Po obejrzeniu robi się tak ciepło i przyjemnie...i nagle człowiek przypomina sobie, że jest tyle takich niby błachych rzeczy o których często zapominamy, o których nie myślimy, na które nie zwracamy uwagi ,bo wiecznie trzeba sie gdzieś śpieszyć...skupiamy się na prozie życia i na samych sobie , zaliczając każdy kolejny dzień. I wtedy zycie traci sens...Taki film dodaje skrzydeł, zaczyna się patrzeć na świat oczyma anioła...i wszystko nagle nabiera barw, a w uszach słychać anielską muzyke Abla Korzeniowskiego.