Dla mnie jest to zdecydowanie jeden z najgorszych filmów jakie w życiu widziałem. Powtarzam to już od lat w rozmowach ze znajomymi.
A dlaczego jeden z najgorszych? Bo za mało czerwonej farby użyli? Bo potwory nie łażą? Bo cycków nie ma?
Bo nudzi. Wbrew temu co Pan myśli w filmie nie musi być farby, potworów i cycków, żeby był dobry.
Tak właśnie uważam, że nie musi. W tym filmie też nie ma. A jak już się krytykuje, to warto podać powody, przykłady itp ;)
Rozumiem, też nie lubię komentarzy "najgorszy film świata, bo ja tak mówię", ale po co od razu farbą i cyckami rzucać? :))
Mi osobiście też film się nie podobał, już "Zmierzch" był ciekawszy, bo można było się z niego pośmiać, a "1408" mnie zwyczajnie wynudził. :) Niestety to samo odczucie mam podczas czytania twórczości Kinga, więc to raczej nie wina filmu, a tego, że horrory mnie nie kręcą i w większości są dla mnie nudne. Może Pan z góry ma podobnie. ;)
Kompletnie nie rozumiem, po co oceniać coś, czego się po prostu nie lubi. W takiej ocenie nie ma bezstronnej opinii, a jedynie uprzedzenia. Ja na przykład nie lubię młodzieżowych komedii w których cycki się przeplatają z onanizmem, więc ich nie oglądam i nie komentuję.
Wcale nie podeszłam do tego filmu z uprzedzeniami, bo słyszałam o nim same dobre opinie, więc wręcz odwrotnie - byłam bardzo pozytywnie nastawiona. :) Niestety zawiódł, a istnieją horrory, które mi się podobały, pomimo mojego "uprzedzenia". :)
Śmieszne komputerowe wstawki, koleś przyciął rękę oknem i nagle już chciał opuścić pokój. Słabiutki głupawy morderca z nożem, film jest kijowy niestety.
SPOJLERY
Trochę mnie rozczarował, szczerze mówiąc. Domyślam się, że inne pokoje, w których główny bohater wcześniej przebywał, wcale nawiedzone nie były, ale jego początkowe reakcje są trochę przesadzone. Okno przytrzasnęło mu rękę i już wielka panika, że musi zwiewać, choć taki był odważny przed chwilą. Tak samo jak rozmawiał z nierozgarniętą sekretarką, nagle spanikował - pewnie się domyślił, że to zjawa, ale skąd mógł to wiedzieć? Później to już można zrozumieć, bo działy się niezłe rzeczy.
Zawsze w tego typu horrorach denerwuje mnie to, że jak bohater widzi światło z drugiego pomieszczenia, albo słyszy jakiś dźwięk, to idzie sprawdzić, chociaż już dobrze wie na podstawie tego co przeżył, że prawdopodobnie czeka go tam następny koszmar. Nie inaczej jest tutaj i trochę to denerwuje. Ja w takiej sytuacji położyłbym się na łóżku, zamknął oczy i zatkał uszy i czekał, bo w takich filmach halucynacje nie mogą wyrządzić krzywdy. Potem jak cały pokój zaczął się walić to już wiadomo, że musiał się bronić, ale wcześniej? Podobnie bezmyślne było wystawianie głowy przez okno chwilę po tym, jak mało nie ucięło mu ręki.
Twórcy byli też dość niekonsekwentni. Skoro zdecydowali się, że zamiast duchów pokażą zjawiska polegające na dźwiękach i poruszaniu przedmiotów martwych, przeplatające się z wątkami psychologicznymi, to co tam robił ten zamaskowany psychol z nożem? Podobnie bez sensu była scena z ojcem, gdyby ją bardziej rozbudować, to może miałaby więcej sensu. Z tego co czytałem, w reżyserskiej wersji filmu ten wątek jest rozszerzony, może warto ją obejrzeć.
Scena z lodówką też nie miała zbyt wiele sensu i raczej była śmieszna. Rozumiem, że to wszystko miało doprowadzić do jego samobójstwa, ale mam wrażenie, że trochę zabrakło pomysłów i można to było rozegrać lepiej. Spodziewałem się bardziej czegoś w stylu Lśnienia, albo gry Silent Hill 4: The Room.
Parę scen było naprawdę dobrych - jak podczas rozmowy z żoną, która mówi, że policjanci weszli do pokoju i był on pusty, albo sobowtór w oknie, powtarzający ruchy bohatera - motywy z lustrem są moimi ulubionymi w horrorach. Również jedno z zakończeń, w którym żona słyszy nagranie z dyktafonu, trochę się wyróżnia spośród tego typu filmów i robi wrażenie. Również sam pomysł, że pokój na różne sposoby próbuje przekonać bohatera, że nigdy z niego nie wyjdzie i że jedynym wyjściem jest śmierć, co okazuje się nieprawdą, jest niezły.
To tyle na gorąco, świeżo po obejrzeniu filmu. Nie był zły, miał parę fajnych pomysłów, ale z kolei parę scen robiło za zapchajdziury (choć być może są fajnie rozwinięte w wersji reżyserskiej) i czegoś mi tu jednak zabrakło. Wątki psychologiczne niezbyt dobrze uzupełniają się z halucynacjami (psychopata z nożem, albo woda zalewająca cały pokój) i niektóre rzeczy można było zrobić lepiej. Mogli zaczerpnąć parę pomysłów z wspomnianego Silent Hilla lub Lśnienia.
gdy dowiedziałam się, że będę miała możliwość zobaczenia filmu, o którym tak dużo pozytywnych opinii słyszałam i który zresztą powstał na podstawie opowiadania najbardziej wielbionego przeze mnie pisarza, powiedzmy, że nawet się ucieszyłam.
jestem osobą bardzo strachliwą i np. po obejrzeniu 'Ringu' przez tydzień bałam się odbierać telefon, nie mówiąc już o schodzeniu do piwnicy itp., więc perspektywa oglądania tego horroru w środku nocy i to będąc sama w domu mnie przerażała.
i...cóż...
rozczarowanie. po raz kolejny zresztą.
większość ekranizacji powieści King'a to po prostu jakaś kpina, pomijając rzecz jasna takie arcydzieła jak 'Zielona Mila', 'Skazani na Shawshank' czy 'Lśnienie'. być może wynika to z faktu, że jest niemalże niemożliwym, aby na ekranie pokazać to, co King kreuje przez kilkaset stron: ten niezwykły klimat, dbałość o każdy detal i szczegół, który jest znakiem rozpoznawczym jego kunsztu pisarskiego.
zawiodłam się naprawdę wiele razy, oglądając 'Mgłę', 'Cmętarz da zwierzaków' czy chociażby ten nieszczęsny '1408'.
coraz bardziej zaczyna mnie przerażać nie to, co mogę w tych filmach zobaczyć, co raczej to, jak bardzo pomysł na świetny film można spieprzyć.
Mnie trochę zdziwiło, jak zobaczyłem w programie telewizyjnym, że zakwalifikowali ten film jako thriller, a nie horror. Trochę racji w tym było, bo strasznych scen tu raczej nie ma, jest raczej dramat psychologiczny z trochę niewykorzystanym potencjałem, ale też z paroma ciekawymi pomysłami.
Tego opowiadania nie czytałem, ale podobno ma tylko 36 stron i w filmie dość mocno je rozbudowali.
to opowiadanie to jedno z 14 w tomiku 'Wszystko jest względne'. szczerze mówiąc, to King w takich krótkich formach mnie nie przekonuje... odnoszę wrażenie, że nie może się rozwinąć i opisywać wszystkiego tak dokładnie, jak to robi w powieściach, przez co wszystko wydaje mi się zbyt... powierzchowne.
mimo wszystko uwielbiam jego styl i niesamowitą wyobraźnię, a film '1408' ma niestety niewiele wspólnego z opowiadaniem
Śmieszą mnie takie teksty jak "ja w takiej sytuacji...". W takiej sytuacji jak w tym filmie skitrałbyś się w gacie. Ale oczywiście siedząc przed kompem można zgrywać bohatera :)
A co do scen, gdy bohater idzie sprawdzić, co tam w drugim pokoju hałasuje... Jasne, że to wydaje się głupie, ale chyba nie chciałbyś oglądać horroru, gdzie główny bohater wskakuje pod kołdrę i trzęsie się ze strachu przez resztę filmu?
Ale czy naprawdę musimy być skazani na "logikę filmową", gdzie fabuła jest popychana nie dlatego, że bohater robi coś, co zrobiłby naprawdę, tylko dlatego, że każe mu to scenarzysta.
Nie zgrywałbym bohatera, bo tak jak piszę, w tej sytuacji skuliłbym się w kącie i starał się przeczekać, aż wszystko się skończy. Gdybym zobaczył ducha, a potem usłyszał hałas w drugim pokoju, nie szedłbym z ciekawością, co tam się dzieje. Można to rozegrać na różne sposoby, na przykład w filmie Klątwa jest scena, jak jedna z bohaterek po zobaczeniu paru dziwnych sytuacji chowa się pod kołdrę ze strachu, właśnie tak jak ja bym to zrobił. Ale pod kołdrą też nie jest bezpiecznie, co zostało fajnie pokazane :) Taki motyw w tym filmie na pewno byłby logiczniejszy i ciekawszy, a jednocześnie nie zmieniłby nic w fabule.
"na końcu zasnąłem." zawsze lepiej brzmi niż "po kilkunastu minutach sfajdałem się w gatki i pobiegłem do mamusi"
Wysoką? Chyba zaniżoną i to bardzo. Film jest trudny w odbiorze, bo jest dla inteligentnych, więc rozumiem, że niektórzy mogą go nie zrozumiem.
Zagmatwany? A co w tym filmie było niezrozumiałego? Film może nie jest najprostszy do odbioru, ale najtrudniejszy też nie.
Nie można się połapać w wydarzeniach. Głowny bohater zostaje uwięziony w hotelowym pokoju, inna scena ukazuje bohatera na plaży, potem cudem wraca do hotelowego pokoju, a na końcu nie wiadomo dlaczego bohater podpala hotel zamiast próbować opuścić go.
To jedyny sposób na uporanie się z - jak ktoś to gdzieś ujął - "demonami przeszłości".
"Nawet jeśli opuścisz ten pokój - i tak go nie opuścisz." Być może ostatnia scena nawiązuje do tych słów.
KUZWA JAK MNIE TEN KRAJ WNERWIA ZE SIE TOBIE NIE PODOBA TO NIE ZNACZY ZE KOMUS INNEMU NIE NA TYM POLEGA DEMOKRACJA I WTYM PRZYPADKU WYGRALA WIEKSZOSC
A czy ja gdzieś napisałem, że ten film nie może się komuś podobać? A demokrację to ja mam w dupię ;) i to głęboko!