Obraz, który ma dobre momenty i parę naprawdę ciekawych myśli ("Reykjavik to takie zadupie Syberii (...), nawet duchy się tu nudzą"), stąd ocena aż 5.
Bardzo irytuje akcent i rozmowy po angielsku. Niezdrowo zastanawia kazirodztwo, choć potraktowane jest jak najnormalniejsza rzecz na świecie.
Bohaterowie, głównie Hlynur, wzbudzili moje politowanie swoim stosunkiem do świata i do samych stosunków.
Nie znam Islandii, nie wiem jacy są ludzie, którzy zamieszkują tą odległą zimną wyspę. Mam tylko nadzieję, że nie są tacy, jak w tym filmie.
zgadzam się calkowicie. szkoda czasu na ten film. płytki, nudny film. Do końca mialam nadzieję, że się jakoś rozkręci. ;p
Budziol mieszkam w Reykjaviku prawie 2 lata i muszę Ci powiedzieć, że szczególnie młodzi Islandczycy często tacy właśnie są jak Hlynur
tacy ludzie jak Hlynur są wszędzie, nie wiem czy jest to "choroba tego pokolenia", czy wczesniej tez tak było, bo nie zyłam 50 lat temu. ale z tego co widze to mnóstwo młodych ludzi ma podobne problemy, co głowny bohater i uważam, że to jest normalne, jedni szybko odnajdują siebie, a innym zajmuje to więcej czasu, ważne by w końcu wiedzieć kim sie jest. oczywiście im szybciej tym lepiej, ale nie wiem czy da sie ten proces przyspieszyć. w każdym razie - mi film się podobał, nawet bardzo. uważam, że trochę za krótki i mogli bardziej rozwinąć kwestie tego trójkątka Lola-Matka-Hlynur, bo faktycznie wyglądało to tak, jak by kazirodztwo zostało uznane za coś normalnego.