PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=842452}
3,5 108 145
ocen
3,5 10 1 108145
1,8 33
oceny krytyków
365 dni
powrót do forum filmu 365 dni

Sztuka powinna zmieniać i temu czemuś to się udało. Ogólnie jako człowiek lubię bekę, ironię, memy, śmieszkowanie i oglądanie złych filmów. Jestem fanem teledysków w TV Silesia, uwielbiam zanurzać się w żenadzie i czerpać radość z oglądania reżyserskich porażek. Kocham cringe’owe obrazki i kartki z kawusiami i życzeniami na dzień dobry. Codziennie słucham radia Maryja. Uwielbiam wkopywać w to znajomych. Jedni mój sarkazm i szyderę przypisują głębokiej inteligencji, inni widzą w tym mechanizmy obronne – nie czas i miejsc na rozwijanie tego wątku, chociaż wiadomo jak jest xD
Żeby tak śmieszkować trzeba mieć dystans i podejście. Dwa lata temu wkopałem znajomych w premierę filmu "DJ" i umieraliśmy z zażenowania, ja bawiłem się super i generalnie tam zwykle mam.
---
Do wczoraj. Poległem. Trafiła kosa na kamień. Trafiłem na coś, z czego nie jestem w stanie nawet się śmiać. Skończyło się. Jestem tym filmem zdruzgotany, obrzydzony do granic możliwości i jestem wściekły, że myślałem, że uda się pójść na to dla jaj. Nie potrafię z tego żartować.
Wykonanie jest straszne, płaskie, gra aktorska niemożliwie denna, odtwórczyni głównej roli to jakiś koszmarny sen studentów szkół aktorskich. Dialogi autystyczne i źle odegrane, fabuły nie ma, narracja prostacka i jednowymiarowa.
---
Film jest mocno erotyczny i seksualny. Widziałem wiele filmów romantycznych, ostrych, erotycznych i dużo pornoli. NIGDZIE sceny seksu nie były tak obleśne, odrzucające i powodujące szczękościsk. Film, który w założeniu miał być walentynkowym przebojem jest jakimś upiornym killerem libido. Nie mam ochoty nawet myśleć o seksie. Nie pojmuję jak można nakręcić tak dramatycznie film z tak zajebistym, przystojnym aktorem jak tamten ten. Główna bohaterka to makabrycznie wku******a, głupia jak but u lewej nogi Karyna, która oddaje się tajemniczemu przystojniakowi za parę sukienek. Widz jest dwie godziny uwięziony w mózgu potwornej lambadziary, będącej – co stwierdzam z przerażeniem - ucieleśnieniem marzeń Polek o tym, że na last minute w Grecji tajemniczy elegancki mężczyzna złoży im u stóp kwiaty, zaprosi do wielkiej sypialni i uwolnią się od swojego męża Janusza, który pojechał 2 tygodnie żłopać berbeluchę w hotelu albo od chłopaka Sebixa, który okazał się kompletnym głąbem, ale nie umieją nic na to poradzić. Jeśli to jest diagnoza społeczna to koniec.
Dużo mówiło się o tym, że w filmie ukazane jest BDSM i gwałt. BDSM nie ma, gwałtu nie ma, jest przemoc psychiczna wobec bohaterki, co – jak cała reszta – zamiast fascynować (mimo, iż nie powinno się w ten sposób romantyzować przemocy i niekonsensualnego seksu) lub oburzać zwyczajnie odrzuca. W sumie tam nie ma seksu, jest ordynarna kopulacja. Nie wiem jak można z takim aktorem tak to spieprzyć. Na meta-poziomie w filmie gwałtu nie ma, ale ja jako widz czułem się kompletnie zgwałcony i skrzywdzony tym, że twórcy włożyli mi coś takiego do głowy. Może taki był zamiar?
---
Recenzja to poniekąd forma literacka. Chciałem nawiązać do filmowego klimatu mafijnego i napisać, że gdyby mi ktoś przystawił pistolet do głowy i kazał wybierać to prędzej rzuciłbym się na głównego bohatera niż główną bohaterkę, tak bardzo mnie ona zraziła… jednak nie. Nawet bez pistoletu oddałbym się temu Włochowi, mimo iż jestem hetero, byleby tylko nie mieć do czynienia z kimkolwiek innym z obsady. Strasznie współczuję aktorce. Mam nadzieję, że sobie poradzi z tym debiutem i nie zrobi nic głupiego, tylko wyjedzie na długi urlop.
Mimo kąpieli czuję na skórze chodzące robaki po zobaczeniu tego czegoś. To dno w sensie absolutnym i ścisłym i rów mariański polskiej kinematografii. The Room to przy tym porywające widowisko. DJ to fantastyczna rozrywka. Skala od 1 do 10 powinna być dla tego czegoś poszerzona do -5 i zalana betonową kopułą po umieszczeniu tam wszystkich kopii „365 dni”.
---
Epilog: szkoda było mi pewnej pary, małżeństwa, które siedziało obok. Starsi państwo w sweterkach, z tuszą, bardzo miło, że przyszli na walentynkową randkę chociaż z urywka rozmowy wywnioskowałem, że są razem od lat. Może chcieli dodać pikanterii albo się rozerwać w temacie seksualności, nie wiem. Może dostali od dzieci bilety na ten dzień? Oczywiście mogę się mylić, ale tak to wyglądało. Po seansie widziałem, że byli kompletnie zamurowani i zgaszeni. Chciało mi się płakac, że taka miła para, którą zobrazowałem sobie w myślach musiała przejść przez takie zażenowanie, cringe i paskudztwo. Mam nadzieję, że wieczór minął im potem miło.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones