która wystartowała o 6:07 rano i zakończyła o 22:05. Mamy ukazane 16 godzin w pigułce skompresowane w 16 minut. Krótki dokument przedstawia codzienność z którą zmierzamy się każdego dnia, nie zwracając na to szczególnej uwagi. Rano wstawanie, jedzenie, robota, po robocie jedzenie, odpoczynek, mycie i spanie i tak w kółko. Dokument przedstawiający weekend, byłby zdecydowanie ciekawszy, bo działoby się coś nowego innego niż to co dzieje się w ciągu tygodnia tj. pięciu dni. Tutaj fabuła byłaby bez zmian, natomiast piątek wieczorem plus sobota i niedziela, wykonywane byłyby bardziej zróżnicowane czynności co czyniłoby film bardziej optymistyczny. Ta rutyna, nic innego jak przygnębienie, które może się malować na twarzach widzów. Nic tylko jedno i to samo. Wiele osób nie zwraca już na to uwagi, tylko wykonuje te czynności z marszu, zatrważające i straszne zarazem. Nic odkrywczego w tym filmie nie ma, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłby przedstawiony weekend. Lepiej nie oglądać żeby się nie dołować.