Spodziewałam się, że będzie to zły film, a ponieważ jestem koneserką różnych słabych produkcji, nie omieszkałam go obejrzeć i ze zdumieniem stwierdzam, że jest znacznie gorzej niż się spodziewałam XD
„365 dni: ten dzień” przez 80% czasu przypomina to bieda soft porno, które czasem emitują wieczorem na Tele 5, tylko z nieco wyższym budżetem, ale za to gorszą fabułą.
Niby cośtam zaczyna się dziać pod koniec, ale to nie ratuje filmu.
Niemniej, z ciekawością za rok obejrzę kolejną część, żeby zobaczyć, czy da się jeszcze bardziej spartolić robotę.