Po tym filmie polubiłem Pacino. Chociaż miejscami miałem wrażenie, że twórcy sami nie wiedzą, czy na poważnie robić czy na śmiesznie. Tematyka niemożliwa do zrobienia na poważnie, bo istnienie mądrego i złego jednocześnie diabła jest mało przekonywujące dla współczesnego człowieka. Dlatego, od momentu śmierci żony końcówka bezsensowna. Twórcy nie wiedzieli jak wybrnąć z tego. Bo jak? Szatan nie może być zły dla własnego syna, bo to jego syn :P to jak ma być zły? to może on nie jest aż taki zły? To jaki z niego Diabeł? no i dzięki temu braku logiki mamy najgorszą scenę serie scen niemających nic do wniesienia, poza zakończenia. Ale jeszcze moment przed napisami się obronił.