Tata wkręca synka w show-business. Nic więcej. Wkurzyłem się bo bardzo lubię Willa Smitha.
A co ma piernik do wiatraka ?
Rozumiałabym twoje zdanie gdyby "syn" okazał się kompletnym beztalenciem, ale on dobrze gra. A co do "pomocy" to nie dziw się. To zupełnie normalne w tym biznesie tak jak i w każdym innym. Nic w tym złego. Osobiście uważam, że taki wspólny film to fajny pomysł.
Film może nie jest niezwykły, bo fakt scenariusz podobny do wielu innych, ale dobrze się go ogląda.
Dwa Smithy? Za dużo grzybkow w barszcz ... nie długo cala rodzina bedzie grała w jednym filmie ... śmierdzi mi to na kilometr, nie ufam takiej kinematografii, nie dam na to moich pieniedzy, moge obejrzeć w niedziele w tv po kościele.
OWSZEM pomysł był dobry, ale polegli w fazie wykonania, gdyby się przyłozyli może by nie wyszła kupa g*wna, niestety ja po oberzeniu film "lekko" sie rozczarowałem, spoeidzewałem się czegoś znacznie lepszego.
Chyba ide spać, ten film tak mnie zamulił, że to jedyne na co mam chęci (być moze to sprawa tego, że dzis jest 1 stycznia nowego roku i mogę być lekko zmęczony po nocy- ale małoprawdopodobne)
z tego co posprawdzałem to synek grał już wczesniej w jakiś filmach i to nawet jakieś nominacje do nagród pozgarniał. Wiadomka - nepotyzm nepotyzmem, ale aż takiej tragedii aktorskiej nie było :)
Moim zdaniem we wcześniejszych produkcjach był za młody by oceniać go pod tym kątem ;) btw "W pogoni za szczęściem" - 10/10 + ulubiony
Oceniaj film, a nie to, czy ktoś kogoś wkręca do show-biznesu, czy nie. Dla mnie film był niezły. Technicznie świetny - zwłaszcza efekty specjalne. Fabułowo wciągający i ciekawy. Jedyny minus ode mnie za tą familijną konwencję i za to, że film skupiał się przede wszystkim na udowodnieniu ojcu, że syn nie jest ciotą. Zrobiony z pompą film familijny z ciekawą fabułą. Filmy z pompą lubię, za familijnymi nie przepadam, a ciekawe historie chętnie obejrzę.
btw UWAGA SPOILER
Właśnie miałem na myśli, że dzieciak się nie nadaje, a technicznie nie jest, moim zdaniem, taki świetny - zwłaszcza efekty specjalne. Mam wrażenie, że film wyprodukowano po kosztach. Kilka scen w jakimś prowizorycznym statku kosmicznym gdzie siedzenia mają pasy z papieru. Reszta to tylko las. Sorry, ale inaczej sobie wyobrażam technologie za 1000 lat bo to co widać w filmie to nic specjalnego - no chyba, że te ich miecze. No ale k**wa mać - biała broń w 3013 roku? Parodia :P A w kwestii scenariusza zgodzę się z Tobą, że skupił się na udowodnieniu "że syn nie jest ciotą". Jednak mnie nie przekonał i dalej myślę, że Kitai Raige to mała płaksa i ciota :P chociażby dlatego, że nie chciał na końcu pójść w ślady ojca.
Ale najbardziej mnie dobiło to, że nie umieli zrobić protezy nogi. Była w filmie scena, w której jeden mężczyzna mówi do Raiga, że ten uratował mu kiedyś życie itd. kazał się podnieść, po czym mu zasalutował. No z tym się zgodzę. Technologia za 1000 lat w fimie równiez mnie zawiodła. No ale zostaję przy swoim, bo efekty jak już były to były na wysokim poziomie.
Ja też tak sobie pomyślałam, ale właściwie nie znamy historii tego "soldżera"... A może frunął sobie właśnie na swoim a-grawitacyjnym fotelu na rekonstrukcję, a tu nagle, ups! Duch na ścieżce, trzeba zasalutować! Epizodzik rozegrany, a reszta w domyśle - Will z synem - na Ziemię, a żołnierz - na błyskawiczny zabieg rekonstrukcji, a potem biegusiem na tenisa :)
Wizualnie bardzo ok, ciekawa konwencja, obejrzałam z zainteresowaniem, chociaż brakowało elementów zaskoczenia. Scena finałowa, niestety, przewidywalna od chwili gdy mały poznał tajny ładunek...
Dokładnie to samo pomyślałam! Rok 3000, technologia poszła do przodu, robią super statki kosmiczne, facet siedzi na unoszącym się krześle, a nie umieją mu zrobić protezy? (Nie mówiąc o tym, że przy takim zaawansowaniu technologicznym mogliby mu tę nogę wyhodować :P)
Technicznie świetny? Statek kosmiczny z bambusów i folii do pakowania kartonów. Kuźwa... dramat.
Piszcząc technicznie przede wszystkim miałem na myśli efekty specjalne, a na scenografii juz mniej sie skupiłem.
efekty specjalne - hm... tez nie był genialne, widać co jest komputerowe a co nie, aczkolwiek fakt, jak na film rodem z dużego studia efekty są na właściwym poziomie.
Problem w tym, że Will gra tutaj o niebo gorzej. Jak drewno nieskończone.
Daje 2 i jest to najgorsza ocena filmu SF u mnie. Z takim budżetem i takimi aktorami naprawdę liczyłem na dobre kino a dostałem film klasy C.
UWAGA SPOILER
Myślę, że ta sztywność Willa miała pokazać go jako wzorowego żołnierza i dowódcę. Nawet własnemu synowi wydawał rozkazy.
W filmie klasy C nie znajdziesz takiego CGI jak tutaj (małpy, lwy, ptak, ursa). Ale masz rację, ciężko dostrzec to gdzie powędrowała reszta budżetu. W budżecie na poziomie Elysium albo Obliviona spodziewałem się czegoś więcej na zniszczonej ziemi (może jakieś ruiny?). Tu jedyne co uświadczymy to wrak statku, puszcza i wulkan.
Co do młodego Smitha: myślę, że zagrał całkiem dobrze, ale denerwuje mnie sama postać Kitaia Raige'a. Niby taki słaby i nie radzi sobie w terenie jak stwierdził komandor Velan na początku, ale w ciągu czterech dni (swoją drogą przydałoby się jakieś jedzenie i woda w tym czasie) udaje mu się ten cały ghosting. Trochę zbyt szybka przemiana.
Moim zdaniem sztywność Willa to porażka filmu. Nieważne co chciał zagrać - nie wyszło.
Co do budżetu to się zgadzamy :)
Co do młodego Smitha - było wyraźnie powiedziane, że świetnie radzi sobie w terenie ale ma problem w zadaniach grupowych, a tutaj skazany jest sam na siebie!
Komandor Velan wyraźnie mówi: twoje wyniki na teście były doskonałe, jednak w terenie się załamujesz, możesz spróbować ponownie za rok.
Moje własne zrozumienie tego co usłyszałem w wersji angielskiej: Your test scores are very impressive. In the classroom, you are an outstanding ranger but in the field, you collapse. I'm not advancing you. You may try again next year.
Popieram, dla mnie film zły, nudny, przewidywalny, etc. Odnosiłem wrażenie, ze to reklama rodziny Smith. Nie dotrwałem do końca- 2/10