Chyba nigdy nie widziałam tak złego filmu, a przyznam, że widziałam dość dużo gniotów. I tak, jak zwykle zdarza mi się słabe filmy wyrzucać z pamięci, tak o tym zapomnieć nie mogę.
Tragiczna gra aktorska, film właściwie bez żadnej fabuły, rozpoczynanie wątków z mafią i zapominanie o nich po dwóch słowach, dużo elementów "skopiowanych z Greya", drętwe dialogi, a sceny seksu są tak wulgarne, że nie wywołują innego uczucia, niż obrzydzenie.
Michele Morrone z twarza, jakby potrzebował natychmiast do łazienki, będą mi się chyba śniły w moich najgorszych koszmarach...
Należy także wspomnieć o szkodliwości tego typu produkcji, bo pomijając fakt, że film jest zwyczajnie źle zrobiony, to mówimy także o romantyzowaniu gwałtu. W Polsce przyjęło się, że gwałt następuje jedynie wtedy, kiedy ofiara krzyczy, wyrywa się i generalnie gdzie występuje element przemocy.
Tutaj bohaterka zostaje porwana, a Massimo obiecuje jej, że nic nie zrobi wbrew jej woli, a jednak dzieje się to cały czas. Na przykład w samolocie, kiedy wkłada jej rękę w majtki, a ona jest związana. Tak, to jest gwałt, bo Laura nie ma możliwości odsunięcia się, odepchnięcia go, czy w ogóle żadnego innego ruchu. Tak, to jest gwałt, bo została uprowadzona, nie jest tam z własnej woli.
Grey był wyjątkowo nudnym filmem, dużo rzeczy mi się tam nie podobało, ale w przeciwieństwie do tego tworu, tam nie ma romantyzowania gwałtu, Anastasia ma wybór, a nawet dostaje umowę na papierze. Wszystko odbywa się za zgodą, a więc już to jest przewagą Greya. No i to, że seks w "50 Twarzach Greya" nie wywoływał obrzydzenia.
Żałuję, że cokolwiek z tego widziałam i moim wielkim marzeniem byłoby, żeby takie szkodliwe filmy nie powstawały.