Generalnie opinie co do efektów są dobre natomiast, jeśli chodzi o stronę fabularną, to lepiej to przemilczeć.
Recenzja skupiająca się na efektach 3D. Autor twierdzi, że efekt 3D jest lepszy niż w Avatarze:
http://www.kinodomowe.idg.pl/news/375331/1920.Bitwa.Warszawska.3D.lepsza.od.Avat ara.czyli.trojwymiarowy.cud.nad.Wisla.recenzja.3D.html
Tutaj jeszcze inna z Polityki:
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1519752,1,1920-bitwa-warsza wska-pierwsza-recenzja.read
Ja się wybieram, na cud nie liczę ale przynajmniej zobaczę i ocenię;)
Pzdr
No ba ;) Cameron pracował nad technologią wiele lat a tu go jakiś Polak w tym temacie pobije ? Już czekam na remake Bitwy Warszawskiej w wersji Hollywood.
Ja wybiorę się na to do kina tylko z dwóch może trzech powodów. Po pierwsze od zawsze interesuję się postacią Piłsudskiego i jego działaniami w tym także Bitwą Warszawska, po drugie 3D (przecież trzeba zobaczyć czy się postarali czy nie), a po trzecie bardzo cenie sobie Olbrychskiego jako aktorka, no i chcę zobaczyć jak spisała się Natasza i reszta obsady.
Wiem, tak tylko napisałem, biorąc pod uwagę megalomanię Camerona i pogardliwy sposób traktowania Polaków przez Amerykanów ( myślenie o nas jako o Polaczkach co dużo mówią a nic nie mogą). Broń Boże nie zarzucam takiego myślenia Cameronowi. Na pewno zdziwiłby się jednak "Król Świata", że on pracował nad technologię dekadę a przychodzi koleś, który kręceniem zdjęć w 3D się nie zajmował i robi to lepiej.
No widać jak bardzo subiektywne i względne jest określenie "lepszy".
Widziałem zwiastun w 3D i stereo mi się również bardzo spodobało, robiło duże wrażenie, bo było... mocno przesadzone - "dawało po gałach" i cały czas się je "czuło" - w naturalnym widzeniu takich "bajerów" nie ma, bo byśmy chyba wymiotowali każdego dnia i z bólami głowy chodzili cały czas ;) Łatwo taki efekt uzyskać przesadzając z krzyżowaniem (zezowaniem) kamer i ustawianiem ich w zbyt dużej odległości między sobą (co przy korzystaniu ze zwykłych kamer w roli stereo bierze się samo z siebie)
Dla Camerona - perfekcjonisty i maniaka stereoskopii - takie podejście jest dobre do wesołego miasteczka. W Avatarze stereoskopia jest po prostu fenomenalnie dopasowana do naturalnego widzenia, co jest mało efektowne (np. planety w ujęciu w przestrzeni kosmicznej z odległości tysięcy kilometrów wydają się być płaskie, jakby film był w 2D, co jest w 100% słuszne!) i przyznam, że mnie też nie kręci (jak ma okulary na nosie to chcę czuć, że po coś to było), ale szanuję taką decyzję reżysera, bo ma to ogromny sens...
Teraz, analogicznie, czas na stwierdzenie, że Transformers 3 ma najlepsze efekty wszech czasów bo bez przerwy w nim coś wybucha... ;)
Efekt 3D to środek wyrazu. Jeszcze nie do końca opanowany przez kino bo filmowcy nie wiedzą czasem jak go wykorzystywać.
Wydaje mi się, że tu chodzi głównie o świadomie i konsekwentnie zastosowaną strategię. Cameron postawił na realizm i głębię do wewnątrz co mu się udało ze znakomitymi rezultaami. Idziak, na to żeby efekt "wyłaził" w stronę widza, co jak myślę ma dodać filmowi epickości. Ważne żeby widz, który nie zna się na technologi jednak intuicyjnie "wiedział" dlaczego obejżał ten film właśnie w 3D i że ma to coś wspolnego z wizją reżysera, a nie z tym, żeby wyciągnąć większą kasę za bilet. W tym sensie "Bitwa Warszawska" może być zestawiana z "Avatarem". Jako ciekawy i sensowny przykład zastosowania 3D przy produkcji. Taką mam przynajmniej nadzieję, bo filmu jeszcze nie widziałem.
Jeszcze co do technologii: Taki "podbajerowany" efekt 3D nie bierze się sam z siebie, z racji wykorzystania zwykłych kamer w roli stereo. Nawet dwie duże kamery można (pozornie) ustawić w takiej odległości między sobą w jakiej są ludzkie oczy. Jest na to trik optyczno-techniczny, który nazywa się stereo-rigiem (dokładniej: rig prostopadły) i to głównie on odpowiada za uzyskane efekty 3D na planie "Bitwy...". Chociaż do szerokich planów stosowano też rig równoległy, czyli rzeczywiście dwie zwykłe kamery ustawione obok siebie.
' jeśli chodzi o stronę fabularną, to lepiej to przemilczeć' - niektórzy kilka słów o tym gniocie (fabularnym) napisali: http://wiadomosci.fdb.pl/16683-1920-bitwa-warszawska-recenzja
Trzeba przyznać, że wszyscy autorzy recenzji są zgodni- scenariusz ssie, momentami zakrawa o kpinę i żenadę. Natomiast elementy techniczne na najwyższym poziomie. Niestety ale najwyraźniej obawy nas wszystkich, które towarzyszyły, przynajmniej mnie, od początku powstawania filmu, okazały się prawdą. Szkoda, że za film wziął się Hoffman. Może nie mamy za wielu zdolnych reżyserów ale przypuszczam, że Lubaszenko lub Pasikowski byliby w stanie zrobić ten film z jajem.
A ja 3D nie cierpię i mam nadzieję, że będzie gdzieś w 2D. A zresztą i tak mnie odpycha od tego ten Szyc i Urbańska. Pierwszy po prostu gra w każdym polskim filmie ostatnich lat i już rzygać się chce, a ta druga niech lepiej kręci dupcią Józefowiczowi, a nie za film się bierze. Choć oczywiście rozumiem motywacje twórców - dla tak potężnej produkcji potrzebne są takie nazwiska, aby masy ruszyły do kin.
Masy ruszą czy tego chcą, czy nie- rzesza polskich uczniów trzech etapów kształcenia od 6 roku życia w górę. "Bitwę..." można uznać za kolejne dzieło całego narodu polskiego, gdyż każdy obywatel w sposób bezpośredni, lub pośrdeni zasponsorował film sponsorując widzów w wieku szkolnym.
Trójwymiarowa relacja z pokazu prasowego filmu "1920 Bitwa Warszawska" plus fragmenty filmu w 3D:
http://www.youtube.com/watch?v=97SwwNY2l_0
Byłem na filmie i niestety to co czytamy w recenzjach jest prawdą. Fabuła praktycznie nie istnieje, żadne wątki się nie zazębiają, urywają się, nie ma żadnej historii przewodniej. Sceny batalistyczne momentami mogą być. ale tak naprawdę jest ich tyle co kot napłakał. Niestety ale nawet najlepszy operator nie uratuje filmu jeśli scenariusz i reżyseria będą tak dołować. Ktoś najpierw powinien te wszystkie sceny batalistyczne obmyśleć i wyjaśnić jak mają wyglądać ( mi prawdę powiedziawszy wydaje się, że to była trochę taka improwizacja ze strony Idziaka, coś w stylu - "musimy nakręcić sceny walki, Idziu, kręciłeś kiedyś sceny walki w Hollywood, tak? - To zaczynamy, Natasza do okopów i naku*wiaj z maszynowego, reszta się przewraca"
;) albo Idziu rzucaj tą kamerą i machaj jak głupi. im mniej beda widziec przed ekranem tym lepiej. no wiesz machaj ale mocniej niz w pacyfiku czy szeregowcu.
"nie ma żadnej historii przewodniej"
nie no k***a nerwy puszczają :/ A obrona Polski przed bolszewikami to może nie był temat przewodni?! Boże co za brednie niektórzy wypisują o tym filmie jednocześnie oceniając wyżej gorsze albo podobne to aż odechciewa się żyć.
Wydaje mi się, ze nie zrozumiałeś co napisałem. Nie mówię o historii wojny polsko-bolszewickiej tylko historii filmu. Historia filmu to inaczej scenariusz. W każdym scenariuszu musi być główny wątek, który napędza film. Akurat wojna polsko-bolszewicka powinna być tłem dla wydarzeń a nie głównym wątkiem. Wybacz, ale więcej nie będę pisał bo polemika na takim poziomie jaki Ty zaprezentowałeś nie wchodzi u mnie w grę.