...ale ten jest naprawde bardzo dobry-finał bardzo mnie poruszył.Gdyby ktoś pytał o dalsze losy tutaj macie odpowiedz::Fragment artykułu ze str. wrocławskiego schroniska, gdzie Michał mieszkał:
"Michała spotykam 10.06.2004r. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że widzimy się po raz ostatni. Michał kupił piątkę dykty, w schronisku się pojawił, ale nie za pracą, pożyczył pieniądze. Część dykty wypił z chłopakami na nastawni, resztę dokończył samotnie na ogródkach działkowych. Zmarł 16 czerwca 2004 roku. Został znaleziony 23 czerwca w dzień ojca. Pochowaliśmy go 7 lipca, trzy dni po jego pięćdziesiątych urodzinach"
Tak to z "Listy z ziemi".Ale to w ogóle życiowy cytat mistrza Twaina;)Pozdrawiam.
Rysiu, który pojawia się na początku filmu i w 19. minucie to niemal kultowa postać mojego dzieciństwa. Rysia znał każdy na wrocławskich Kuźnikach i nie znam nikogo, kto by Go nie lubił - nigdy nikomu złego słowa nie powiedział, zawsze chętny by podzielić się z kimś tym, co miał (a miał niewiele), nigdy też nikogo o nic nie prosił. Przez długie lata u Jego boku zawsze maszerował pies - ze względu na ubarwienie ochrzczony przez Rysia Piratem. Zawsze najpierw było Ich słychać, potem czuć, a na końcu widać :) . Chodziły plotki, że Rysiu śpiewa nawet wtedy, gdy śpi ;) - ilość piosenek, jakie znał była naprawdę imponująca. Przeprowadziliśmy z Nim kiedyś krótki wywiad do gazetki szkolnej - Rysiu nie umiał powiedzieć, ile ma lat, wspominał tylko, że za młodu pracował na statku. Zmarł w 2005 albo 2006.
Post sprzed dwóch lat, ale dzisiaj Ci podziękuję, że go napisałeś/łaś ( a pora jest stosownie niezbyt wczesna) ! Dużo ciepłych słów. Takie wspomnienia o drugim człowieku są najważniejsze. Wrocław poznawałam przez krótki czas i w tereny, o których piszesz chyba nie dotarłam... Trochę szkoda. Ale bardzo się cieszę, że przeczytałam Twoje słowa. Dobrze, że pamiętasz o Rysiu :)
Pozdrawiam !