Jestem pod sporym wrażeniem tej produkcji!

Podczas gdy "Zombie Ojciec" Romero raczy nas swymi (niestety) coraz słabszymi dziełkami wielu, głównie niezależnych, twórców bierze sprawy w swoje ręce i robią wszystko by Z-movies utrzymywały należny szacunek fanów horrroru.

... i dzięki takim filmom jak A.Z. wierzę, iż im się to udaje!

Wspomniany już G. Romero co prawda odświeżył nieco gatunek swym pseudodokumentalnym DIARY OF THE DEAD, zresztą fimem całkiem udanym, jednak Grace Lee mozna powiedzieć"poszła na całość" i stworzyła coś jeszcze bardziej wiarygodnego i oryginalnego zarazem - połączyła mocumentary z DOTD, motyw funkcjonowania zombie w społeczeństwie z FIDO + rozwinęła mini wątek z SHOUN OF THE DEAD, czyli wspólnych relacji zombie z ludźmi(motyw ze wspólną grą w PS2 z Zombie Edem). Rozwinęła, a raczej napisała od nowa - zombie w końcu nie są jedynie udomowionymi zwierzakami - są "niemal normalnymi" obywatelami kraju - mają pracę, obowiązki, przyjemności i... własny festiwal(!) - naprawdę zaskoczyła mnie ta koncepcja!
Już nie "wal zombiaka łopatą w łeb" (choć i tego nie zabrakło;)), ale... zrób z nim wywiad! Niesamowite!

Film traktuje jednak tak naprawdę nie tylko o zombie, ale przede wszystkim o ludziach, ich wspólnych relacjach, potrzebach społecznych i poczuciu przynależności do grupy... czyli m.in. to co Romero umieszczał w "drugim dnie" swej pierwszej, oryginalnej trylogii.
Ukazuje nam jak naprawdę reaguje człowiek, gdy znajduje się w mniejszości - jednocześnie ukazuje zgubny wpływ chęci dopasowywania się na siłę do większości.
Na podstawie zombie możemy lepiej przyjrzeć się naszemu własnemu życiu w społeczeństwie.

... niestety jednak to samo jest głównym minusem filmu - bliżej mu do społecznego dokumentu niż horroru(którego tak naprawdę prawie tu nie ma), więc "przeciętny zjadacz horrroru" będzie mógł się poczuć zawiedziony, wniebowzięci zaś powinni być fani Z-movies, zaciekawieni miłośnicy badań zachowań społecznych, a także... fani dokumentu, bo choć to w rzeczywistości fikcja, to wg mnie jest zrealizowany na tyle realistycznie w swej formie, iż gdyby nie końcowy ekranik z "wszystkie zdarzenia są fikcją", człowiek mieszkający na Biegunie Północnym od 20 lat mógłby uwierzyć, że w Ameryce faktycznie mieszkają, pracują i imprezują zombie :D