Gdyby w IRA służyły takie matoły i tak się dały robić przez tego wąsatego leszczyka to nigdy nikt by o
nich nie usłyszał. Poziom zabezpieczenia spotkań i kontaktów kapusia z gościem od Brytyjczyków
wyglądał jakby je zaplanował Jaś Fasola. Po prostu facet se idzie na spotkanie wierchuszki IRA a
prosto ze spotkania wsiada do auta gdzie gada se z oficerem prowadzącym i sprzedaje informacje
;-) No i spokojnie opija z nim pępkowe w szpitalu ;-) Komedia ;-)
Co racja to racja. Sceną w szpitalu byłam wręcz zażenowana. Niemniej, im więcej filmów oglądam, tym częściej zauważam, że o realizm trudno. Historia trzyma w napięciu, i to przyświecało scenarzyście. Przymykam oko na takie buble, bo 3/4 kinematografii na tym polega. W co drugim filmie wojennym, wyprodukowanym w Europie lub Stanach, Niemcy mają poziom intelektu równy kitowcowi z Powerrangers, a i oglądamy, przymykamy oko i lubimy te filmy.