W filmie jest cała masa kolorowych ALE są tutaj wrzucenie całkowicie bez sensu. I nie chodzi mi o to, że w tamtych czasach kolorowi raczej nie mogli sobie pozwolić na brylowanie po salonach elity, jak w tym filmie. Mam na myśli to, że aktorzy ras kolorowych grają bohaterów, którzy na logikę powinni być innej rasy, lub rasa bohaterów raz ma, a raz nie ma znaczenia dla świata przedstawionego. Już tłumaczę:

Najbliższy kuzyn ofiary, która jest białą kobietą jest hindusem. Bez sensu.
Ale największy problem mam z dwiema murzynkami, które są pasażerami statku - w powieści były one białe. Przez cały film, nikt nie zwraca uwagi na ich rasę ani na rasę innych murzynów. Widzimy pub w którym murzyni i biali bawią się razem i białe kobiety tańczą z murzynami ( w drugą stronę to się jak zwykle nie zdarza) co była w tamtych realiach nie do pomyślenia. Jedna z murzynek ma romans z białym chłopakiem. Jego matka wynajduję tysiąc sposobów aby on się z nią żenił, ale tego, że jego partnerka jest czarna nie wymienia jako przeszkody.
Kreuje nam się jakąś dziwną wizję świata w której wszyscy są przemieszani i rasa nie robi nikomu problemu, a jednocześnie nie mogło zabraknąć sceny jak murzynka opowiada że była gnębiona przez BIAŁE KOBIETY a innym razem została wyrzucona z basenu bo jest kolorowa.

Całkowity brak logiki pokazanego świata. No i murzynka musi musi być najmądrzejsza zaraz po Poirocie.