PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1458}

2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
7,7 139 836
ocen
7,7 10 1 139836
8,8 47
ocen krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Obce wpływy.

ocenił(a) film na 6

Jeśli cywilizacja pozaziemska pomogła w ewolucji człowieka, to poszukiwanie jej powinno odbywać się za pomocą listów gończych.

ocenił(a) film na 6
Lukasz_Gugulski

Strona wizualna: 9/10.

Lukasz_Gugulski

Nie pomogła a film nie traktuje tego dosłownie. Co innego sequel.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Moje zdanie ma tryb warunkowy. Myślę, że z tym "nie pomogła" Kubrick mógłby polemizować.

Lukasz_Gugulski

To nie Daniken. Wtedy napisał swoją pierwszą książkę. Monolit mógłby być obiektem kosmitów ale finał rozwiewa wątpliwości jak należy do tego podejść.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Wątpliwości to rozwiewa sam Kubrick mówiąc o "extraterrestrial creature" czy "extraterrestrial explorers": "No, I don't mind discussing it, on the lowest level, that is, straightforward explanation of the plot. You begin with an artifact left on earth four million years ago by extraterrestrial explorers who observed the behavior of the man-apes of the time and decided to influence their evolutionary progression". I dalej: "From the very outset of work on the film we all discussed means of photographically depicting an extraterrestrial creature in a manner that would be as mind-boggling as the being itself. And it soon became apparent that you cannot imagine the unimaginable. All you can do is try to represent it in an artistic manner that will convey something of its quality. That's why we settled on the black monolith -- which is, of course, in itself something of a Jungian archetype, and also a pretty fair example of 'minimal art'". (http://www.visual-memory.co.uk/amk/doc/0069.html)

To nie Däniken, to Kubrick. Po polsku sporo na temat koncepcji Kubricka można przeczytać w tomie rozmów z reżyserem Gene'a D. Phillipsa wydanych przez Axis Mundis.

Lukasz_Gugulski

To film otwarty. Reżyser może omówić swoje koncepcje. Bo film tylko zaznacza pewne teorie. Porusza się wokół nich by móc dyskutować o jakichś kwestiach. Jakby brał je dosłownie wcisnął by je w usta bohaterów a Monolit byłby dosłownie bogiem. A czym jest? No właśnie. To punkt wyjścia do szerzenia teorii filozoficznych i tym podobnych.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Jeśli zatem to "film otwarty" i "punkt wyjścia do szerzenia teorii filozoficznych i tym podobnych", to nie wiem dlaczego poprawiałeś moje stwierdzenie mówiąc, że cywilizacja pozaziemska "nie pomogła" i to "nie Daniken", a "finał rozwiewa wątpliwości jak należy do tego podejść". W każdym razie chętnie poznam Twoją interpretację filmu.

Lukasz_Gugulski

Bo obca cywilizacja to jeden z tematów ale z dystansem bo to teoria. Jakby kosmici byli pokazani naprawdę, nie symbolicznie - poprzez przedmiot ( na początku zakładano że będzie kosmita jakiego znamy - ufok z X-Files - porzucono projekt ) to byśmy dostali prosty film przygodowy. No i powstał taki - 2010. Całkiem niezły swoją drogą tylko, że to jedynie fajna bajeczka.

A o interpretacjach to można tu książkę napisać grubszą niż scenariusz 2001 - teoria boga, teoria człowieka przyszłości, tu się nawet daleki krewny Matrixa odzywa.

Lukasz_Gugulski

Więc Monolit jest tu bardziej lustrem dla natury człowieka oraz granicą fizyczną i mentalną, którą przekracza. Pierwszą było iż jedna grupa zwierząt zdobyła umiejętność myślenia ( i to nie tyczy się tylko zwierząt ziemskich. Jeśli jest w kosmosie jakaś rasa kosmitów to też musieli skądś zaczynać, z jakiegoś punktu początkowego. No, raczej żaden czarodziej ich nie wyczarował ). Drugą gdy na księżycu ludzie mimo że już tyle osiągnęli tak naprawdę wciąż niczego nie wiedzą. Kolejna granica to przystosowanie się do życia daleko poza macierzystą Ziemią, i co z tego wyniknie.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Twoja interpretacja, mam wrażenie, abstrahuje od tego, że monolit to jednak byt realny, taki sam jak fotel, w którym siedzi bohater filmu czy kość, którą trzyma "małpolud". Dopuszczasz inne interpretacje, tylko nie tę "dosłowną", która musiałaby uwzględnić monolit jako zwykły przedmiot świata przedstawionego w filmie.

Gdy sugerujesz, że sam reżyser nie brał czegoś "dosłownie", bo inaczej "wcisnąłby w usta" bohaterów pewne kwestie, też abstrahujesz od tego, co mówi Kubrick choćby w rozmowie, którą linkowałem: film miał przemawiać obrazami. To nie bohaterowie mieli wyjaśniać co się dzieje, szczególnie, że film jest także o granicach ludzkiego poznania i bohaterowie po prostu "nie wiedzą". Ale nie znaczy to, że reżyser wypierał się "realności" przedstawianego świata. Tam wszystko dzieje się naprawdę, monolit jest realny i także ludzka niewiedza jest realna.

Problem z "Odyseją kosmiczną" jest jednak taki, że te idee, które na papierze u Clarke'a czy w wypowiedziach Kubricka są w miarę klarowne, na ekranie już nie działają tak jak powinny. Najlepszym przykładem jest Twoje twierdzenie, że zakończenie filmu "rozwiewa wątpliwości" i monolit nie jest "obiektem kosmitów". Tymczasem, jak widzisz, jest nim, a zakończenie także jest "realne", "dosłowne" czy jak to jeszcze można nazwać: kolejny etap ewolucji jednego z przedstawicieli ludzkości. Dlatego film ten uważam- patrząc pod tym kątem- za piękną wizualnie, ale jednak porażkę.

Lukasz_Gugulski

Nie do końca. Ponieważ można przyczepić tyle znaczeń że wręcz nie można patrzeć tylko realnie bo się wtedy filmu "nie rozumie" jak ty np. Można, ale to jest nie wystarczające bo widać, że jest coś więcej niż "wydarzenia w filmie są realne" tylko na podstawie wątłej otoczki jakiej dostarcza film zbudować swoje przemyślenia. Właściwie jest np. zadać pytanie - czy są kosmici czy ich nie ma? Czy wszech świat jest stworzony przez coś czy nie? Na podstawie tych pytań można stawiać dalsze. Na pytanie "czy filmowi kosmici osiągnęli boski poziom rozwoju?" można zadać też "Jak płynie czas w mieszkaniu boga? Co znaczy to pojęcie i jeśli jest to gdzie się znajduje?"

Ale i to jest za mało. Bo film odwołuje się też do ludzkiej natury i religijności i Nitszczanizmu i historozofii - dlatego jest tam i reinkarnacja jak i rozwój ludzkiego języka - od małpich skrzeków po nasz dzisiejszy ograniczony język po coś w przyszłości.

Twoja ocena nie ma żadnej wartości - nie wyczerpuje realnej zawartości filmu, która tam jest - porażkę w tym wypadku może ponieść tylko odbiorca, który albo jest ograniczony albo nie. Fakty natomiast są takie, że film wychował sobie więcej naśladowców niż sam dożyjesz lat. Co to znaczy? Że mój punkt widzenia jest punktem prawdziwym. Inne są wyrazem dziecęcej inflantylności ich autorów.

Za tymi "samymi obrazami" kryje się więcej treści i bardziej ważkich - niż jakikolwiek inny film jaki w ogóle powstał.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Niezmiernie mnie cieszy, że nie uważasz swojej interpretacji filmu za infantylną, ale chciałbym się jednak w końcu dowiedzieć dlaczego "finał rozwiewa wątpliwości" i monolit nie jest "obiektem kosmitów".

Całkiem możliwe, że przeczytawszy powieść Clarke'a, rozmowy z Kubrickiem i obejrzywszy film dwa razy nadal go "nie rozumiem", bo jestem "ograniczonym" odbiorcą. Ale przez to masz ułatwione zadanie: łatwiej Ci będzie pokazać- odwołując się nawet do "Nitszczanizmu"- że moja ocena filmu "nie ma żadnej wartości". Tylko pamiętaj: nie wystarczy przywoływać Nietzschego, Boga i wszystkich świętych pańskich, by być głębokim.

Lukasz_Gugulski

W tym, że powieść Clarke'a a film to dwie różne sprawy. Tak jak dwie różne sprawy to Lśnienie Kinga a Lśnienie Kubricka.

Książka Clarke'a nie sięga tak daleko w swych intelektualnych aspiracjach i pozostaje przygodą w kosmosie. Kubrick chciał więcej. Jego film sięga dalej. Wychodzi w przyszłość daleko dalszą niż ostatnia książkowa Odyseja umiejscowiona w XXXI w. Pyta o człowieka w kontekście wieczności - który pragnie przecież istnieć w nieskończoność. Ale i Ziemia i sam wszech świat są skończone. W książce nie było takich dywagacji. Monolit Clarke'a a monolit w filmie to dwie różne sprawy. Clarke to pisarz sf, Kubrick wychodzi poza konwencję.

Czy w książce była sugestia, że monolit to symbol boski? Nie było. Były sugestie, że pokój w którym znalazł się Bowman to coś więcej niż laboratorium obcych? W filmie to może być sztucznie wykreowana rzeczywistość przez siły wyższe - co znaczy, że film sugeruje poszukiwania człowieka tej rzeczywistości w której mieszka kosmita, bóg czy ktokolwiek.

Książka jest dość jednoznaczna, film porusza się w gąszczu teorii, które sam bierze na dystans.

Mogłaby powstać druga ekranizacja w formie książkowej przygody - ale gdzieś w fabule zanikłyby metafizyczne rozważania, których tu pełno. 2010 było tyleż fajne co jałowe.

I tak pozostajemy z tym samym pytaniem co zawsze. Co dalej? Człowiek się skończy czy nie i jak długo będzie trwał w niezmienionej formie i kiedy okoliczności wymuszą ingerencjęnauki w jego ciało?

Pierwszy Obcy też szedł w mistykę, jak próbowano rozwiązywać zagadki jedynki to wychodzi to autorom pokracznie. Lovecraftowskie refleksja nad kosmosem gdzieś wyparowała z sequeli.

Twoja ocena jest twoja. Zwyczajnie nie wyczerpuje ni grama z tematu więc nic mi po niej. Trzeba się więcej wgryźć w zamierzenia autora. Co on chciał w takiej formie osiągnąć? Jakby mówił więcej to by mówił mniej - niczym Obcy 2, 3, 4, 5 i 6. Może lepiej jednak tylko sugerować niż być rozlewnym jak pisarz?

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Oczywiście, że film to nie książka, a dzieło filmowe żyje swoim życiem i dopuszcza interpretacje niezależne nawet od intencji twórców. Ale powinny być to interpretacje uzasadnione tym, co przedstawiono na ekranie.

Koncepcje- nazwijmy je mistyczne- są także dopuszczalne w interpretacji "Odysei kosmicznej", ale to, co mistyczne nie stoi w sprzeczności z realnym, tylko jest jego dopełnieniem. Monolit bytuje realnie w świecie przedstawionym w filmie i jest artefaktem stworzonym przez obcą inteligencję. Nie podałeś żadnego argumentu za tym, że monolit nie jest "obiektem kosmitów".

Dlaczego to, co mistyczne jest dopełnieniem tego, co realne? Kubrick mówi tak: "Once you begin discussing such possibilities, you realize that the religious implications are inevitable, because all the essential attributes of such extraterrestrial intelligences are the attributes we give to God. What we're really dealing with here is, in fact, a scientific definition of God". O jakich "pozaziemskich inteligencjach" mówi Kubrick? "They could be in instantaneous telepathic communication throughout the universe; they might have achieved total mastery over matter so that they can telekinetically transport themselves instantly across billions of light years of space; in their ultimate form they might shed the corporeal shell entirely and exist as a disembodied immortal consciousness throughout the universe". Dokonuje się to wszystko na drodze ewolucji.

W powieści też to było: "Niektórzy mistycznie nastawieni biolodzy posunęli się jeszcze dalej. Rozważali możliwość - czerpiąc wskazówki z wielu religii - uwolnienia umysłu od materii.  Zrobotyzowane istoty, podobnie jak stworzenia cielesne, są tylko etapem na drodze wiodącej ku temu, co ludzie kiedyś nazywali duchem. I jeśli mogło być jeszcze coś więcej z pewnością był to Bóg".

W filmie monolit jest trochę inny niż w powieści, ale dlaczego monolit Kubricka jest trochę inny, wyjaśnia to sam reżyser: "I eventually decided that to depict the monolith in such an explicit manner would be to run the risk of making it appear no more than an advanced television teaching machine". Pierwotnie monolit miał wyglądać tak jak w powieści. W każdym razie jego rola jest taka sama jak w powieści.

Nie jest ważne kiedy kończy się ostatnia powieść z cyklu, bo w czasie realizacji filmu powstawała pierwsza, a ona ma zakończenie czasowo otwarte: Gwiezdne Dziecko zbliża się do Ziemi i "A potem czekał, porządkując myśli i dumając nad swoimi, ciągle niepojętymi siłami. Bo chociaż był władcą świata, nie był pewien, co robić dalej. Jednak z pewnością coś wymyśli".

Moja ocena rzeczywiście jest moja. Twój punkt widzenia za to jest "jest punktem prawdziwym". To jednak trzeba- przepraszam- zakończyć Nietzschem: w końcu prawda to "ruchoma armia metafor".

Lukasz_Gugulski

Mój punkt widzenia analizuje film a nie ma bezsensowne pretensje, że Kubrick nie nakręcił przygodówki dla mas i nie zrobił filmu jak Clarke napisał książkę.

"Pierwotnie monolit miał wyglądać tak jak w powieści. W każdym razie jego rola jest taka sama jak w powieści. "

Wtedy film wyglądał by inaczej. Interpretacja byłaby prosta, usunięto by wszelkie ślady niejednoznaczności. Ale Clarke napisał to tak jak sam chciał, jako klasyczna powieść sf. Po co książce miałyby być potrzebne odwołania do Nietszczanizmu? I dlaczego muzyka w filmie to osobny, interpretacyjny byt?

" Nie podałeś żadnego argumentu za tym, że monolit nie jest "obiektem kosmitów".

"Może" być interpretowany jako obiekt kosmitów. W książce jest. W filmie ma szersze zastosowanie. To przedmiot do poruszania się wokół teorii kosmicznych i innego rodzaju.

Film jest zamkniętą całością, która nie potrzebowała kontynuacji. Clarke jednak napisał dwójkę a Hollywood zechciało ją zekranizować. Liczono na zrobienie sagi na kształt Star Treka lub Obcego? Nie wyszło bo zwyczajna dwójka inflantylizuje poprzednika. Kosmici w 2010 to realne byty w tym uniwersum, nie dość, że stworzyły człowieka to jeszcze przejmują się konfliktem zbrojnym i normalnie czekać na przybycie kosmicznego jezuska jak wyjdzie z monolitu.

W 2001 tak nie było, postacie mówią o odkryciu na księżycu, wysyłą się ludzi na tajną misję. Ale cała ta niewielka objętościowo historia jest wzięta w jakiś nawias. Zamiast tradyjnego opowiadania wydarzeń w filmie dominuje medytacja i długie ujęcia i mnóstwo muzyki klasycznej ( w zwykłym filmie pewnie nie byłoby jej w ogóle ). Czyli coś się za tym kryje ukrytego.

Np. plansza tytułowa wygląda jak hymn na cześć słońca bo dzięki niemu istnieje tu życie. A potem chwali się powstanie inteligencji - niejako równolegle do innych obszarów kosmosu w którym gdzieś, na jakiejś innej planecie też może powstaje życie rozumne. Ale czy powstaje to my tego nie wiemy. Nie można więc zakładać istnienia kosmitów jak faktu, używa się tutaj symboliki do poruszenia rozważań egzystencjalnych.

W 2010 jest już inaczej.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Nie intetesują mnie następne powieści w cyklu i nie interesuje mnie film inny niż Kubricka.

Kubrick mówi obrazami z grubsza to samo, co Clark słowami. "I think it gives you the opportunity of seeing two attempts in two different mediums, print and film, to express the same basic concept and story". "The same basic concept and story". Przepraszam w imieniu Kubricka.

Zacząłeś od wysokiego C i poprawiłeś mnie twierdząc, że cywilizacja pozaziemska "nie pomogła" w ewolucji człowieka, a "finał rozwiewa wątpliwości" i monolit nie jest "obiektem kosmitów". Teraz już spuściłeś z tonu i monolit "może" jednak być tak "interpretowany". Bardzo ruchome te Twoje metafory.

Lukasz_Gugulski

Może ale nie musi bo film wykracza poza jedną słuszną interpretację. Możesz mówić że to obiekt kosmitów ale kosmici nie pomagali nam w ewolucji i nie o to tu chodzi. Kubrick - jak w Lśnieniu - wychodzi poza ramy książki.

Lukasz_Gugulski

Dlatego mówię - film tylko porusza się wokół różnych teorii - ale nie buduje żadnego wokół tego konkretnego stanowiska. Nie jest to wyraz paleoastronautyki ani kreacjonizmu choć się tam rusza koło tego.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones