Nie czytałam książki (i nie przeczytam), więc fabułę oceniam tylko na podstawie filmu.
Dla mnie całość jest tak absurdalna, że wręcz niesmaczna.
Oczywiście fabuła ma być kontrowersyjna, bo na tym zarabia się pieniądze i chyba o to chodzi w tym filmie, więc nie będę komentowała scen seksu, których de facto widz oczekuje.
Po głowie mi chodzi raczej pomysł na bohaterkę.
Porwana kobitka, niby na początku niezadowolona, chce uciec, buntuje się.
Nagle ni stąd nic z owąd zmienia zdanie.
Okey, facet posiada cechy, które mogą pociągać - atrakcyjny fizycznie, dobrze sytuowany, ważna persona na Sycylii. Pewnie nie jedna skusiła by się na erotyczne doznania tudzież szalone zakupy bez wyrzeczeń. ALE - no właśnie, jest jedno duże ale. Nie wierze, że kobieta, pewna siebie, odnosząca sukcesy zawodowe, mieszkająca w Warszawie (mam na myśli, że to duże miasto z możliwościami), atrakcyjna, po prostu się na to godzi z czasem, BA ona stwierdza, że go KOCHA. Pytam się niby dlaczego, jak i kiedy. Pożąda - tak. Podoba jej się wygodne finansowo życie - może. Ale kobieta (moje subiektywne zdanie) nigdy prawdziwie nie pokocha z takich powodów. Ona musi czuć się bezpieczna, ceni sobie inteligencje, poczucie humoru, umiejętność słuchania i wtedy zakochuje się szczerze.
Kolejna abstrakcja - facet jej pokazuje, że były ją zdradzał, ta się na byłego wścieka, a tu scena jak na jej oczach makaroni zabawia się z inna panienka żeby jej pokazać CO TRACI.
I kolejna z wielu abstrakcji - jak się facet zarzeka, że jej nie dotknie póki ona nie zechce. Tak, facet ja porywa, zamyka, pilnuje, cały czas ma na nia ochote i nikt mu nie odmawia, ale nagle postanawia sobie, że poczeka aż ona się przed nim otworzy. Nie kupuje tego.

Podsumowujac - jeśli chodzi o seks lepiej obejrzeć porno, jeśli chodzi o historię miłosna to jakiś lepszy romans - przynajmniej z niektórymi możemy się utożsamić, tutaj to erotyczne science fiction. ;)