W 1990 roku można było do marynarki wojennej CCCP wysłać wniosek o przyjęcie mailowo?
Dodam, że wysłany z laptopa połączonego z wifi. I ta mikrofala w domu tego oprycha.
jakie mailowo, przecież ona wypisywała dokument w jakimś edytorze tekstu. polecam uważniej oglądać film. to nie był email
Wysłała formularz przez stronę WWW, a to w 1987 roku raczej nie wchodziło w grę. Internet wtedy raczkował i nie był dostosowany do języka rosyjskiego.
przecież ona nic nie wysłała, to był dokument w pliku MS Word. polecam obejrzeć jeszcze raz. specjalnie na drugim seansie się temu przyjrzałem.
Dokument Word z aktywnymi polami formularza? Nawet jeżeli jest to dokument tekstowy to w jakiś sposób Anna musiała go do tej marynarki wysłać, a agent, który pojawił się u niej w mieszkaniu stwierdził , że wypełniła formularz. Nie mówił nic o wysyłaniu zwykłą pocztą. Drukarki nie wiedziałem u Anny w mieszkaniu, więc pozostaje tylko droga elektroniczna.
Sobie zobacz jak wygladaly laptopy w 87. Podpowiem, jak wielki kalkulator i stac bylo go co zamozniejszego mieszkanca ameryki, a nie biednej rosjanki cpunki z meliny. Takiej maszyny ktorej uzywa bohaterka powstaly dopiero w nastepncyh 15 latach.
eltoro ma rację, w latach 70-tych mikrofale zaczęły być powszechnie używane w gospodarstwach w USA. Również tam mieli kolorowe telewizory, elektrycznie otwierane szyby w samochodach oraz klimatyzację.
Więc czemu Ruski nie mogli mieć internetu prawie 20 lat później?
bo to ZSSR, prezentujesz ten sam poziom ignorancji co wielcy antykapitalistyczni mędrcy siedząc przed applem, z S10 i kawą ze starbunia w ręce oraz ciuchach Nika.
hehe,dokladnie...to bylo mega slabe...rok 1990 i laptop w domu plus internet...zenada
Nie było wtedy cyfrowych aparatów, a kliszy szkoda było nawet na ludzi. Co dopiero żeby rzeczy fotografować :D
Chętnie Ci bym podał, ale wszystko jest już wytarte, wszelkie loga itp.
To laptop miałem po moim dziadku, który dostał go na komunię ;)
Wkręcaj dalej chopku. Dwóch ledwo wiążących koniec z końcem ćpunów posiada mikrofale i laptopa z polaczeniem wifi. Grubo
Miło, że ktoś to należycie odebrał ;)
Też mnie dziwią te wpadki w filmie. Szczególnie, że Besson zwykle przykłada wagę do szczegółów.
W moim mniemaniu i tak nie zabiło to ducha tego filmu. Jedynie co mi nie pasowało już maksymalnie, to miłość do tego agenta CIA. Szybko się dziewczyna zakochiwała ;)
Anna wszystko wyjaśniła w końcówce filmu ;) Wpadła z szamba do jeszcze głębszego szamba. Uważam, że pięknie zakręciła w okół palca wszystkich. A te powroty w czasie rzeczywiście trochę męczące, ale dzięki temu i wciągające zaś na szczegóły techniczne nie zwracałam uwagi ;) Pozdrawiam
Nikt nie zauważył ze w pewnym momencie Anna używa Noki 3410 moment kiedy pożyczyła telefon od kogoś z ulicy
Fabuła użycia telefonu tak, ale ze jest 89 czy tam 90 to jakieś 12 lat do wprowadzenia 3410, a to już nieścisłość
Jej ojciec był w służbach wiec mogła mieć dostęp do internetu- tak mieli go już w latach 80 ( gdzie podali ze akcja była w latach 80?)A w ogóle Film bardzo dobry , podobał mi się patrząc ile chłamu ostatnio grają w kinach (mniej więcej od 2001 roku )
Zgadzam się! Uważam że jest to mimo wszystko świetny film z naprawdę dynamiczna akcją i trzymający w napięciu do samego końca. Polecam!
Jej ojciec nie żył, a ona była sierotą i żyła z jakimś zdegenerowanym narkomanem w pijackiej melinie w ZSRR. Film tak głupi i nudny, że aż mnie skręcało.
Nudny? Świetne sceny walki, które bez dwóch zdań były zrobione na bardzo wysokim poziomie. Najwidoczniej za mało scen miłosnych dla Ciebie
Dajesz 10 gwiazdek filmowi bez podstaw logicznego scenariusza? To wiele wyjaśnia. Sceny walki na wysokim poziomie? Laska zabija dwudziestu facetów, bo ci atakują pojedynczo albo parami zamiast skoordynować swoje działania. Aż się dziwię, że Ruscy nie wygrali zimnej wojny skoro jedna laska miała tyle udanych misji na koncie. Scen miłosnych nawciskali więcej niż w niejednym pornosie. Rozumiem, że w tym samym celu co u Vegi czyli bez celu.
Sama dałam 8/10, mimo wszelkich naiwności, dziur w fabule, "zawiłości" w życiu miłosnym i technologii z kosmosu (tudzież XXI w) wziętej. Bo... po prostu mi się bardzo podobał i dawno nie siedziałam w kinie z takim głodem "co będzie dalej".
To się bardzo cieszę, że komuś się podobało, bo ja od połowy filmu byłem niesamowicie znudzony i czekałem tylko na koniec tych męczarni. Pozdrawiam.
Byłeś znudzony, bo za bardzo przejmujesz się pierdołami :). Do takich filmów trzeba podejść na luzie, traktować je bardziej jak fantasy. Sceny walki oczywiście absurdalne, ale sczesze i tak lepsze niż w Wicku :)
Czyli jak coś jest debilne, to po prostu przełączmy osobisty włącznik debilności i będzie fajne? Człowieku, może czas ten włącznik w końcu wyłączyć??
Po to są filmy, żeby w nich puszczać wodze fantazji, doświadczyć w nich tego, co w rzeczywistości nie jest możliwe.
Po co mam ten włącznik wyłączyć? Żeby zamiast się cieszyć, to na wszystko wkurzać? To jest twoja rada?
Dajesz 1 gwiazdkę dla Spotlight, a 6 dla Jumanji (dla Świetego nawet 7 czy 8)... to też wiele wyjaśnia.
Porównując Annę do takiego Świętego (gatunkowo mniej więcej podobne), to mniej więcej ten sam poziom rzetelności i scenariusza, z tym że wykonanie z dużym Plusem dla Anny.
Spotlight, to zupełnie inna liga więc porównania nie mają większego sensu.
Anna, to jeden z lepszych filmów tego gatunku z ostatnich 2-3 lat (JEDEN z lepszych), wystarczy porownać z Olimp/London/Świat w ogniu, tudzież z innymi tego typu.
Fakt, jest sporo niedociągnięć czy też przesadyzmu ale tego typu filmy mają raczej BAWIĆ a nie UCZYĆ, więc czepianie się tego typu szczegółów jest w tym przypadku raczej bezzasadne.
Podobną ilość "przesadyzmu" czy też innych tego typu pomyłek, jak również nieco innemu postrzeganiu praw fizyki przez twórców filmu w stosunku do rzeczywistości znajdziesz dużo dużo więcej w ostatnich 3 Bondach 007, MI Ghost Protocol, Rogue Nation, Fallout, czy też nie przymierzając we wszystkich "Johnach Wickach", a budżet kilka (kilkanaście razy mniejszy.
Otóż Anna nie nudzi (to jest najważniejsze kryterium oceny tego typu filmów), dobrze się ją ogląda i ma "wszystko to co trzeba" aby film akcji był filmem akcji, a nie jakimś tam thrillerem szpiegowskim (jak go niektórzy nazywają) czy też dziełem historyczno-politycznym lub o tzw: "treści głębokiej"... do przemyśleń i takich tam...
Spotlight to marna propagandówka przeciwników Kościoła, którzy jakoś nie mają odwagi zrobić filmu o bogatym Żydzie Epsteinie, który popełnił samobójstwo w pilnie strzeżonym więzieniu. Szkoda, że nie wzięli jeszcze do ekipy Smarzowskiego. Poczułby się jak ryba wodzie i dorzuciłby jeszcze swoje pomysły jak przebieranie się za księdza na premierze. Jumanji to fajna rozrywka z sympatycznym humorem bez obleśności w stylu Setha Rogena. A Święty to film z o wiele lepszym scenariuszem, aktorstwem i żartami niż Anna. Ale to tylko moja opinia. Mam sentyment to tej produkcji. Filmy z cyklu "coś tam w Ogniu" to rzeczywiście chała i nie powinny w ogóle powstać. Te dzieła, które wymieniłeś potem mają podobne wady co Anna i też byłem mało usatysfakcjonowany w trakcie ich oglądania. Ale może po prostu nie potrzebnie się czepiam. Mnie Anna znudziła już na samym początku i modliłem się tylko o jak najszybszy koniec tych męczarni. Ja zdecydowanie wolę ostatni film Staraka "Ukryta gra". Trzymał w napięciu i trzymał się kupy. Wybieram się jeszcze raz z przyjemnością, a o Annie i recytujących klasykę Ruskich wolę zapomnieć. Pozdrawiam.
podali ze był 1985 potem 5 lat pozniej potem 3 lata wcześniej. ciągle skakali i ciagly balagan ale nigdy nie wyszli daleko za 1990 gdzie agenci mogli miec telefony walizki ktorych normalni ludzie jeszze nie mieli a Rosjanka mieszkająca z dealerem nie mogla byc podlaczona nieistniejacym laptopem do Internetu bo go komercyjnie nie bylo. Gdybys zamiast w planach matki była wtedy w biurze jakiejś firmy technologicznej twoj komputer zajmowalby cale pietro. Film ma jakas akcje, nadaje sie na Netflix ale te szczegóły hiatoryczne jakby ktos bez wykształcenia wymyślił. jakis Trump. jak ciężarowka w Krzyzakach.beka
@alicjakonieczna1 serio w 1987 roku był Internet z obsługą stron WWW w języku rosyjskim? Podasz źródło tych rewelacji? No i do tego jeszcze notebooki z wbudowaną karta WiFi gdzie dopiero na początku lat 90-tych pojawił się pierwszy standard sieci bezprzewodowych?
Gimby nie znajo. jak ruskie mieszkajo.
A wystarczy odpalić filmy Miszy na YT z jego podróży po kacapii teraz i zobaczyć, jak tam sowiety żyją i zastanowić się, jak to mogło wyglądać w latach 80.
Ten film to dno dna dla kretynów nakręcony przez jakiegoś komuszego debila, zakochanego w czerwonej rosji.
Na YT jest masa filmów ruskich pokazujących, jak oni teraz żyją.