Nie wchodząc w szczegóły, ten film jest niestety przeciętny (czytaj słaby), za kilka lat nikt o nim nie będzie pamiętał. Przecież to zwykły produkcyjniak, który tak naprawdę nic nie wnosi. Co do Justina, jako artysta początków XXI wieku staje się powoli ikoną tych czasów i OK, mam nadzieję, że jego kariera będzie trawał i trwała - najnowszy singiel promujący jego nową płytę jest rewelacyjny. Ale co innego jego piosenki a co innego to jego gra aktorska - czy ktoś obiektywny zachwyca się grą aktorską Elvisa Preslya (nakręcił sporo filmów)?