Swietnie poprowadzone sceny w sądzie. Amator grający sędziego - rewelacyjny! Zapada w pamięci także postać prokuratora Dancera i oskarżonego porucznika. James Stewart gra tak jak zawsze (przypominają mi się jego kreacje u Hitchcoka z tych lat : "Sznur", "Okno na podwórze", "Vertigo" itd), ale prawnik w jego wykonaniu jest w porządku, choć bez rewelacji.
Natomiast rozczarowało mnie zakończnia filmu : spodziewałam się jakiejś przewrotności (że chociażby zastaną panią porucznikową pobitą, tak jak "obiecał" mąż albo coś w stylu filmu "Lęk pierwotny"), zaskoczenia (chociażby w stylu Hitchcocka), a tu przyjechali, pogrzebali w śmieciach ;-) (a może nie dostrzegłam symboliki złamanego obcasa przy panofelku i wiadomości, że pani porucznikowa ze smutku płakała jak wyjeżdżała....) i pojechali - szkoda. Bo cały film świetnie poprowadzony, a jednak pozostał niedosyt. No i niedopowiedzenia, które każdy może sobie tłumaczyć jak chce.
Stąd moja ocena 6/10.
6/10 za niedopowiedzenia i niedosyt??? Koniec był moim zdaniem wystarczająco przewrotny (ten "nieodparty impuls") i słusznie oparty na niedopowiedzeniu. Pokazanie pani porucznikowej zbitej na kwaśne jabłko to byłby właśnie błąd i "przesyt" ubliżający inteligencji widza!
Wiem, że nie rzucasz dychami, ale dodaj przynajmniej punkt albo dwa.
Ja myślę,że zakończenie ma swe źródła w amerykańskiej moralności!Nie dostał czeku za adwokacką pracę bo ...
... niewinność oskarżonego mocno niejednoznaczna!Dostawać kasę za obronę niepewnej prawdy??!
Nie w amerkańskim kinie końca lat 50-tych,skutego różnymi kodeksami.
Mnie bardziej ekscytowały gry słowne spoza sali sądowej,choć i te niczego sobie.Obsada bardzo dobra,chyba tylko Stewart zagrał poniżej umiejętności.Wisienką na torcie jest udział Duke'a Ellingtona i zupełnie fajna oprawa muzyczna-znak czasów. 7/10Ukłony,esforty
Aha,sędziego zagrał autentyczny prawnik,bdajże były prokurator,co podnosi wiarygodność filmu.
zgadzam sie-koncowka wystarczajaco przewrotna:) szczerze mowiac oskarzony robil na mnie z minuty na minute coraz lepsze wrazenie. bylam juz do niego calkiem przekonana i wtedy koncowka dala mi przytyczka w nos ;)
a ja odp poczatku wiedzialam, ze porucznik jest winny, ale koncowka mnie zaskoczyla. czego symbolem jest ten zlamany obcas?
On jest nie tyle "symbolem", co wskazówką, że bez lania się nie obeszło (w trakcie którego pani porucznikowa widocznie próbowała uciekać)
czyli skoro bylo lanie to znaczy ze tak naprawde go zdradzila? zapraszam do dyskusji http://www.filmweb.pl/film/Anatomia+morderstwa-1959-30873/discussion/jak+myslici e,1427141
A czy pani porucznikowa w tym filmie choć przez chwilę wygląda na purytankę? Z tym że osią tego filmu nie jest zagadka obyczajowa czy też kryminalna. To taka raczej smutna (i banalna - ale świetnie tu skonstruowana i zagrana) konstatacja, że życie sobie, a pojedynek prawny sobie.