Fakt. Jest coś w tym co piszesz - Gdy oglądałem go po raz drugi także było mi żal - że go już widziałem, bo jest wyśmienity :]
Zgadzam sie całkowicie. Oglądalam go dwa razy i czułam to samo. Jest po prostu świetny
Czy po nieco ponad 10-u latach dalej masz takie samo zdanie na ten temat?
Ja "Żądło" oglądałem pierwszy raz w tv na sylwestra, zdaje się że 85.
Pamiętam doskonale jaka to była uczta filmowa, bo wtedy rzadko puszczali cokolwiek dobrego.
Jak się już coś trafiło to cała rodzina siedziała z wlepionymi w katodę ślepiami :D
Takie to były szare, ale piękne czasy, bo teraz to już rodzina razem to tylko na wigilię się zbiera.
I to też tylko na kilka chwil . . .
Z tamtych czasów, to wspominam właśnie "Żądło" i "Tylko dla orłów" jako wielkie wydarzenia filmowe,
może jeszcze "Ucieczka na Atenę" i rzecz jasna "Brudny Harry". To oczywiście w tv.
Reszta z kina jak i z VHS u bogatych znajomych, to już zupełnie inna historia.
Było tak jak piszecie. Puścili ten film w sylwestra 1985 i zapadł mi w pamięć do końca życia. Rozwalił serce młodego chłopca swoim zakończeniem. Śmiałem się, a jednocześnie czułem się zbity jak ten Lonnagan. Żal przeogromny , że przy każdym następnym oglądaniu znałem zakończenie , choć coś tam zawsze nowego odkryłem. Jeszcze było kilka takich uczt telewizyjnych ale z sylwestrowych to wspomnę komedię "Przyjęcie" puszczoną rok wcześniej bo w sylwestra 1984. Pamiętam jak śmiałem się do rozpuku w tamtego wieczoru. Po " Przyjęciu" oczekiwałem czegoś podobnego w sylwestra 1985 r. i sceptycznie podszedłem do "Żądła". Chciałem się śmiać od samego początku filmu, bawcie mnie przez 1,5 godziny fajnego sylwestrowego czasu jak rok wcześniej. A tu niestety jakieś przedmieścia Chicago , jacyś drobni gangsterzy biegają, coś knują , rozkręca się to i rozkręca , a ja tak mało się śmieje. Jak się skończyło ? Napisałem na wstępie. Kocham ten film !!!!
He, pamiętam tego Sylwka z seansem "Przyjęcia" - i grupowe tarzanie się ze śmiechu.