Film jest nudny i głupi. Ale po kolei. Film składa sie jakby z 3 filmów które są po sobie i nie mają ze sobą nic wspólnego. Pierwszy jest o bijących się małpach na planecie. Drugi jest najdłuższy i jest o dwóch facetach na statku kosmicznym. Walczą z komputerem który chce ich zabić. Fabuła mało oryginalna bo coś podobnego było już na przykład dawno w System Shocku. Tylko że tam było ciekawiej, bo oprócz komputera były potwory, a tutaj kosmonauci chodzą tylko po statku i rozmawiają ze sobą i z komputerem. Jeden w końcu umiera i jest to chyba najgorsza scena śmierci w histori, bo reżyser coś chyba pochrzanił i nie było dźwięku, a tamten tylko wyleciał w kosmos. Ale może to wina starości filmu. Film jest bardzo stary i to widać, bo aktorzy nie wczuwają sie w role i są bardzo poważni i nudni. Na szczęście nie jest czarno biały. Na końcu ten żywy walczy z komputerem i go pokonuje. I jest to chyba najgorsza scena walki z bossem w histori. Wiecie jak ona wyglądała? Nie, nie było laserów, robotów i podobnych. Bohater po prostu wyjmował z tego komputera jakieś klocki. Serio. Potem komputer zaczął sie psuć i w końcu całkiem sie zepsuł. No gratulacje dla reżysera za taki pomysł. Niczego głupszego i nudniejszego już sie chyba wymyślić nie dało. Tak sie kończy ta część. Ale potem jest jeszcze gorzej. Pojawiają się kolorowe światełka i jesteśmy w białym pokoju w takim jakby staromodnym stylu. Jest jakiś dziadek a na końcu dziecko w kosmosie. Nie wiem co brał reżyser jak robił ten film ale powinien zmienić dilera. W dodatku film jest bardzo długi, akcji nie ma bo na początku tylko biją sie małpy a reszta to gadanie. Muzyka jest z orkiestrą i pianinami, ale nie taka ciekawa jak np. w Gwiezdnych wojnach tylko nudna jak np. w operze. Reżyser powinien wziąć przykład z Gwiezdnych wojen. Tam też były planety i statki kosmiczne i komputery. Ale działo sie dużo więcej, były roboty, potwory i walki na miecze. A tutaj nic, bieda i żal. Nie polecam nikomu, 1/10.
"Film jest nudny i głupi. Ale po kolei. Film składa sie jakby z 3 filmów które są po sobie i nie mają ze sobą nic wspólnego. Pierwszy jest o bijących się małpach na planecie. Drugi jest najdłuższy i jest o dwóch facetach na statku kosmicznym. Walczą z komputerem który chce ich zabić. Fabuła mało oryginalna bo coś podobnego było już na przykład dawno w System Shocku."
"System Shock" jest nowszy od "Odysei kosmicznej".
"Tylko że tam było ciekawiej, bo oprócz komputera były potwory, a tutaj kosmonauci chodzą tylko po statku i rozmawiają ze sobą i z komputerem."
Bzdura. Prawie nie chodzą i prawie nie gadają. Głównie siedzą. Bo ten film właśnie pokazuje wyższość obrazu nad dźwiękiem. Zamiast dialogami jesteśmy zasypywani obłędnymi kadrami.
"Jeden w końcu umiera i jest to chyba najgorsza scena śmierci w histori, bo reżyser coś chyba pochrzanił i nie było dźwięku, a tamten tylko wyleciał w kosmos. Ale może to wina starości filmu. Film jest bardzo stary i to widać, bo aktorzy nie wczuwają sie w role i są bardzo poważni i nudni. Na szczęście nie jest czarno biały."
Ale wiesz, że w kosmosie nie ma dźwięku? Dlatego ta scena nie jest źle zrobiona technicznie, tylko zgodna z zasadami rządzącymi światem. A aktorzy są bardzo poważni, bo nie jest to lekki film przygodowy, tylko ciężkie, poważne kino.
"Na końcu ten żywy walczy z komputerem i go pokonuje. I jest to chyba najgorsza scena walki z bossem w histori. Wiecie jak ona wyglądała? Nie, nie było laserów, robotów i podobnych. Bohater po prostu wyjmował z tego komputera jakieś klocki. Serio. Potem komputer zaczął sie psuć i w końcu całkiem sie zepsuł. No gratulacje dla reżysera za taki pomysł. Niczego głupszego i nudniejszego już sie chyba wymyślić nie dało."
Jest to zdecydowanie mądrzejsze od strzelania laserami. Sekwencja ta jest pięknie nakręcona i emocjonująca fabularnie. Jest to jedna z lepszych scen jakie widziałem.
"Tak sie kończy ta część. Ale potem jest jeszcze gorzej. Pojawiają się kolorowe światełka i jesteśmy w białym pokoju w takim jakby staromodnym stylu. Jest jakiś dziadek a na końcu dziecko w kosmosie. Nie wiem co brał reżyser jak robił ten film ale powinien zmienić dilera."
Scena w pokoju to chyba najpiękniejsza scena w filmie. A astronauta, dziadek i dziecko to ta sama osoba. I nie, nie sądzę, żeby Kubrick brał narkotyki.
"W dodatku film jest bardzo długi, akcji nie ma bo na początku tylko biją sie małpy a reszta to gadanie."
Co ty z tym gadaniem?! Przecież tam prawie nic nie mówią.
"Muzyka jest z orkiestrą i pianinami, ale nie taka ciekawa jak np. w Gwiezdnych wojnach tylko nudna jak np. w operze. Reżyser powinien wziąć przykład z Gwiezdnych wojen. Tam też były planety i statki kosmiczne i komputery. Ale działo sie dużo więcej, były roboty, potwory i walki na miecze. A tutaj nic, bieda i żal. Nie polecam nikomu, 1/10."
W "Star Warsach" była wspaniała muzyka, ale w "Odysei kosmicznej" była równie dobra jak nie lepsza. A "Star Warsy" są również nowsze od "Odysei..." Poza tym widziałem materiał z którego wynika, że tworząc efekty w "Star Warsach" to Lucas inspirował się "Odyseją kosmiczną". Na koniec powiem jeszcze, że mam nadzieję, że twój post to tylko prowokacja i że niepotrzebnie się trudziłem tłumacząc ci to wszystko.