PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=794796}

303. Bitwa o Anglię

Hurricane: Squadron 303
5,4 25 645
ocen
5,4 10 1 25645
4,7 12
ocen krytyków
303. Bitwa o Anglię
powrót do forum filmu 303. Bitwa o Anglię

Niestety gniot

ocenił(a) film na 2

Wychodząc wczoraj z seansu tego "filmu" zadałem sobie pytanie: "co tu się za przeproszeniem od...ło?". To był pierwszy raz od wielu lat, kiedy miałem ochotę wyjść z kina już po 15 minutach, choć moje początkowe nastawienie było pozytywne (niestety nie obejrzałem trailera i być może to był błąd).
Do rzeczy i po kolei:
Rzecz absulotnie podstawowa: NIE DA się zrobić prawdziwie dobrego filmu o lotnictwie nie mając poważnego budżetu na realizację. Po prostu się nie da. Tak samo jak nie da się zrobić dobrego filmu ze scenami batalistycznymi, filmu o podboju kosmosu itp. Wie o tym każdy szanujący się producent/reżyser: nie masz pieniędzy - nie dotykaj tych tematów bo będzie kompromitacja. Wyjątkiem są sytuacje, kiedy ktoś dysponuje doskonałym scenariuszem z dobrą akcją, narracją, świetnie poprowadzoną intrygą, przemianą postaci itp i gdzie wojna/bitwa nie jest elementem pierwszoplanowym i może stanowić jedynie tło. W każdym innym przypadku próba produkcji filmu przy niewielkim budżecie będzie jak skok z wieży do wiadra.
W tego typu produkcji bardzo ważne jest aby jak najlepiej odwzorować mechanizm i zasady pola walki. Reżyser musi sprawić, żeby widz poczuł się jak uczestnik akcji, jakby był tam z bohaterami. Można to osiągnąć tylko poprzez wiarygodne zdjęcia, udźwiękowienie i zastosowane środki techniczne. Tu reżyser sprawił, że można się było wczuć co najwyżej w gracza jakiejś gry komputerowej z późnych lat 90-tych - sztuczne samoloty strzelające sztucznymi pociskami pod sztucznym niebem i na tle sztucznej ziemi. Wszystko na ordynarnym greenscreenie. NIE DA się wczuć w klimat jeśli w oczy wali aktor ewidentnie siedzący w komputerowym środowisku. To już bardziej poczuję klimat odpalając Sturmovika albo DCS-a na komputerze. Jak to można zrobić dobrze - pokazali producenci Dunkierki, gdzie zadbano o prawdziwe samoloty na planie i gdzie można poczuć nawet drgania kadłuba podczas większych przeciążeń. Ba - daleko nie trzeba szukać - świetnie poradzili sobie z tym tematem Czesi w swoim Ciemnoniebieskim Świcie. Oni z kolei wykazali się pomysłowością budując kilka modeli samolotów i wykorzystując je do trudniejszych scen.
A co mamy w 303? Wszędzie, gdzie scena była bardziej wymagająca...po prostu jej nie pokazywano. Pilot w uszkodzonym samolocie szamoce się z pasami po czym przeskok do momentu jak wskakuje do wody. Parada zwycięstwa na końcu filmu - oczywiście brak pieniędzy i pokazane tylko twarze bohaterów oglądających puste ulice. Samolot ląduje przymusowo lub rozbija się - oczywiście za drzewami. Te sceny, które jednak zdecydowano się pokazać z litości pominę.
Do tego jeszcze te ujęcia kamery "wirujące" wokół komputerowych kokpitów. No błagam was - w czasach, kiedy stawia się na ultrarealizm robić coś takiego? Taka praca cyfrowej kamery to prosty komunikat: to ujęcie jest sztucznie wygenerowane przez komputery. To już nawet w Gwiezdnych Wojnach starają się urealnić sceny walki myśliwców - są ujęcia, w których walka pokazana jest jakby z kamery GoPro zamocowanej na X-Wingu.

Dwa - kto do diaska wpadł na pomysł obsadzania jednej z głównych ról obcokrajowcem? Nie było wystarczającej liczby polskich aktorów? Do tego ordynarne postsynchrony jak w Alternatywy 4 - już po 10 sekundach wypowiadanych kwestii można się było zorientować, że coś jest nie tak i że głos nie pasuje do postaci.

Trzy - scenariusz, a w zasadzie jego brak. Nie ma intrygi, nie ma zawiązania akcji, napięcia, kulminacji. Jest luźny zbiór akcji - a to w kantynie imprezka, a to trochę walk, potem znowu kantyna, jakiś opieprz od angielskich oficerów, jakaś bójka, miałki wątek pseudomiłosny, molestowana pani z pokoju operacyjnego - wszystko na zasadzie luźnych wątków. To się sprawdza w książce, ale w filmie nie ma szansy zagrać.

Cztery - naiwna i wręcz dziecinna symbolika poszczególnych scen: polska flaga oczywiście na krześle we francji, te drętwe i łzawe retrospekcje z bohaterami przypominającymi sobie swoich bliskich z Polski w najważniejszych momentach akcji: to jest narracja rodem z kina familijnego lat 80-tych. Dłużąca się w nieskończoność scena smutku po pierwszych stratach w Dywizjonie - oczywiście wszyscy wpatrzeni w podłogę i w tle muzyka klasyczna.

Pięć - realizm. Zumbach odpalający francuski samolot jakby to była Toyota Avensis - siedzący kilkkanaście metrów dalej Francuzi nawet nie zdążyli do niego doskoczyć. W rzeczywistości odpalenie takiego samolotu wymagało dużo więcej zachodu i asysty osoby kręcącej śmigłem. Elektryczne startery to w tamtych czasach była rzadkość a już na pewno nie montowano ich we francuskich SPAD-ach. Polski pilot strzelający sobie w niebo wiedząc, że ma zamontowany fotokarabin? I najlepsze - co robi świetny polski pilot, któremu kończy się paliwo? Proste! - wali prosto w klif. No tak - po co skręcać i lądować na wodzie?

Szkoda mi tylko Dorocińskiego, bo to dobry aktor, ale tutaj niestety zmieszał się z miernotą całej tej produkcji i nie dane mu było pokazać swojego talentu aktorskiego.

Kiedyś jako dzieciak fascynowałem się filmem "Memphis Belle" - produkcją z 1990 roku, która do dziś robi świetną robotę. 22 (słownie: dwadzieścia dwa) lata później miałem nieprzyjemność obejrzenia w TV filmu "Latająca Forteca". Choć 22 lata młodszy to okazał się być straszliwym gniotem z efektami specjalnymi nieco przypominającymi "303", czyli same greenscreeny i komputerowe lokacje. Tam producenci sami zdali sobie sprawę co zrobili i zdaje się na końcu filmu umieścili przeprosiny za tak słabe efekty. Producenci "303" powinni zrobić dokładnie to samo i to nie tylko w kategorii efektów.

Oby nasza polska produkcja okazała się lepsza. Na szczęście poprzeczka wisi bardzo nisko.

ocenił(a) film na 2
Alaryk_Zabojca

Zgadzam się z Twoją recenzją w 100 procentach. Sam chciałem napisać coś podobnego, ale powiem Ci szczerze, że nie chciało mi się po prostu poświęcać tyle czasu tej pseudo-produkcji wojennej, dlatego chwała Ci za to, że znalazłeś czas i chęci i wypunktowałeś wszystkie mankamenty tego filmu. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 4
Alaryk_Zabojca

Dobrze napisane, pełna zgoda, a co do polskiej produkcji obawiam się że będzie gorzej, budżet jeszcze niższy a aktorzy gorsi.

Alaryk_Zabojca

Zawsze to mowie bez 100 milionow dolcow nie podchodzic do takiego kina nawet.....a polska wersja bedzie jeszcze gorsza

Alaryk_Zabojca

Dziękuję za tę opinię. Pozostanę w domu. Ten film byłby jakiś gdyby Amblin wylozylo pieniądze. Niestety kto nie potrafi dotrzeć ze swoim pomysłem do wplywowych ludzi w Hollywood gdzie są największe pieniądze, ten powinien bawić się w wojnę w wyobraźni. Ta historia to materiał na serial na miarę "Kompanii bracii" ale gdy już myślisz, że tak dobrej historii nie da się spier*olic to zawsze pojawią się "talenta" , które z błędu Cię wyprowadza.

ocenił(a) film na 2
JohnTheBrave

Pełna zgoda. Jako fan lotnictwa (i zawodowy pilot) od bardzo dawna po cichu oczekiwałem kiedy w końcu ktoś nakręci film o polskich pilotach w Anglii. A jako, że to świetny temat obfitujący w ciekawe historie miałem nadzieję, że jeśli ktoś już się za to zabierze to podejdzie do tematu poważnie i stworzy coś naprawdę dużego - na miarę wielkości dokonań polskich lotników. Ta tematyka zasługuje na najlepszą oprawę w postaci profesjonalnej produkcji filmowej lub (co jeszcze lepsze) - miniserial (Kompania Braci to świetny przykład). W przypadku miniserialu - nie wiem czy ktoś z Was pamięta - lata temu w TV leciał taki zapomniany już miniserial o pilotach RAF-u. Tytuł polski to "Eskadra Hornet", angielski - "Piece of Cake". Nie wiem jak odebrałbym go dzisiaj, ale jako dziecko oglądałem go z zapartym tchem i uważam, że 303 zasługiwał przynajmniej na to.
Dodatkowo apetyt podsycili nasi sąsiedzi zza południowej granicy, którzy swoim Tmavomodrym Svetem pokazali, że naprawdę da się to zrobić (i to 17 lat temu!).

ocenił(a) film na 1
Alaryk_Zabojca

Zgadzam się niemal w stu procentach. Niemal, bo z tym budżetem to nie do końca prawda. Czesi swoim "Ciemnoniebieskim światem" pokazali, że jednak się da i to nawet za mniejsze pieniądze.

ocenił(a) film na 2
snaq1

Zgadza się. Jest to swego rodzaju fenomen (tak jak kiedyś fenomenem były niskobudżetowe Gwiezdne Wojny ep. IV). Co nie zmienia faktu, że jak na czeskie warunki jest to wciąż superprodukcja i bodaj najdroższy do tej pory film wyprodukowany w tym kraju (biorąc pod uwagę kurs korony czeskiej wtedy i obecnie ten budżet dzisiaj byłby sporo wyższy).
Po drugie (i to chyba robi największą różnicę) - Czechom się po prostu chciało. Chcieli postawić pomnik swoim pilotom i mocno się w ten film zaangażowali. Tam gdzie nie starczało pieniędzy - wykazywali się dużą dozą inwencji i pomysłowości. Wszystko po to, aby uzyskać obraz jak najlepiej odwzorowujący rzeczywistość. Pomimo ogromnych kosztów wynajęli parę Spitfire'ów (a to robi różnicę), jak była potrzeba - wykorzystywali świetne wiarygodne modele, a efektów komputerowych używali sporadycznie. No i mieli dużo lepszy scenariusz z dobrze zaznaczoną linią akcji, wyrazistymi postaciami, intrygą i napięciem między nimi.
No i po trzecie - znakomity reżyser. Jan Svěrák to światowa klasa ze znakomitym warsztatem, zdobywca wielu nagród, w tym Oskara i bodaj kilku nominacji. David Blair - przeciętny reżyser seriali telewizyjnych mógłby mu co najwyżej pilnować kabli na planie, żeby nie rozkradli.

ocenił(a) film na 1
Alaryk_Zabojca

Oczywiście. Kluczowe w tworzeniu filmów są według mnie właśnie pomysłowość i zaangażowanie. W "Hurricane" widać, że Anglicy poszli po linii najmniejszego oporu. Przytoczona już wcześniej scena pilota wpadającego do wody jest wybitnym tego dowodem. Zasłanianie się się budżetem jest słabe, pieniądze nie zastąpią umiejętności, co najwyżej efektami odwrócą uwagę od braku solidnego warsztatu, miałkiego scenariusza i kiepskiej gry aktorskiej.

ocenił(a) film na 6
Alaryk_Zabojca

Odniosę się do podanej "argumentacji"
1. "NIE DA się zrobić prawdziwie dobrego filmu o lotnictwie nie mając poważnego budżetu na realizację"
Już określenie "prawdziwie dobry" zaprzeczające same sobie jest ciekawe. Albo prawdziwy ze wszystkimi wadami albo dobry w sensie jakim?
Nie da się zrobić dobrego filmu o podboju kosmosu? No to wyciąłeś wszystkie fanowskie produkcje z np. uniwersum gwiezdnych wojen.
Jestem przeciwnikiem takiej idiotycznej argumentacji, że nie da się zrobić czegoś "dobrego" bez budżetu. Ciekawe, że Woźniak i Jobs nie przejęli się takim ględzeniem i pracowali w garażu nad swoim komputerem. Czy był dobry? Pewnie nie w kategoriach lat '70. Czy zrewolucjonizował przemysł? Oczywiście.
2. "W tego typu produkcji bardzo ważne jest aby jak najlepiej odwzorować mechanizm i zasady pola walki. "
Nie nie jest ważne.
Ważne jest oddanie prawdy historycznej i podstawowych procesów społecznych towarzyszących danemu wydarzeniu. Nie kazdy jest maniakiem gier komputerowych jak autor i nie musi mieć odwzorowanego mechanizmu pola walki. Cała akcja może być określona umownie lub symbolicznie.
3. To co było najważniejsze do pokazania w filmie:
- żołnierze po dwóch przegranych kampaniach wojennych
- bariera językowa
- brak wiary w ich umiejętności ze strony przełożonych patrz pkt 1
- lęk o rodziny w podbitej Polsce
- relacje z angolami, zarówno cywilnymi jak i wojskowymi
- gdy już uznano wartość tych żołnierzy, zostali zdradzeni przez tych (patrz pkt powyżej angoli) i kazano im się wynosić po skończonej wojnie z anglii.
I tutaj mamy obrzydliwe twierdzenie @Altaryk_Zabójca:
"łzawe retrospekcje z bohaterami przypominającymi sobie swoich bliskich z Polski w najważniejszych momentach akcji: to jest narracja rodem z kina familijnego lat 80-tych."
Każdy podkreślę, każdy film hollyłudzki zawiera takie projekcje.
4. Co jest ważne dla widza:
- to co naprawdę czuli bohaterowie filmu walczący w latach '40
- to co się wydaje @Altarykowi że czuli w czasie walki?
Ja uważam, że to co się wydaje @Altarykowi w ogóle mnie nie interesuje w czasie oglądanie filmu.
Mamy tutaj ciekawą sprzeczność logiczną.
"prawdziwie dobry" film według @Altaryka ma zawierać takie sceny przedstawiające emocje bohaterów sprzed 70 lat o których się wydaje @Altarykowi że istniały w tym czasie.
To zadam pytanie:
@Altaryk ile masz lat?
@Altaryk walczyłeś w 303?
@Altaryk latałeś w ogóle jakimś samolotem jako pilot?
Nie?
To według twojej własnej logiki nie masz prawa się wypowiadać, ponieważ nie wiesz co jest "prawdziwie dobre" aby opowiedzieć daną historię.
5. Wywód absurdalny? Uniemożliwiający dyskusję o filmie?
Oczywiście.
Ale oparty o twoje tezy @Altaryk_Zabójca.

ocenił(a) film na 2
nawieczor

nawieczor

Zazwyczaj nie odpowiadam na posty, których autor próbuje zdyskredytować na wstępie "rozmówcę" ujmując w cudzysłów słowo "argumentacja", co niby ma podkreślić, że to przecież żadne argumenty. To po pierwsze. Po drugie - mój nick to Alaryk a nie Altaryk. Nie czytasz uważnie tego co komentujesz, na co dodatkowo wskazuje fakt, że pod koniec posta w punkcie 4 zadajesz mi pytania, na które już odpowiedziałem, albo dosyć mocno potencjalnego czytelnika naprowadziłem.
Mimo wszystko podejmę rozmowę - może tylko po to, żeby się przekonać czy rzeczywiście masz nastawienie na rzeczową dyskusję czy po prostu zafiksowałeś się na jakiejś tezie i będziesz jej bronić do upadłego "choćby skały srały"

Ad 1

Przeczytaj uważnie to co napisałem. Nie napisałem, że nie da się zrobić "czegośtam" bez budżetu - nie przeinaczaj moich słów na potrzeby swojej tezy. Odnosiłem się do pewnego gatunku filmów, gdzie do odwzorowania pewnych konkretnych realiów budżet jest najzwyczajniej w świecie konieczny. Filmy historyczne, a szczególnie opowiadające historię bitew wymagają sporych nakładów - kostiumy, sprzęt (często historyczny, rzadki i drogi) lub jego repliki, scenografie, statyści itp. Nie zrobisz świetnego filmu pokazującego bitwę pod Płowcami mając budżet jak na odcinek "Korony Królów" i nie pokażesz efektownie lądowania w Normandii mając do dyspozycji kajak i skrzykując chłopaków spod trzepaka.
Sceny batalistyczne wymagają nakładów czy tego chcesz czy nie i jeśli chcesz je przedstawić w sposób wiarygodny to od tego nie ma ucieczki.
Porównaniem do Jobsa mocno mnie ubawiłeś. Nie bardzo rozumiem co chciałeś nim osiągnąć i co udowodnić. Że nie mając pieniędzy możesz stworzyć coś fajnego? Pewnie, że możesz. Ale ja nigdzie nie napisałem, że aby stworzyć COKOLWIEK wartościowego potrzebny jest duży budżet.

Ad 2

"Cała akcja może być określona umownie lub symbolicznie" - zgoda. Można stworzyć film historyczny/wojenny (skupmy się teraz na takim), gdzie konkretna bitwa lub otoczenie historyczne jest jedynie tłem i nie trzeba ich pokazywać dosłownie - wystarczy, że widz domyśla się co się wokół dzieje. To bardzo ciekawy zabieg i sam osobiście bardzo go lubię, ale jest jeden warunek: trzeba mieć dobry pomysł na realizację i/lub mieć świetny scenariusz. Np "Syn Szawła" - film opowiadający o obozie w Auschwitz, gdzie reżyser zastosował ciekawy zabieg prowadzenia narracji zza pleców bohatera (jak w grach FPP) mocno zawężając głębię ostrości kamery. Dzięki temu nie trzeba było pokazywać całego obozu - widz widzi tylko to co dzieje się 10 metrów przed bohaterem a mimo to film robi ogromne wrażenie i jest jednym z lepszych filmów oddających obozowe realia.
Jestem też przekonany, że o Dywizjonie 303 również dałoby się nakręcić dobry film bez pokazywania choćby jednej walki powietrznej, ale trzeba mieć na to dobry pomysł - akcję, intrygę, która działaby się na ziemi i byłaby wystarczająco wciągająca aby widz nie tęsknił za oglądaniem uganiających się za sobą samolotów. I spokojnie można by pokazać te wszystkie elementy, które wymieniłeś w pkt 3.
Jak masz duży budżet i dobry scenariusz - idealnie - możesz zrobić świetny film z dobrymi efektami. Jak nie masz budżetu - miej chociaż dobry pomysł. Jak nie masz ani budżetu ani pomysłu - wychodzi właśnie coś takiego jak "303".

Ad 3
"Każdy podkreślę, każdy film hollyłudzki zawiera takie projekcje." - siła tego argumentu mnie powaliła. Czyli co? Jeśli teraz wybiorę sobie 10 losowych filmów wojennych to wg Ciebie w każdym z nich będzie retrospekcja? A założymy się?

I naprawdę uważasz, że widzowie są takimi idiotami, że trzeba im dosłownie i wprost mówić, że piloci polscy zostawili bliskich w kraju i są po przegranej wojnie? No eureka. Te retrospekcje gdzie pilot strzelając do obcego samolotu przypomina sobie żonę to najtańszy i najbardziej prostacki zabieg reżyserski mający wywołać tanie wzruszenie. To było dobre w filmach dla dzieci sprzed 25 lat typu "Krwawy Sport" albo "Karate Kid", gdzie w kluczowych momentach walki bohater przypomina sobie jakieś przeżycie, które motywuje go do dalszej walki. Poza tym jeśli serio myślisz, że w trakcie intensywnej walki powietrznej pilot myśli o żonie i ojczyźnie to odsyłam do książek na ten temat i relacji ludzi, którzy w tym wszystkim brali udział. Tam jest walka ze strachem, przeciążeniem i myśl o tym, żeby zabić wroga zanim on zabije ciebie. Kropka.

ocenił(a) film na 6
Alaryk_Zabojca

Co do twojego nicka to faktycznie mój błąd przepraszam za przekręcenie.

Dalej
Podtrzymuję wszystko co napisałem odnośnie twojego argumentu przewodniego, że film ma być "prawdziwie dobry". Już użycie przez ciebie takiego właśnie sylogizmu wewnętrznie sprzecznego logicznie, zasługuje na użycie słowa "argumenty" w cudzysłowie.
Do tego nie podałeś jednego przykładu co oznacza przymiotnik "dobry" w tym kontekście, mimo iż wyraźnie wypunktowałem sprzeczność jaką sam wprowadziłeś do swojej narracji. Można powiedzieć twój "logiczny błąd założycielski".
Dalej
Pomiędzy pkt 1 a 2 jest kolejna sprzeczność.
cytuję pkt1: "Odnosiłem się do pewnego gatunku filmów, gdzie do odwzorowania pewnych konkretnych realiów budżet jest najzwyczajniej w świecie konieczny."
cytuję pkt 2: "Można stworzyć film historyczny/wojenny (skupmy się teraz na takim), gdzie konkretna bitwa lub otoczenie historyczne jest jedynie tłem i nie trzeba ich pokazywać dosłownie - wystarczy, że widz domyśla się co się wokół dzieje."
więc która wypowiedź jest prawdziwa?
Przytoczyłeś film "Syn Szawła" bardzo trafnie więc wypowiedź nr 2 wydaje się prawdziwa, że można zrobić film wojenny bez pokazywania dosłownego bitew historycznych.
Nie rozumiem czy ty na prawdę nie widzisz tej sprzeczności w swojej wypowiedzi?
Dalej
Intryga która jest "wciągająca".
- W tym przypadku "intrygą" jest to przebicie się pilotów przez angielską biurokrację aby móc walczyć w powietrzu z niemcami na angielskim sprzęcie.
Może nie była to wciągająca intryga jak u Hitchcock'a tutaj się zgodzę brakowało suspensu i wyraźnego kontr stanowiska, jakiegoś czarnego charakteru rzucającego kłody pod nogi.
- same loty bojowe jako intryga. Powtarzające się się cały czas reakcje pilotów, nagłe ich śmierci, otępienie głównych bohaterów stratami i zabijaniem przeciwnika. W tym przypadku mielibyśmy horror gore trudny w odbiorze.

Wreszcie pkt 4 czyli retrospekcje czy projekcje głównych bohaterów uznane przez ciebie za "dziecinne" "drętwe i łzawe".
Siła argumentu, że hollyłod narzucił pewną normę takiego kręcenia filmów i każdy film wojenny czy obyczajowy, komedia czy zwykły teledysk zawiera retrospekcje bohaterów jest argumentem który ciebie "powala".
hm i co teraz?
Gdzie argumenty przeciw skoro chcesz zwalczyć jeden z głównych zabiegów scenariuszowych wykorzystywany w historii od powstania kina? Argument, że zabieg ten jest "prostacki"?
hue hue
To napiszę na szybko po co taki zabieg musi, tak musi, być zastosowany w filmie wojennym zwłaszcza w filmie o II WŚ.
1. Widz "typowy" na zachodzie jest statycznie, debilem historycznym i zna ten okres historii z filmu, nie z książek
2. Widz "typowy" nic nie wie o tym, że niemcy rozstrzeliwali masowo ludność cywilną ponieważ w jego kraju tych właśnie zbrodni nie było.
3. Historia II WŚ jest celowo zakłamywana przez obecnych niemców, którzy dokonali już skutecznie zmiany niemców hitlerowskich na nazistów.

Z tego powodu należy takie sceny jak wieszanie kobiet przez niemieckich żołdaków wciskać do każdego filmu opowiadającego o II WŚ nawet gdyby scena ta nie miała bezpośredniego związku z bieżącą fabułą.
Tak więc twoje odwołanie się do "karate kid" jest kompletnie chybione z powodów powyższych.

Poza tym nie zapominaj to ty użyłeś, na początku swojej wypowiedzi zwrotu klucza: "prawdziwy i dobry" i zgodnie z prawdą polscy piloci strzelający do luftwaffe myśleli o swoich zabijanych w tym czasie rodzinach.

Widać wyraźnie, że te sceny rozstrzeliwań cywili wyraźnie się tobie nie podobają, moim zdaniem z powodów ideologicznych, nie estetycznych czy fabularnych.
Ja z kolei uważam, że forma realizacji tych scen jak i ich użycie w filmie było uzasadnione, jak również zgodne z twoją maksymą przypomnę "prawdziwie i dobrze".

ocenił(a) film na 2
nawieczor

Widzę, że jednak muszę prostszym językiem. No to wyjaśnijmy:
- film historyczny/wojenny z gatunku gdzie tłem są konkretne bitwy, działania wojenne MOŻNA nakręcić przy niewielkim budżecie (powtórzę: jeśli same działania wojenne nie są wprost pokazane, lub jeśli nie ma ich wcale, ewentualnie jeśli reżyser ma dobry sposób na poprowadzenie narracji tak, aby widz domyślał się co się dzieje)
ale:
- jeśli w konkretnym filmie sceny batalistyczne są istotnym elementem wizualnym i producent chce je pokazać to TRZEBA liczyć się z tym, że potrzebny jest większy budżet. Bez budżetu te sceny będą sprawiały wrażenie sztucznych i nieprawdziwych.
Porównaj sobie film Dunkierka z 303 jeśli chodzi o odwzorowanie walk: w Dunkierce masz kamery zamontowane na kadłubach prawdziwych samolotów wykonujących prawdziwe ewolucje. Słychać trzeszczenie kadłuba, walkę pilotów z przeciążeniami, nawet załamywanie się ich głosów w wyniku drgań. To są detale, które budują wiarygodność - sprawiają, że widz czuje się jakby był tam obok - to właśnie jest zadanie dobrej realizacji. Jeśli zaś widzę aktora, który ewidentnie siedzi na zielonym greenscreenie i tylko udaje, że leci to ja mogę co najwyżej uśmiechnąć się pod nosem, bo takie marne CGI to ja sobie mogę na kompie obejrzeć odpalając pierwszą z brzegu grę. Dodatkowo wiarygodność obniżają takie kwiatki jak "mielenie" śmigłem ogona samolotu niemieckiego, który oczywiście nie robi żadnych uników, tylko spokojnie sobie leci czekając aż bohater przeflancuje mu pół samolotu.

Intrygą jest przebijanie się pilotów przez biurokrację? No świetnie, ale chyba się nie rozumiemy. Ta intryga została rozwiązana po 20 minutach filmu, a co mamy dalej? Kantyna/walki/kantyna/walki/impreza/kantyna. Brak jakiejkolwiek akcji, która się rozwija, następuje kulminacja i rozwiązanie. A to, że walczą i giną piloci? A to jakaś nowość? Przecież to wie każdy kto idzie na ten film.
W Ciemniniebieskim Świcie taką osią jest przyjaźń dwóch pilotów przeradzająca się w nienawiść. Jest konflikt, przemiana, wszystko czego w filmie potrzeba i co buduje dramaturgię. W "303" mamy zbiór pojedynczych scen, z których wyjęcie którejkolwiek z nich nie miałoby większego wpływu na całość.

I te retrospekcje: Napisałeś, że występują w każdym Hollywoodzkim filmie. Powtarzam: wybieramy 10 losowych i zakładamy się? No chyba, że tak sobie na wyrost napisałeś żeby podkreślić wagę swojej wypowiedzi.
A co do tego, że widza trzeba uświadomić kto w Polsce mordował to chyba masz skrzywione mniemanie o inteligencji i wiedzy ludzi spoza naszego kraju. Serio uważasz, że przeciętny Anglik czy Francuz nie wiedzą kto najechał Polskę w 1939? No to proszę o jakieś dowody. Tylko nie wypowiedzi pojedynczych dyletantów ale jakiś wiarygodny materiał na poparcie swojej tezy.

ocenił(a) film na 6
Alaryk_Zabojca

Napisze pokrótce ponieważ nie liczę na logiczną dyskusje.
1. Film "Ciemnoniebieski świat" 2001, nie ma przewodniej intrygi w postaci rywalizacji dwóch byłych przyjaciół o tę samą kobietę. Poczytałem forum i jest to wątek poboczny.
Do tego wątek takiej rywalizacji jest idiotyczny szczególnie w większej grupie co udowodnił matematyk John Nash w rozprawie z teorii gier za co dostał nagrodę Nobla.
https://www.filmweb.pl/Piekny.Umysl
Tak więc film o dywizjonie 303 nie może oprzeć się na takiej durnej fabule, ponieważ polscy lotnicy nie byli tak głupi jak czescy i potrafili działać zespołowo zgodnie z rozprawka Nasha.

2. Retrospekcje w każdym filmie może przesadziłem, retrospekcje w każdym filmie wojennym tak.

3. Moje mniemanie na temat inteligencji przeciętnego mieszkańca zachodu opieram o definicję nazizmu która to wyparła określenie niemcy i google które wypluło min taki temat:
"Is there any truth to the idea that Poland started WW2?"
https://www.quora.com/Is-there-any-truth-to-the-idea-that-Poland-started-WW2
Jedna z odpowiedzi brzmi mniej więcej tak: Polacy wywołali ii WŚ ponieważ nie zgodzili się na korytarz do Gdańska i nie oddali Śląska.
Ponieważ jednak dyskusja opisana w linku stoi na dużym poziomie uważam, że przeciętny mieszkaniec zachodu jest tak głupi i leniwy, że nie wie o ludobójstwie Słowiańskich narodów w czasie ii WŚ.
Poza tym nie napisałem tego "Serio uważasz, że przeciętny Anglik czy Francuz nie wiedzą kto najechał Polskę w 1939?" ale przez przypadek znalazłem dyskusję w której dyskutanci udowadniają tę tezę mimo źródeł w intetnecie.
Więc chciałeś się popisać przekręcając moją tezę a ja w ciągu 5 sekund znalazłem dyskusję na temat który dla ciebie samego jest idiotyczny.
Udowodniłem więc że średni statystyczny poziom wiedzy historycznej mieszkańca zachodu jest na poziomie beznadziejny/ zero.

ocenił(a) film na 2
nawieczor

Ad 1
"Poczytałem forum i jest to wątek poboczny." - więcej pytań nie mam

"Tak więc film o dywizjonie 303 nie może oprzeć się na takiej durnej fabule, ponieważ polscy lotnicy nie byli tak głupi jak czescy i potrafili działać zespołowo zgodnie z rozprawka Nasha." - nawet nie wiem jak to skomentować. Tylu bzdur w jednym zdaniu nie przeczytałem już od bardzo dawna.

Ad 2
Helikopter w Ogniu, Full Metal Jacket, Furia, Upadek, Listy z Iwo Jimy - pierwsze z brzegu jakie wymyśliłem. Dawaj - gdzie tam masz takie retrospekcje?

Ad 3
No i tak jak myślałem. Zero dowodów, zero rzeczowych i potwierdzonych badań. Po prostu znalazłeś sobie jedną stronkę gdzie ktoś zadaje pytanie czy to Polska rozpoczęła wojnę, po czym 90% odpowiedzi jest, że to teza nieuzasadniona. Brawo - byłbyś świetnym analitykiem.

Na tym chyba skończę dyskusję z tobą. Miłego wieczoru

ocenił(a) film na 6
Alaryk_Zabojca

no nie liczyłem na logiczną dyskusję ale temat rywalizacji o kobiety naprawdę dużo o tobie powiedział.
Powodzenia wyjdź do klubu czy baru z przyjacielem, uderzajcie do tej samej laski. Bez powodzenia. W drodze do domu śmiertelnie pokłóćcie się ze sobą.
Przed snem powtarzaj sobie:
"Tylu bzdur jednego wieczora nie widziałem już od bardzo dawna."
3mam kciuki

ocenił(a) film na 7
nawieczor

w UK, starsze pokolenie tzw dziadki wiedzą o polskich pilotach. Młodsze pokolenie, nie ma zielonego pojęcia o IIWŚ. Oni(anglicy) walczyli z 'nazistami', o daty czy fakty nie ma co nawet pytać.

ocenił(a) film na 6
dewoj

W filmie "303 historia prawdziwa" jest długi motyw pilota luftwaffe odmawiającego nalotu na szpital i wyrażającego głośno swój sprzeciw przeciw wojnie. Oczywiście scen rozstrzeliwania ludności cywilnej w Polsce nie ma.
Narracja wybielająca niemcy jest wyraźnie obecna w kinie i kulturze.

ocenił(a) film na 7
nawieczor

Facet po prostu popisuje się, nie takie rzeczy wymyślają gimby żeby wywołać szacunek, albo piszą że mają po 50 - 60 lat, albo jak ten tutaj ściemniają że są pilotami, jeszcze ktoś uwierzy :)

ocenił(a) film na 2
CorporalHicks

Na szczęście aż tak stary nie jestem:)

ocenił(a) film na 6
CorporalHicks

To jest raczej lewacki trolll.
Wyraźnie nie podobają mu się sceny gdy niemieccy żołdacy rozstrzeliwują ludność cywilną.
Oto jakich słów użył na określenie tych scen:
-"dziecinne" "drętwe i łzawe"
- "powala"
- zabieg ten jest "prostacki"

oczywiście żadnych argumentów nie przedstawił

Alaryk_Zabojca

z tymi samymi smutnymi odczuciami wyszedłem z kina. zrobiono wielką krzywdę tematowi, bo niezorientowany widz po wyjściu z kina przyjmie te nawarstwione farmazony jako faktyczny obraz bitwy o anglię. Strącanie meserszmita skrzydłem, koszenie statecznika śmigłem? Polacy latający na kacu po wódeczce, w cywilnych szmatach, jakby przed chwilą wyjęci z przedwojennej Pragi? przecież to jakieś chłopięce fantazje!
Josef František - jeden z najwiekszych asów bitwy o Anglię, prześcigający zestrzeleniami Polaków, przedstawiony jako przygłupek i obiekt drwin polaczków, który pakuje się ostatecznie w klif - skandal i obraza jego pamięci.

czytałem wspomnienia Urbanowicza, Zumbacha, Arcta, Skalskiego - wszędzie tam przebija się spójny wizerunek polskiego lotnika w Anglii: oddanego, skromnego, odpowiedzialnego, z ogromnym szacunkiem do munduru i niewyobrażalne było pijaństwo, pyskówki do przełożonych czy jakieś belkotliwe sceny na przyjęciach. Nienaganne maniery, pokora, dawanie przykładu innym a przede wszystkim reprezentowanie swoją osobą godności polskiego oficera to cechy wyniesione ze szkoły w Dęblinie. Jestem daleki od spinania się na każde złe słowo o Polakach, i jak najbardziej za realizmem, ale w filmie zobaczyłem zbieraninę hałaśliwych pyszałków, którzy w niczym nie przypominali żołnierzy opisanych we wspomnieniach uczestników tamtych wydarzeń.

ocenił(a) film na 4
Alaryk_Zabojca

Nawet nie będę czepiał się szachownicy, czy "kaczora donalda", ale jeśli nawet RAF nie udzieliła zgody na użycie ich emblematów i kolorystyki to raczej niezbyt dobrze świadczy o tffu..rcach filmu.

Alaryk_Zabojca

Zgadzam się. Dla mnie ten film był straszliwie mdły i nijaki. Aktorstwo nie powalało, scen batalistycznych jak na lekarstwo, brak jakiejś sensownej osi fabularnej, kilka absurdów (gość odpalający maszynę w 2 sekundy praktycznie pod okiem siedzących w hangarze Francuzów i lecący sobie wesoło do UK czy pilot uderzający w klif z powodu kończącego się paliwa, serio?). Dubbing Rheona - tragedia, nawet głos polskiego aktora kompletnie niepodobny do oryginału. A retrospekcje po prostu z czterech liter, żadnego związku z fabułą nie miały (no OK, może jakieś tam ukryte przesłanie, że Niemców trza bić bo zastrzelili jednemu czy drugiemu bohaterowi dziewczynę więc nie ma się co nad dziadami litować - naprawdę głębokie). Koło "Dunkierki" to ten film nawet nie stał - porównując je po prostu obrażacie Nolana i osoby związane z produkcją w/w filmu. Film pseudo-wojenny i tyle w temacie. Szkoda czasu i pieniędzy na bilet, naprawdę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones