PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1458}

2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
7,7 139 930
ocen
7,7 10 1 139930
8,8 48
ocen krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Prócz efektów które w tamtych czasach robiły wrażenie (i do dziś właściwie wyglądają całkiem nieźle) ten film nie ma co ukrywać, że jest nudny. Sceny rozwijane po kilka czy kilkanaście, a jak ktoś zaczynał coś mówić to cieszyłem sie że nareszcie jest jakaś akcja. Nie hejtucie mnie za to no ale takie jest moje odczucie :)

ocenił(a) film na 10
LukasFilmaniak

Nie wiem czy wiesz, ale akcja w filmie nie zaczyna się gdy ktoś zaczyna mówić.

Kamileki

Chodziło mi o to, że coś się zaczynało wreszcie dziać...

ocenił(a) film na 10
LukasFilmaniak

Przecież co chwila coś się dzieje w tym filmie ;-)
Tylko taki urok i koncepcja, że jest to rozciągane; jakby każda - nawet najmniejsza czynność - była na wagę złota. Osobiście jestem zwolennikiem takiego sposobu kręcenia - od pierwszych minut jestem całkowicie zahipnotyzowany. Wszystkie sceny są apetyczne i wciągające. Nuda? Nie doświadczyłem. Co kto lubi ;-)

Spiff

Oczywiście co kto lubi. Jak dla mnie film genialny od początku po koniec. Zawsze z przyjemnością powracam do tego filmu i chyba nigdy nie dopadnie mnie nuda oglądając go :-)

Atatt

bo w tym filmie jest coś z klasycznego nastroju związanym z SF, który gdzieś dzisiaj zaginął

ocenił(a) film na 10
Spiff

Dokładnie tak, na wagę złota i można się w tym rozsmakowywać w każdej sekundzie trwania tego filmu. Ja nawet teraz po wielu jego projekcjach jestem nim zahipnotyzowany.

ocenił(a) film na 10
LukasFilmaniak

Wybitne, wspaniałe i ponadczasowe arcydzieło. Każda scena jest wysmakowana do granic możliwości. Efekty specjalne nie wiele pozostawiające do życzenia nawet niemal 50 lat po powstaniu tej wybitnej perły kinematografii. Wiele "przestrzeni" na przeżywanie i analizowanie sytuacji na wielu płaszczyznach z głównym bohaterem. Wiele ciszy, która uruchamia nasz mózg, wyobraźnię i skłania do przemyśleń. Oprawa audiowizualna wręcz cudowna. Całość trochę zbudowana jak sztuka teatralna cały czas pozostająca filmem s-f. Muzyka klasyczna najwyższych lotów takich genialnych kompozytorów jak Strauss i Chaczaturian przeplatająca się z dziwnymi psychodelicznymi brzmieniami niesamowicie wspomagająca całość i tworząca unikatowy klimat. Powtórzę jeszcze raz, ten film powstał niemal pół wieku temu. Uważam, że jest to jeden z najlepszych filmów wszech czasów nie tylko s-f, po prostu filmów. Rzadko zdarza się bowiem, żeby coś było tak znakomicie zbudowane na wszystkich poziomach i połączone w tak perfekcyjny sposób. Ten film przede wszystkim ma oddziaływać na naszą podświadomość, skłaniać do refleksji, próżno szukać tam efekciarstwa rodem z Transformers. To po prostu inny, niekultywowany już rodzaj kina. Myślę, że ten film można kochać lub może on po prostu nudzić, nie mam zamiaru na Ciebie hejtować, po prostu wyrażam swoje zdanie i w sumie trochę mi przykro, że nie przypadł Ci ów obraz do gustu, ale ja to stary piernik jestem wychowany na pierwszym Obcym, to może też inaczej postrzegam starsze filmy. Może powiem coś trywialnego, ale do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć i jest to absolutnie niezłośliwa uwaga.

użytkownik usunięty
Aldirien

Tak przeglądam forum Odysei i moją uwagę zwrócił twój post. Z dziesiątków zachwalań, bezapelacyjnych dziesiątek, rzucanych na prawo i lewo "arcydzieł!", "geniuszu", "poezji". Spytam właśnie ciebie: Skoro film ten jest dla ciebie arcydziełem, to czego cię nauczył?

ocenił(a) film na 10

No to ja spytam Ciebie: czego uczy obraz Mony Lisy? Przyznasz, że pomimo, iż można odpowiedzieć na to pytanie, to jest ono co najmniej dziwaczne...

użytkownik usunięty
Aldirien

Tak jak myślałem, nie umiesz odpowiedzieć nawet na proste pytanie, wciskając tani wykręt. Nie przejmuj się zbytnio moją uwagą, tutaj niemal każdy zachwala to "arcydzieło" pod niebiosa, używając wielkich słów, ale praktycznie żaden z "wyznawców" nie umie napisać na temat tego filmu nic konkretnego. Uznaj to pytanie za nieważne i ciesz się dalej tym "dziełem", pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10

Człowieku jaki tani wykręt, gówniane, to jest twoje pytanie, arcydzieła nie mają za zadanie niczego uczyć. Opisałem dlaczego ten film mi się tak podobał, dlaczego uważam, że jest arcydziełem, wypunktowałem to i nie widzę powodu, dla którego miałbym się produkować dla osoby, która zadaje GŁUPIE pytania.

No proszę, powiedz mi czego uczy cię Requiem Mozarta, Fuga dorycka Bacha, Mona Lisa, motety di Lasso, czego uczą cię wiszące ogrody Semiramidy? Człowieku arcydzieła są uznawane za arcydzieła, bo są wyjątkowo piękne, spektakularne i ponadczasowe, PYTANIE CZEGO NAUCZYŁ CIĘ TEN FILM JEST TAK GÓWNIANE, ŻE NA POCZĄTKU ODPOWIEDZIAŁEM CI LAKONICZNIE, BO NIE CHCIAŁEM BYĆ NIEGRZECZNY, ale ty się jeszcze rzucasz, człowieku, nie rozumiesz podstawowych pojęć, nie wiem czy jesteś głupi, nachlany, czy naćpany, ale postaraj się ogarnąć, bo tak potworne bzdury mogą drażnić ludzi.

I to ty się tanio wykręciłeś od mojego pytania.

ocenił(a) film na 10

Jeszcze inny przykład. Oceniłeś Ojca chrzestnego na 10/10, czyli jest to dla ciebie arcydzieło, czego uczy cię ten film? Nie widzisz jak bez sensu jest to pytanie?

Jeszcze inne porównanie. Ktoś zadaje pytanie: Dlaczego ten czarny korek (korek jest zielony) leży na podłodze i jaki ma związek z tym, że właśnie jesz kanapkę z pomidorem?

Czujesz, że to pytanie nie ma sensu, odpowiadasz chyba w jedyny właściwy sposób, czyli równie bez sensu: Dlaczego ta szafa ma rozsuwane drzwi (drzwi normalnie się otwierają) i czy miało to wpływ na to, że wczoraj jadłeś naleśniki?

Niektóre pytania są po prostu bez sensu i nie trzeba na nie odpowiadać lub można odpowiedzieć lakonicznie bądź sarkastycznie.

Twoje pierwsze pytanie było bez sensu.
Pozdrawiam. I pomódl się do Boga o rozum.

użytkownik usunięty
Aldirien

Brawa za ujawnienie !!

Arcydzieło powinno nieść sobą jakąś treść. uważam że film posiada, a przynajmniej powinien mieć więcej przekazu, niż muzyka, obraz czy ogród. Film ma do tego więcej możliwości.Nie wiem, czy tylko udajesz ignorancję, czy twój przykład był nietrafiony i wstydzisz się tego?
Dałem przykład przesłodzonych opinii, po czym zadałem proste pytanie, dla zwykłego przykładu: czego ten film cię nauczył? Twoje wzburzenie jasno wskazuje, jak wielkie słowa nie idą w parze z faktami.

Spodziewałem się tego, że zadasz mi to samo pytanie :) Swoją drogą, jest to odpowiedź pytaniem na pytanie, ale niech ci będzie...
Czego nauczył mnie Ojciec Chrzestny?
Wartość rodziny, solidarność, nawet dawny przyjaciel może być największym zdrajcą, nie zawsze można znaleźć sprawiedliwość w ustanowionym prawie, to kilka przykładów.
Również dla przykładu, podam kilka świetnych cytatów, których chyba nie trzeba rozwijać:
"Trzymaj swoich przyjaciół blisko, ale jeszcze bliżej trzymaj swoich wrogów"
"Zawsze starałem się być zapobiegliwy. Kobiety i dzieci mogą być beztroskie, my nie. "
"Spędzasz czas z rodziną? To dobrze. Mężczyzna, który nie spędza czasu z rodziną, nigdy nie będzie prawdziwym mężczyzną."
"Jeśli jest w życiu coś pewnego i jeśli historia czegoś nas uczy to tego, ze każdego można zabić"
"W Ameryce znalazłeś raj. Dobrze zarabiałeś, chroniła cię policja i sądy. Nie potrzebowałeś mej przyjaźni. A teraz przychodzisz do mnie: „Don Corleone, sprawiedliwości”. Ale nie prosisz z szacunkiem. Nie proponujesz przyjaźni. Nie zwiesz mnie Ojcem chrzestnym. W dniu ślubu mej córki prosisz, bym mordował za pieniądze"

Może zarzucisz jakimś dobrym cytatem z Odysei?

ocenił(a) film na 10

Nie pisz, że bez Ojca chrzestnego nie wiedziałeś, że rodzina ma dużą wartość, że najlepszy przyjaciel może okazać się zdrajcą, a stanowione prawo nie zawsze jest sprawiedliwe? Przecież to oczywistości. Film ma przede wszystkim jak najlepiej pokazać poruszaną tematykę, od uczenia to jest szkoła, nauczyciele, rodzina, znajomi, jeśli filmy to tylko edukacyjne czy w końcu książki. Oczywiście filmy fabularne także mogą uczyć, ale należy pamiętać że mogą czasem zmieniać fakty, nie mówić całej prawdy itd. więc zawsze trzeba mieć dystans jeśli chcielibyśmy wprowadzić w prawdziwe życie poczynania naszych ulubionych bohaterów filmowych.

użytkownik usunięty
Kamileki

Napisałem do losowego fana tego forum i uwierz mi, nie zawiodłem się odpowiedzią. Zauważ, jak łatwo przyprawić w irytację, zdenerwowanie większość osób, które piszą o Odysei w wielkich słowach (arcydzieło! geniusz!).
Chodzi o powody do głoszenia tak wielkich słów. Większość zachwalań wydaje mi się pusta - ot, błysnę i wystawię klasykowi 10, wraz z ciepłymi słowami.
Arcydzieło, moim zdaniem powinno nieść coś więcej, niż tylko przełomowe efekty, celowe dłużyzny, wykorzystywanie muzyki klasycznej, oraz niejasnego zakończenia.

"Nie pisz, że bez Ojca chrzestnego nie wiedziałeś, że rodzina ma dużą wartość, że najlepszy przyjaciel może okazać się zdrajcą, a stanowione prawo nie zawsze jest sprawiedliwe? Przecież to oczywistości." - w życiu niewiele rzeczy jest oczywistych. Warto to sobie przypomnieć, oglądając, dla przykładu - wymienionego Ojca Chrzestnego. Film ten ma szereg zalet - świetna muzyka, doskonałe aktorstwo, ciekawa i niebanalna fabuła, piękno obrazu Sycylii, USA lat 40- tych.
Mówisz o oczywistościach. Czy arcydzieło zawsze musi kojarzyć się tylko z ukrytym, nieoczywistym, niejasnym przekazem? Powiem więcej - przekazem tak abstrakcyjnym, że nie wiadomo tak naprawdę o co do końca chodzi? W Odysei - oto mamy podróż na krańce Wszechświata - i nagle bum! Astronauta ląduje w sterylnym pokoju. Widzi starzenie się siebie samego, a na końcu w tle bliżej nieokreślonej planety widzimy embrion. Zakończenie z pewnością usatysfakcjonuje snobów, którzy uwielbiają coś kompletnie niejasnego i to nazwą wysokich lotów sztuką. Postawa taka przypomina hipsterów - "będę oryginalny i super fajny i wrażliwy, jak zacznę wielbić Odyseję i jej niebanalne, arcygenialne dłużyzny oraz zakończenie".
Nie twierdzę że każdy film musi czegoś uczyć, o czymś przypominać. Uważam jednak że Odyseja nie zasługuje na rangę arcydzieła. W większości, z obserwacji widzę, że wielkie słowa i dziesiątki są raczej rezultatem pseudointelektualistycznej mody, niż prawdziwego pojęcia tego filmu jako coś genialnego. Pod tym względem Odyseja niewiele różni się od Avatara, którego z kolei motorem napędowym jest ogromna sława.

ocenił(a) film na 10

Na pewno są osoby, które wychwalają Odyseję by pokazać swoją wrażliwość a tymczasem film ich nie porwał. Jednak myślę, że na większości osób dających 10 Odyseja po prostu zrobiła ogromne wrażenie. Arcydzieło jak dla mnie powinno wyróżniać się spośród innych dzieł (powinno się też brać pod uwagę datę powstania i w miarę możliwości mieć rozeznanie w możliwościach jakie stwarza dany okres - w tym wypadku mamy rok 1966 gdy zaczęto całą produkcję do roku 1968 gdy weszła do kin) i zmuszać do refleksji na ukazany temat. Doskonałe wykonanie i eksperymentalna narracja którą zastosował Kubrick powoduje, że jest to bardzo oryginalny twór.

"Czy arcydzieło zawsze musi kojarzyć się tylko z ukrytym, nieoczywistym, niejasnym przekazem? Powiem więcej - przekazem tak abstrakcyjnym, że nie wiadomo tak naprawdę o co do końca chodzi?"

Jasne, że nie. Sam uważam Ojca chrzestnego i jego kontynuację za arcydzieła mimo, że nie gustuję za bardzo w gangsterskim klimacie. Powiem więcej. Mimo, że wolę Odyseję to jak najbardziej rozumiem że większość doceni OC niż film Kubricka dlatego, że forma zastosowana przez Coppolę jest łatwiejsza w odbiorze i nie ma żadnych udziwnień. Jednak gdyby odrzucić wszelkie zwariowane pomysły twórców filmowych i w ogóle artystów w danej sztuce to otrzymywalibyśmy podobne dzieła. Przekaz Odysei nie jest klarowny, ale to jak dla mnie dodaje jej tylko wartości - dzięki temu po 50 latach można ją wciąż interpretować i szukać powiązań z naszą rzeczywistością poprzez takie aspekty jak: technologia w tym sztuczna inteligencja czy dalekie loty w kosmos i konsekwencje jakie mogą się z tym wiązać, pycha człowieka, który myśli że jest panem wszechświata i nic nie jest mu straszne, monolit który ma tu ogromny wpływ - najpierw popycha mocno ewolucję do przodu ucząc małpoludy używać narzędzi co jest ogromnym postępem, potem jest lekceważony i nierozumiany przez samych astronautów gdy odkryty na księżycu stanowi przedmiot z którym można sobie zrobić zdjęcie, w ostatniej części monolit sprawia, że David Bowman wpada w tunel czasoprzestrzenny który kończy się we wspomnianym przez Ciebie sterylnym pokoju (może to być np. niebo) gdzie nasz bohater który momentalnie się zestarzał przechodzi w jakiś wyższy poziom bytu pokazanym w formie płodu zamkniętego w orbicie a w tle widzimy naszą planetę - ziemię.

Oglądając Odyseję wpadam w trans, jestem zahipnotyzowany szczególnie w ostatnich kilkudziesięciu minutach. Dłużyzny może i są, ja ich praktycznie nie czuję ale wiem że może to się nie podobać ale tak jak pisałem, Kubrick obrał tę a nie inną formę, ja zazwyczaj mocno cenię coś unikalnego, innego od reszty nawet jeśli posiada pewne wady. Dzięki temu sztuka jest tak różnorodna i mamy możliwości czytania/oglądania itd. z wielu perspektyw, zobaczenia jak można coś pokazać kompletnie inaczej niż z zazwyczaj.

Awatar i Odyseja poza doskonałą stroną wizualną są bardzo odmiennymi dziełami. Cameron zrobił film dla większości - tak sądzę bo forma jaką przyjął nie różni się niczym od większości tzw. blockbusterów z ostatnich lat więc wątpię by ktoś chwalił się Avatarem bo taka jest moda. Przecież to film o wiele bardziej znany, jeszcze bardzo nowy - nikt nie zaimponuje dając 10 Avatarowi. W przypadku Odysei zapewne o wiele częściej zdarzają się snoby czy inne hipstery ale nie ma ich też znowu aż tak dużo bo kto nie siedząc za bardzo w tematyce s-f, czy jeszcze lepiej - nie oglądając starszych filmów będzie się na siłę "katował" produkcją z 1968 tylko po to by wystawić 10 i wyróżnić się spośród innych.

użytkownik usunięty
Kamileki

Dzięki za odpowiedź, naprawdę bardzo spodobało mi się to, co napisałeś.
W dużym stopniu rozumiemy Odyseję podobnie, więc co do przedstawionej przez Ciebie interpretacji nie dodam zbyt wiele, no może poza jednym. Ogólnie same dłużyzny nie przeszkadzały mi aż tak - szczególnie mam na myśli zakończenie, które mnie osobiście nie usatysfakcjonowało. Miałem wrażenie, iż otrzymałem przeintelektualizowaną formę zakończenia, że pod tym względem - może z braku pomysłu - twórcy poszli na łatwiznę? Uważam że niespodziewane zakończenie nie zawsze oznacza coś dobrego. Kompletnie nie spodziewałem się ujrzeć na krańcach Wszechświata, czasu, jakiegokolwiek pojęcia - sterylnego pokoju.
Nie spodziewałem się i szczerze mówiąc - nie spodobało mi się to. Sam nie wiem, jak sprecyzować moje oczekiwania wizji końca Wszystkiego, ale na pewno nie jako pokoju, który mogę zobaczyć na własnej planecie, w lepszej klasy hotelu lat 60 - tych.
Może miałem za duże wymagania..
Mimo wszystko, film jest wyjątkowy, o przełomowych efektach i motywach zostało napisane już wiele. Pustka kosmosu i małość człowieka w tej nieskończonej przestrzeni została pokazana świetnie.
Szczególnie pod tymi względami film ten zasługuje na docenienie i na pewno trwale zapisał się w historii kina, jednak uważam iż do arcydzieła trochę Odysei jednak brakuje.

ocenił(a) film na 7

Absolutnie się z Tobą zgadzam. Film owszem, przełomowy, ale też niepozbawiony wad i, przynajmniej w moim odczuciu, nie do końca przyjemny w odbiorze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones