona wyznacza rytm tego filmu.
Mi też film bardzo się podobał. Z tych niedziwacznych polecam najmniej dziwaczny, mianowicie "Le Coquille et le Clergyman" z 1926, ale ostrzegam, jest bardzo straszny! Tylko widzowie o stalowych nerwach przeżyją seans. ;-)
Takie kino powinno być puszczane jako odrutka na większość współczesnych produkcji - zwłaszcza tych, którymi nas raczy telewizja.. Dołączam się do 'ochów' i 'achów' o tym filmie ciesząc się jednocześnie, żem się w tak zacnym towarzystwie odnalazł:))