Ta "Naga mila" i pozostałe Spin-offy to denne, w ogóle nie śmieszne popłuczyny po świetnych komediach z tej serii. Odcinanie kuponów od znanego tytułu, które z oryginalną serią nie mają nic wspólnego, poza "American Pie" w tytule, nawiązywaniem do bohaterów i wydarzeń oraz Eugenem Levy (czy tam jeszcze chyba Sherminatorem z tego co pamiętam).
Więc po co w ogóle brać pod uwagę co w nich zostało powiedziane? Nie sądzę też żeby twórcy "American Reunion", kolejnej kanonicznej części przejmowali się tą kilkuczęściową nędzą filmową...

Tytuły oryginalne tego szmelcu przynajmniej są sformułowane w ten sposób (American Pie presents:), że wiadomo, iż nie są to bezpośrednie sequele AP, natomiast polski wydawca bezczelnie dodał cyfry (4,5,6...) sugerujące, że w tych filmach możemy się spodziewać starej paczki i humoru rodem z szarlotkowego kanonu... Pewnie nie jedna osoba wydała pieniądze na bilet do kina (no może po niby-czwórce już ostrożniej) i się sromotnie rozczarowała...

No wątpie że ktoś wydawał pieniądze na kino , bo z tego co wiem części 4,5,6,7 trafiły na rynek DVD .. Więc myśle że nikt na to że stracił 10 dolarów na bilet nie wyzywał, ewentualnie mógł wyrzucić przez okno płytke z filmem:D. Jak dla mnie serią American Pie są części 1 , 2 , 3 i 8 natomiast reszta miłym ''dodatkiem'' ;)

Kurcze oglądałem wszystkie części ale nie skojarzyłem sobie tego faktu. Może dlatego że części po "Wesele" to już nie ten sam American Pie. Dopiero zjazd powrócił do korzeni. Jedyny, który był w miarę do obejrzenia to "Księga miłości", ale poza tym to pozostałe to już nudne. Brakowało mi starego Stifler'a. I ta końcówka ja bzyknął matkę Finch'a bezcenne.

wszystkie te pseudo american pie nie mają nic wspólnego z tymi właściwymi patrz: pierwsze 3 części + zjazd abslwentów