i przede wszystkim niesamowita przeplotka tragedii z komedią. Stewart w najwyższej formie, ale mnie zwłaszcza zachwycił debiutant i naturszczyk (!), Joseph N. Welch, w niesamowitej roli sędziego.
W epizodzie Duke Ellington, którego autorstwa jest też muzyka, bardzo do tego filmu pasująca.