Czy tylko ja uważam ten film za dość nudny?
Kreacje i sama przedstawiona historia są jak najbardziej świetne, ale w ogólnym rozrachunku ogląda się to jakoś z wyrazem nudy na twarzy.
Tak szczerze, to sięgnęłam po tytuł tylko dlatego bo pojawia się wątek romansu dwóch kobiet, ale czuje jakieś większe rozczarowanie, że pokazano tak mało.
Spojrzenia, dotknięcia, i jakaś tam doza romantyzmu ujdzie, ale jako całokształt wypada kiepskawo. Nie doszukałam się jakiejś chemii pomiędzy aktorkami, a sceny wiadome są dopiero pokazane w kilkusekundowych urywkach, więc widz żyje w przeświadczeniu, że panie przez cały seans dawały sobie tylko całusy i ta miłość jest jakaś taka słaba.
Oglądałam Portret kobiety w ogniu i tam pomimo wiadomych czasów i konkretnego romansowego klimatu, widz się nie nudzi, bo na ekranie coś się zwyczajnie dzieje. Może ja nie potrafię spojrzeć na to szerszym okiem, ale zwyczajnie brakowało mi czegoś więcej w tym filmie niż ciągłych wewnętrznych dialogów i wyimaginowanej miłości, kiedy na ekranie nic takiego się nie dzieje...